Zaatakował siekierą pracownika sądu i uciekł. Wrócił ze 100 litrami benzyny w kanistrach
Mężczyzna zaatakował w piątek niebezpiecznym narzędziem pracownika ochrony w szczecińskim sądzie. 43-latek miał przy sobie kanistry z benzyną.
Policjanci zatrzymali 43-letniego szczecinianina. Mężczyzna wszedł w piątek do budynku sądu przy ul. Małopolskiej i niebezpiecznym narzędziem zranił pracownika ochrony - poinformowała rzecznik prasowa Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie nadkom. Alicja Śledziona.
Jak dodała, według relacji świadków po ataku mężczyzna wyszedł z budynku i ponownie do niego wszedł. Wtedy został obezwładniony przez osoby postronne. Na miejscu zjawili się policjanci, którzy zatrzymali 43-latka.
Pracownik ochrony został przewieziony do szpitala. Według wstępnych informacji nic nie zagraża jego życiu.
Prokuratura Okręgowa Szczecin-Śródmieście wszczęła w tej sprawie śledztwo. Jak poinformowała prok. Biranowska-Sochalska, postępowanie prowadzone jest w kierunku usiłowania zabójstwa, usiłowania "sprowadzenia zdarzenia zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób", a także mieniu w wielkich rozmiarach "mającego postać pożaru".
Obezwładnili go świadkowie
Po południu o szczegółach zdarzenia poinformował prezes Sądu Okręgowego w Szczecinie Maciej Strączyński. Jak powiedział, trwało ono kilkadziesiąt sekund; gdy mężczyzna po raz pierwszy wszedł do budynku, miał przy sobie, oprócz siekiery, także młotek ciesielski. Siekierą zaatakował jednego z ochroniarzy, po czym wyszedł i wrócił, niosąc ze sobą dwa dwudziestolitrowe kanistry z benzyną. "W tym czasie wezwano już policję (...) i gdy mężczyzna ten wracał, obezwładnili go dwaj inni klienci sądu, którzy akurat przypadkowo się tam znaleźli i zorientowali się, co się dzieje" - powiedział sędzia Strączyński. Dodał, że policjant, który był w budynku sądu, dokonywał właśnie jego obchodu, zjawił się na miejscu tuż po obezwładnieniu mężczyzny i przejął go.
Zatrzymany krzyczał, że ma to związek z tym, że sąd krzywdził jego rodzinę - prawdopodobnie chodzi o jakiś proces, z zakresu prawa rodzinnego. Krzyczał też, że jest lekarzem psychiatrą" - powiedział sędzia Strączyński. Dodał, że oprócz dwóch kanistrów z paliwem miał jeszcze pięć kolejnych "czyli łącznie sto litrów benzyny w samochodzie". Prezes sądu zapewnił, że sytuacja została opanowana bardzo szybko i sąd funkcjonuje normalnie.
Prokuratura gromadzi materiały związane ze zdarzeniem, planowane są też czynności procesowe z udziałem zatrzymanego mężczyzny. Prokurator prowadzący sprawę zdecyduje, czy po ich wykonaniu skieruje do sądu wniosek o tymczasowe aresztowanie 43-latka
Czytaj więcej
Komentarze