"Od jutra książki będą, jak co tydzień". Pan Włodek dostał nowego żuka
Mieli zebrać 3 tys. zł na nowy samochód dla pana Włodka, któremu ktoś podpalił starego żuka, z którego od 13 lat sprzedawał książki. Udało się zebrać ponad 82 tys. zł, a w piątek na rynek w Tczewie wjechało nowe, czerwone auto. - Trudno mi mówić, co ludzie zobaczyli we mnie i w tych książkach. Nie wiem - powiedział Polsat News pan Włodek, wzruszony skalą okazanej pomocy.
Pan Włodzimierz od 13 lat sprzedawał książki na targowisku przy ul. Jasińskiego w Tczewie (woj. pomorskie). Za magazyn służył mu wysłużony żuk. Mężczyzna książki dostawał od innych ludzi. Sprzedawał je za symboliczną kwotę.
6 września ktoś podpalił auto pana Włodzimierza. Wraz z nim ogień strawił ok. 1500 książek. Sprawców wciąż nie odnaleziono.
Sprawę pana Włodka nagłośniła Katarzyna Gapska, która chciała zebrać stare książki, które mężczyzna mógłby znowu sprzedawać i ok. 3 tys. zł na nowy samochód. Okazało się jednak, że akcja rozszerzyła się na całą Polskę, a ludzi chętnych do pomocy nie brakowało.
W ciągu kilkunastu dni udało się zebrać ponad 82 tys. zł i ok. 30 tys. książek.
W piątek pan Włodek "Książkowy" dostał nowe auto. Pomalowany na czerwono, spersonalizowany żuk stanął na tczewskim rynku.
Pieniędzmi się podzieli
- Jutro możecie przyjść. Tu będą stały książki, co prawda na kartonach i na ziemi, ale będą. Jak co tydzień - zapowiedział w rozmowie z reporterem Polsat News Marcinem Józefowiczem.
Powiedział też, że zna mieszkańców Tczewa, którzy potrzebują pomocy i na pewno podzieli się pieniędzmi, które dla niego zebrano.
Czytaj więcej
Komentarze