Siatkarze przegrali z Francuzami. W niedzielę mecz "o wszystko"
Broniący tytułu Polacy przegrali w Warnie z Francuzami 1:3 (15:25, 18:25, 25:23, 18:25) w meczu grupy H drugiej rundy mistrzostw świata siatkarzy. To druga porażka biało-czerwonych, którzy spadli na drugie miejsce w tabeli.
Podopieczni Vitala Heynena pierwszą rundę zakończyli z pięcioma zwycięstwami na koncie i kompletem punktów. Drugi etap zmagań zaczęli od niespodziewanej porażki z Argentyńczykami 2:3, a dzień później ulegli Francuzom.
Prawdziwą zmorą biało-czerwonych okazał się Earvin Ngapeth
Przed sobotnim spotkaniem Vital Heynen w rozmowie z dziennikarzami zaznaczył, że tego dnia nie zamierza wystawiać Kubiaka oraz da odpocząć kilku więcej grającym dotychczas zawodnikom. W podstawowym składzie znaleźli się m. in. Grzegorz Łomacz, Damian Schulz, Mateusz Bieniek, Aleksander Śliwka, a na libero zmieniali się Damian Wojtaszek i Paweł Zatorski. Stałym punktem w "szóstce" poza tym ostatnim siatkarzem został tylko Artur Szalpuk.
Odmieniona polska drużyna - m.in. za sprawą skutecznych bloków - zaczęła obiecująco od prowadzenia 5:2. Za odrobienie straty przez rywali w dużym stopniu odpowiadał Kevin Le Roux, który na środku był nie do zatrzymania. Prawdziwą zmorą biało-czerwonych okazał się jednak Earvin Ngapeth. Charyzmatyczny zawodnik, który tuż przed MŚ miał kilka tygodni przerwy z powodu urazu mięśni brzucha, początkowo nie kończył ataków, ale gdy pojawił się na zagrywce przy stanie 5:5, to jego zespół zdobył siedem punktów z rzędu. Lider Francuzów zaliczył trzy asy, a w pozostałych sytuacjach znacząco ułatwiał zadanie blokującym kolegom. Przewaga "Trójkolorowych" systematycznie rosła, a coraz lepiej radził sobie na skrzydle Kevin Tilie, który zakończył tę partię.
Polacy nie mogli się przebić przez blok przeciwników
Drugi set także zaczął się po myśli biało-czerwonych (3:1). Kubiak z kwadratu dla rezerwowych głośnymi okrzykami mobilizował kolegów. Dobra passa skończyła się jednak przy stanie 9:9. Polacy nie mogli się przebić przez blok przeciwników, a Heynen wbrew swoim przedmeczowym deklaracjom przy stanie 9:11 wysłał do gry kapitana zespołu. Zmienił on Śliwkę, który swoją frustrację po opuszczeniu boiska wyładował na koszu na piłki. Kubiak od razu po wejściu zdobył punkt atakiem, ale potem wyraźnie widać było, że wciąż jest osłabiony. Prowadzenie Francuzów szybko rosło, a Polacy byli bezradni.
Od początku trzeciej odsłony na boisku pojawili się Bartosz Kurek, ale miał on duże problemy z kończeniem ataków. W tej części spotkania mecz był pojedynkiem Szalpuka z Ngapethem. 23-letni polski przyjmujący wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie 15:12, gdy zaserwował asa, a piłka przeszła po palcach właśnie liderowi "Trójkolorowych". Gdy biało-czerwoni wygrywali 19:17 na boisku ponownie pojawił się Kubiak.
Topniejąca przewaga
Nerwowo w polskim obozie zrobiło się, gdy po szczęśliwym zagraniu Tillie przewaga stopniała do punktu (21:20). Kibice ekipy Heynena odetchnęli z ulgą, gdy w kolejnej akcji Ngapeth zepsuł zagrywkę. Chwilę później efektowną obroną popisał się Wojtaszek, ale Konarski nie skończył ataku, a takiego błędu nie popełnił Tillie. Atakujący reprezentacji Polski zrehabilitował się w kolejnej wymianie, ale dopiero przy trzeciej próbie. Pierwszą piłkę setową Francuzi obronili za sprawą zbicia Boyera, ale po chwili ze środka zapunktował Kochanowski.
Czwarta odsłona była właściwie meczem Polska kontra Ngapeth, który często i seryjnie zdobywał punkty. Jego koledzy z kolei w jednej z akcji popisali się talentem piłkarskim, gdy dwóch zawodników z rzędu w tym zespole - Le Roux i Boyer podbiło piłkę nogą. Obrońcy tytułu zaś znów mieli duże kłopoty ze skutecznością, a do tego mylili się w polu serwisowym. Taki właśnie błąd na zagrywce Kurka dał rywalom pierwszą piłkę meczową, którą zamienili na punkt po autowym ataku Szalpuka.
To właśnie przyjmujący PGE Skry Bełchatów zdobył najwięcej punktów - 12 - w polskiej ekipie. O jeden mniej zanotowali środkowi - Bieniek i Kochanowski. Ngapeth uzbierał 26 pkt.
Mecz ostatniej szansy
W niedzielę na koniec tego etapu rywalizacji mających na koncie 16 punktów Polaków czeka mecz z prowadzącymi w tabeli Serbami. Porażka w tym spotkaniu przy zwycięstwie Francji nad Argentyną oznaczać będzie koniec turnieju dla biało-czerwonych.
Do "szóstki" awansują zwycięzcy czterech grup oraz dwie ekipy z drugich lokat z najlepszym bilansem.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze