Z niepełnosprawnym synem w "lodowatym" mieszkaniu. 11 razy prosiła o pomoc
83-letnia Weronika Załęcka z Poznania, wraz z dorosłym, niepełnosprawnym intelektualnie synem, marznie w zrujnowanym lokalu komunalnym, w którym maksymalnie ma 17 stopni ciepła. Kobieta w ciągu dwóch lat aż 11 razy prosiła urzędników o remont lub zamianę mieszkania - bezskutecznie.
Weronika Załęcka wraz z 57-letnim synem żyje w tragicznych warunkach, w lokalu komunalnym na obrzeżach miasta. Mimo że od dwóch lat prosi urzędników o zamianę lokalu, to ci - zdaniem kobiety - nabierają wody w usta i nie chcą jej pomóc.
- Pani Weronika jest bardzo pogodną i ciepłą osobą. Pomimo swoich własnych problemów i trudności angażuje się także w proces wspierania swojego syna, co budzi nasz podziw - mówi Teresa Matysiak z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie (MOPR) w Poznaniu.
Temperatura w mieszkaniu spada do 9 st.
- Mam sporo lat i chciałabym mieć troszkę lepsze warunki życiowe. Nie wiem, czy pożyję długo, ale strasznie mi tu zimno. Ja naprawdę choruję, problemy mam nie tylko z kręgosłupem. Nieraz trzy miesiące leżę, a miesiąc chodzę. Na jedzenie mi zostaje 600 zł, a z tego to trzeba kupić i mydło, i buty, i środki czystości - opowiada pani Weronika.
Seniorka w barakach w poznańskiej dzielnicy Dębiec mieszka od 60 lat. Ostatnia dekada była dla kobiety bardzo trudna. Budynek jest w opłakanym stanie, a w chłodne dni temperatura w mieszkaniu spada nawet do 9 stopni Celsjusza. Lokal wymaga gruntowego remontu.
- Mieszkanie jest zagrzybione, podłoga jest zarwana. Rano jest 9 stopni, a po nagrzaniu góra 17 - mówi Anna Dudlik, opiekunka PCK.
- Najgorzej jest z podłogą, bo przecież się zawala. Składaliśmy wnioski o nią, ale to kosztuje podobno ponad 2600 zł i nie mają pieniędzy – dodaje pani Weronika.
Wszystkie prośby zostały odrzucone
Kobieta przez ostatnie 2 lata aż 11 razy prosiła urzędników o remont lub zamianę lokalu. Wszystkie prośby zostały odrzucone. Pewne jest tylko to, że zamieszkany przez rodzinę barak niebawem ma zostać wyburzony, a przyszłość rodziny w tych okolicznościach nie jest znana.
- Nie wierzę, żeby nie było gdzieś mieszkania jakiegoś. Przecież jest, nieraz chodzę i powywieszane są karki, że wolne – twierdzi pani Weronika.
Kobieta i jej opiekunka podkreślają, że wielokrotnie wskazywały urzędnikom odpowiadającą im lokalizację.
- Była taka jedyna sytuacja, mogę to potwierdzić. Ale to mieszkanie stanowiło przedmiot obrad komisji społecznej, która przyznała je innej osobie, na wózku inwalidzkim - mówi Arkadiusz Stasica, prezes zarządu komunalnych zasobów lokalowych w Poznaniu i dodaje: - W perspektywie kilku lat te budynki będą rozebrane. Do tego czasu na pewno to mieszkanie pani Weronice znajdziemy. Mam świadomość, że czasu jest coraz mniej.
Prezes tłumaczy, że nie ma zbyt wielu mieszkań, które zaspokajałyby wszystkie potrzeby i oczekiwania, które stawia pani Weronika: lokal parterowy, jednopokojowy, z centralnym ogrzewaniem.
Obietnica prezesa
- Ja mówiłam, że większy pokój by starczył i kuchenka. I ja marzę o cieple - odpowiada pani Weronika.
Ostatnie lata życia kobieta spędzi na czekaniu na zamianę lokalu. Liczy na wyrozumiałość i przychylność urzędników.
- Mogę obiecać, że na pewno w najbliższych miesiącach nie będziemy ustawać w naszych działaniach i w perspektywie kwartału przedstawimy kolejne propozycje już dopasowane do potrzeb i oczekiwań pani Weroniki - obiecuje Arkadiusz Stasica, prezes zarządu komunalnych zasobów lokalowych w Poznaniu.
ZOBACZ: ojcu z niepełnosprawnym synem już nie grozi eksmisja. Ale to nie koniec ich batalii.
Czytaj więcej