Kuchciński na Węgrzech: nie mogą nas traktować jako elementy kolonii

Świat
Kuchciński na Węgrzech: nie mogą nas traktować jako elementy kolonii
PAP/EPA/ZOLTAN BALOGH

Marek Kuchciński uczestniczył w środę w Budapeszcie w odsłonięciu popiersia marszałka Józefa Piłsudskiego. Marszałek Sejmu i przewodniczący parlamentu Węgier Laszlo Koever wyrazili przekonanie, że nie dojdzie do zastosowania art. 7 traktatu unijnego. Mówili o tym w wywiadzie dla telewizji węgierskiej M1.

- Nie widzę na to realnych szans - powiedział Koever, pytany o szanse zastosowania art. 7 wobec jakiegokolwiek państwa. Podkreślił, że w Radzie UE musi być podjęta jednomyślna decyzja, a tymczasem Polska już ogłosiła, że nie poprze zastosowania sankcji wobec Węgier i podobnej postawy można oczekiwać od innych państw, np. od Czech.

 

Kuchciński powiedział, że podziela pogląd Koevera. Jego zdaniem procedury dotyczące uruchomienia art. 7 to "element, nazwę to, zaczepki politycznej trwającej już dość długo". Wyraził przekonanie, że jest to próba odwrócenia uwagi od problemów państw zachodnioeuropejskich, a także próba osłabienia siły gospodarczej Polski i Węgier, które mają duże lepsze wskaźniki rozwoju gospodarczego niż Europa Zachodnia.

 

"Racja jest po naszej stronie"

 

Zdaniem marszałka dzięki temu szybkiemu rozwojowi już wkrótce Polska i Węgry osiągną poziom, "na którym muszą się z nami już całkiem poważnie liczyć, nie mogą nas traktować tak jak dotąd, wyłącznie jako elementy kolonii, wykorzystywanych państw przez silne gospodarki".

 

Dodał, że kiedy przedstawiciele różnych instytucji unijnych przyjeżdżają na Węgry albo do Polski, widać, że ich wiedza jest powierzchowna. - Dlatego spokojnie musimy wytłumaczyć; ale stanowczość i racja jest po naszej stronie - powiedział Kuchciński.

 

Obaj szefowie parlamentów mówili o potrzebie zmian w Unii Europejskiej. Kuchciński wyraził przekonanie, że w Europie wyczuwalne jest rosnące niezadowolenie, choćby w sprawie prób narzucenia kwot uchodźców, co stanowi ostrzeżenie dla wszystkich rządów UE. - Są sprawy, które wewnętrznie należą do każdego państwa, i sprawy, które trzeba wspólnie omawiać - ocenił. Jego zdaniem przyszłoroczne wybory do Parlamentu Europejskiego przyniosą w wielu krajach niespodzianki.

 

Jak podkreślił, UE należy wzmocnić, aby była "rzeczywiście sprawiedliwą, suwerenną i bezpieczną organizacją, grupą państw, która zapewnia bezpieczeństwo i równość" obywatelom wszystkich państw członkowskich. Ocenił, że dotychczasowy kierunek, w którym podąża UE, trzeba zmienić, gdyż Unia traci na atrakcyjności.

 

"Obywatele naszych państw nie są specjalnie zainteresowani UE"

 

Jego zdaniem należy zacząć od spraw podstawowych, takich jak chrześcijański system wartości, a "z chrześcijaństwa wynika tolerancja wobec wszystkich innych, szacunek dla każdego człowieka, ale musimy również pamiętać o tym, żebyśmy byli traktowani jako równi z równymi". Ocenił, że Europa Zachodnia nie zawsze tak postępuje.

 

W tym kontekście podkreślił, że współpraca Polski i Węgier czy państw Grupy Wyszehradzkiej przynosi wyniki, czego kraje te dowiodły w sprawie migracji. Wyraził nadzieję, że państwom tym uda się przekonać "całą UE do naszych racji". - Jeżeli będziemy w tym kierunku Unię reformować, to jestem optymistą - zaznaczył.

 

Kuchciński ocenił, że dużo niższa frekwencja w wyborach do PE niż w wyborach do parlamentów narodowych "oznacza, że obywatele naszych państw nie są specjalnie zainteresowani Unią Europejską albo są zniechęceni, bardziej ufają władzom krajowym". - Z tego też trzeba wyciągać wnioski - podkreślił.

 

Koever zauważył zaś, że niska frekwencja w wyborach do PE przeczy możliwości stworzenia tożsamości europejskiej zamiast tożsamości narodowych. Według niego ludzie nie rozumieją i nie interesują się tym, co jest od nich daleko. Wyraził jednak nadzieję, że inaczej będzie w wyborach do europarlamentu w 2019 roku, gdyż będą one według niego pierwszymi, które zdecydują o przyszłości UE wobec problemu migracji.

 

Dodał, że jeśli większość decydentów UE "powróci na grunt normalności, będzie można zacząć rozmawiać o problemach, np. o podziale Północ-Południe czy Wschód-Zachód, a także o wyzwaniach międzynarodowych: polityce USA opartej o ich własne interesy, dynamicznych Chinach czy o Afryce". - Do tego są potrzebni realistyczni, otwarcie mówiący i szanujący swoich obywateli politycy - zastrzegł.

 

PAP

dk/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie