Zażalenie na brak aresztu wobec podejrzanego o podpalenie opon przy S1. Dym powodem karambolu
Prokuratura w Jaworznie nie zgadza się z decyzją tamtejszego sądu rejonowego, który odmówił aresztowania 24-latka, podejrzanego o podpalenie opon pod wiaduktem przy trasie S1 i doprowadzenie w ten sposób do karambolu. Złożyła zażalenie do sądu okręgowego.
Prawdopodobną przyczyną wypadku na S1 w Jaworznie, do którego doszło 16 września, była ograniczona widoczność z powodu gęstego dymu. W karambolu uczestniczyło 21 aut. Zginął 36-latek jadący w jednym z nich. Kilkanaście osób - w tym dzieci - doznało obrażeń.
Kilka dni po wypadku policja zatrzymała dwóch mieszkańców Sosnowca. Według ustaleń śledztwa mężczyźni spotkali się koło wiaduktu i opalali miedziane kable. Kiedy wracali do domu, 24-latek polał benzyną, a następnie podpalił opony leżące przy trasie S1.
Starszego z zatrzymanych przesłuchano w charakterze świadka, zaś młodszemu prokuratura przedstawiła zarzut umyślnego sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym i nieumyślnego sprowadzenia katastrofy. Prokuratura skierowała do sądu wniosek o aresztowanie podejrzanego na trzy miesiące. Sąd się na to nie zgodził i zwolnił mężczyznę.
Skutek podpalenia "nie przyszedł do głowy"
- Sporządziliśmy zażalenie i wysłaliśmy je do sądu. Czekamy teraz na termin jego rozpoznania. Nie zgadzamy się z decyzją sądu rejonowego, który uznał, że nie ma podstaw do stosowania tymczasowego aresztowania - powiedziała w czwartek zastępca prokuratora rejonowego w Jaworznie Katarzyna Harmatys-Dudek. Zażalenie prokuratury rozpozna Sąd Okręgowy w Katowicach.
Podejrzany 24-latek przyznał, że polał benzyną opony i je podpalił. Grozi mu za to do ośmiu lat więzienia. Podczas przesłuchania podkreślał, że jego zamiarem nie było spowodowanie niebezpieczeństwa i nie przyszło mu do głowy, że doprowadzi to do tak tragicznych skutków.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze