Prezes Iustitii stanie przed rzecznikiem dyscyplinarnym. "Zaczynają być niszczeni konkretni ludzie"
- Na pewno będę podtrzymywał wszystko, co do tej pory - powiedział w programie "Tak czy Nie" prezes Iustitii sędzia Krystian Markiewicz, który w piątek złoży wyjaśnienia przed rzecznikiem dyscyplinarnym ws. przekroczenia granic swobody wypowiedzi. Zapytany przez Agnieszkę Gozdyrę o to, czy przez grożące mu sankcje przestanie podważać przeprowadzaną reformę sądownictwa, odpowiedział: "nigdy".
Sędzia dr hab. Krystian Markiewicz został wezwany przez rzecznika dyscyplinarnego na piątek na godz. 14:00 jako świadek w sprawie "przekroczenia granic przynależnej sędziemu swobody wypowiedzi publicznej dotyczącej innych sędziów i przedstawicieli konstytucyjnych organów państwa".
W czwartek przed rzecznikiem stanęła sędzia Ewa Maciejewska oraz rzecznik Iustitii Bartłomiej Przymusińsk. Na piątek zaplanowane jest także przesłuchanie sędziego Igora Tulei.
- Tak zostałem nauczony jako prawnik, że korzystam z tego, co mówią m.in. niekwestionowane autorytety w danej dziedzinie. W związku z tym, wolę wypowiedzi m.in. Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, czy prezesa Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, który mówi, że nie uprawnieniem, ale obowiązkiem sędziego, jest wypowiadanie się wtedy, gdy praworządność jest zagrożona - tłumaczył.
"Absolutna katastrofa"
Sędzia odniósł się do sprawy sędzi Ewy Maciejewskiej, która pod koniec sierpnia wysłała z łódzkiego sądu okręgowego do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej pytanie prejudycjalne ws. zagrożenia niezawisłości sędziowskiej.
Podkreślił, że według niego "absolutną katastrofą jest, jeśli sędzia korzysta z uprawnienia sędziego europejskiego, zadaje pytanie prejudycjalne do Trybunału Sprawiedliwości UE i za to jest wzywana do rzecznika dyscyplinarnego".
- To jest dla mnie załamanie systemu państwa prawa - dodał.
"Systemowe powiązania z ministrem sprawiedliwości"
Na uwagę drugiego z gości programu, rzecznika KRS sędziego Macieja Mitery, że rzecznik dyscyplinarny jest niezależny od Krajowej Rady Sądownictwa, sędzia Markiewicz odpowiedział: "nie można mówić, że KRS nie ma nic wspólnego z rzecznikiem dyscyplinarnym".
- Częściowo funkcjonalnie - tak, ale parę dni temu minister sprawiedliwości powołał zespół, z wiceministrem sprawiedliwości Łukaszem Piebiakiem na czele, w skład którego wchodzą rzecznik dyscyplinarny, zastępcy rzecznika dyscyplinarnego i członek KRS. To pokazuje, że mamy systemowe powiązania między ministrem sprawiedliwości, KRS, rzecznikami dyscyplinarnymi i sędziami Izby Dyscyplinarnej SN - dodał.
"Dziwię się KRS"
Zapytany przez Agnieszkę Gozdyrę, czy przestanie podważać zmiany w sądownictwie, jeśli spotkają go za to jakieś sankcje, odpowiedział: "nigdy". - To jest mój obowiązek jako sędziego. Moim obowiązkiem wynikającym z kodeksu etyki sędziowskiej jest tak samo to, że jeśli moi koledzy sędziowie nie reagują na naruszanie tej etyki, to mam obowiązek ich upominać - zaznaczył.
- Dziwię się państwu, czyli organowi, który ma stać na straży niezależności i niezawisłości sądownictwa, że państwo nie reagujecie na to, co się dzieje - zwrócił się do rzecznika KRS.
- Nie reagujecie na to, co robi rzecznik dyscyplinarny, nie reagujecie na to, co mówi kolega z KRS, kiedy insynuuje, że sędziowie to złodzieje, inny z kolei, że osoby, które zadają pytania prejudycjalne, w tym sędziowie Sądu Najwyższego, będą mieli postępowania dyscyplinarne - stwierdził prezes Iustitii.
"Czuję się moralnym zwycięzcą"
- Dwa lata temu przestrzegaliśmy, że tak będzie i tak się niestety dzieje: przeszliśmy z etapu walki o system, teraz niestety zaczynają być niszczeni konkretni ludzie - przekazał, dodając że "nie czuje się ofiarą, lecz moralnym zwycięzcą tego, co się w obecnej chwili dzieje".
- Jestem spokojny o los pana sędziego - wtrącił na koniec Mitera.
Polsat News, polsatnews.pl
Czytaj więcej