Niedożywione i posiniaczone 6-tygodniowe niemowlę trafiło do szpitala. Matka usłyszała zarzuty
Do dziecięcego szpitala przy ulicy Niekłańskiej w Warszawie trafił 6-tygodniowy chłopczyk. Przewieziono go tam, gdy pediatra z przychodni zauważył podczas badania oznaki niedożywienia i siniaki na twarzy niemowlęcia. Wezwał policję i pogotowie. Matka dziecka i jej partner usłyszeli zarzut znęcania się nad dzieckiem. Grozi im do 8 lat więzienia.
Sześciotygodniowy Lenard od wtorku jest w szpitalu pod opieką lekarzy.
- Ma oznaki niedożywienia, ale nie jest to sytuacja tragiczna - informuje Mariusz Mazurek, rzecznik prasowy Szpitala Dziecięcego im. prof. dr med. Jana Bogdanowicza w Warszawie.
Sprawa wyszła na jaw, gdy Sylwia G. przyszła z synkiem do przychodni. - Pediatrę, który badał Lenarda, zaniepokoiły zasinienia w okolicy twarzy dziecka i mała waga ciała - powiedziała podkom. Paulina Onyszko z Komendy Rejonowej Policji w Warszawie.
Dlatego pracownicy przychodni wezwali policję i pogotowie, które przewieziono dziecko do szpitala na szczegółowe badania.
Jak się okazało, chłopczyk nie pierwszy raz był w szpitalu. Według Mazurka, cztery tygodnie wcześniej trafił na oddział ortopedyczny ze złamaniem lewej kości udowej. Na żądanie matki został jednak wypisany po dwóch dniach.
Zarzut znęcania się nad dzieckiem
Kobieta mieszka z partnerem i pięcioletnią córką. Sąsiedzi twierdzą, że w ich domu nie działo się najlepiej, a policja musiała interweniować nawet kilka razy dziennie.
Rodzina miała założoną niebieską kartę i od ubiegłego roku dozór kuratora. Matka chłopczyka została w czwartek przesłuchana w prokuraturze.
- Usłyszała zarzut znęcania się nad dzieckiem - mówi podkom. Paulina Onyszko.
Matka nie przyznaje się do winy, a o przemoc oskarża swojego partnera. On także usłyszał zarzut znęcania się nad dzieckiem. Obojgu grozi kara do 8 lat pozbawienia wolności.
Dzieci w rodzinie zastępczej
W czwartek Sylwia G. odwiedziła synka w szpitalu. Sąd zdecydował, że zarówno on, jak i jego pięcioletnia siostra trafili do rodziny zastępczej.
- Podstawą takie decyzji były informacje o tym, że małoletni chłopiec ma obrażenia ciała, które nie mogły powstać w skutek naturalnego urazu - powiedział Polsat News Marcin Kołakowski, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Warszawie.
Polsat News
Czytaj więcej
Komentarze