"Ostatnio jakoś tak rzadziej rozmawiam z PiS". Paweł Kukiz w "Graffiti"
- Na początku się łudziłem, że ta zmiana będzie rzeczywiście dobra, czy lepsza, ale bardzo szybko okazało się, że potwierdzili swoim postępowaniem, że niewiele różnią się mentalnie od Platformy - mówił w programie "Graffiti" Paweł Kukiz. Lider Kukiz'15 wskazał przy tym na nagrody przyznawane dla członków rządu i nagrania z udziałem premiera Mateusza Morawieckiego.
Paweł Kukiz poinformował we wtorek, że jego klub rozpoczął zbiórkę podpisów pod projektem uchwały powołującej komisję śledczą. Według projektu komisja miałaby zbadać działania prokuratury, służb specjalnych, policji oraz członków Rady Ministrów w związku z ujawnionym przez media nagraniami urzędników, polityków i przedsiębiorców od marca 2013 do czerwca 2014 roku m.in. w restauracji Sowa i Przyjaciele w Warszawie.
- Komisja jest bezwarunkowo konieczna - powiedział Kukiz w środę w programie "Graffiti".
"Nie wiem, czy będą aż tak chętni"
Lider Kukiz'15 podkreślił w rozmowie z Piotrem Witwickim, że jego ruch "zawłaszczył pomysł PiS". - PiS miał taki pomysł w 2014 roku, taki wniosek był złożony w Sejmie. Platforma Obywatelska z PSL-em odrzuciła wniosek o powołanie komisji - wyjaśnił.
- Nie wiem czy PiS będzie aż tak chętny do komisji, ze względu na to, że jest tam nagrany pan premier Morawiecki - dodał.
Polityk podkreślił, że z zeznań Marka Falenty i kelnerów z restauracji Sowa i Przyjaciele wynika, że nagranych taśm jest ponad 100. - Jeżeli te taśmy stały się jakąś walutą na czarnym rynku, to jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że taśmy są w rękach obcych służb - powiedział. Jak dodał, istnieje prawdopodobieństwo, że nagraniami można szantażować polityków.
"Walka o spółki skarbu państwa i synekury"
Kukiz został zapytany, czy jego ruch rozmawiał w ostatnim czasie z członkami Prawa i Sprawiedliwości o pomyśle powołania komisji śledczej ws. taśm. - Ja ostatnio jakoś tak rzadziej rozmawiam z PiS - odpowiedział polityk.
- Jak zobaczyłem te wszystkie nagrody, posłuchałem premiera... To właściwie jeszcze na początku łudziłem się, że ta zmiana będzie rzeczywiście dobra, czy lepsza, ale bardzo szybko okazało się, że potwierdzili swoim postępowaniem, że niewiele różnią się mentalnie od Platformy - wyjaśnił.
Zdaniem lidera Kukiz15', obecny ustrój "polega przede wszystkim na tym, że przy okazji wyborów odbywa się walka nie o interes obywateli, a o spółki skarbu państwa i synekury dla rodziny".
"Sam zagłosowałem za obniżeniem posłom pieniążków"
Kukiz nawiązał także do artykułu w środowym "Super Expresie". Według "SE" Kukiz żąda podwyżek dla posłów i senatorów. "Paweł Kukiz nie musi się przejmować poselską pensją, bo tylko dzięki prawom autorskim w 2017 r. zarobił 209,2 tys. zł" - zaznaczył dziennik.
Polityk podkreślił w "Graffiti", że chodzi mu coś innego. - Sytuacja jest taka, że szef trzeciej siły parlamentarnej dostaje mniej niż wiceburmistrz w gminie, w której mieszka - zauważył przewodniczący sejmowego klubu Kukiz'15.
- Czy to jest normalne? - pytał poseł. - Mówię o nienormalności. Nie żalę się i nie żądam. Sam zagłosowałem za obniżeniem posłom pieniążków, ale to nie znaczy, że zgadzam się na sytuację taką, by burmistrz jakiegoś miasteczka zarabiał więcej niż prezydent RP. To jest nienormalne - podkreślił Kukiz. - Nie poszedłem w politykę dla pieniędzy, poszedłem po to, by przywrócić państwo obywatelom - zaznaczył.
Wyliczył, że dostaje "więcej pieniędzy z tytułu praw autorskich niż to co w Sejmie". - W sejmie dostaję 8 tys. zł brutto, czyli netto wychodzi około 5,5 tys. zł. To jest dla mnie kpina. Jedną czwartą swojej pensji poselskiej oddaję co miesiąc na cele charytatywne, bo mnie na to stać - dodał Kukiz.
"Trzeba napisać siatkę płac"
Zwrócił uwagę, że kiedy posłowie zarabiają mniej są bardziej podatni na korupcję. - W przypadku posłów partii władzy to jest pół biedy, bo oni sobie zrekompensują w ten sposób, że mają pozatrudnianych członków rodzony w spółkach skarbu państwa, tworzy się nowe jakieś spółki. Oni tam sobie odbiją jak gdyby w całokształcie - mówił Kukiz.
Jego zdaniem, "trzeba napisać siatkę płac, zrobić coś na zasadzie mnożnika". - Na logikę, prezydent wybrany przez obywateli powinien zarabiać najwięcej, następnie premier, potem ministrowie, posłowie itd. Trzeba to uregulować. Pomysłu gotowego nie mam, bo nie jestem takim geniuszem jak pan Petru - podkreślił polityk.
- Czy można się godzić z taką sytuacją, żeby szef spół wodnej w Kielcach zarabiał 420 tys. zł rocznie? Jak to porównać z zarobkami prezydenta plus jego małżonki - przekonywał lider Kukiz’15.
polsatnews.pl, PAP
Czytaj więcej
Komentarze