Dwie osoby zachorowały po posiłku w Salisbury, gdzie doszło do ataku na Skripala
W brytyjskim mieście Salisbury, gdzie doszło do ataku na Siergieja Skripala, policja otoczyła w niedzielę kordonem restaurację, w której dwie osoby zachorowały po posiłku. Według świadków u chorych pojawiły się takie symptomy, jak u Skripala i jego córki. Brytyjskie media podają, że obie osoby są przytomne, a lekarze zajmują się nimi na razie na miejscu zdarzenia.
Policja nie potwierdziła narodowości chorych. Kobieta i mężczyzna, którzy według świadków są Rosjanami, zachorowali we włoskiej restauracji Prezzo w pobliżu miejsca, gdzie przytomność stracił Skripal i jego córka Julia.
"Policja została wezwana przez personel ambulansu (medycznego) do »Prezzo«, na High Street, w Salisbury o godz. 18.45 po medycznym incydencie" - głosi oświadczenie policji.
"W ramach prewencji restauracja i otaczające ją ulice zostały otoczone kordonem, podczas gdy funkcjonariusze badają miejsce zdarzenia i starają się ustalić okoliczności i powody, które doprowadziły do zachorowania" - napisała policja.
Skripal, były pułkownik GRU i współpracownik wywiadu brytyjskiego oraz jego córka Julia zostali znalezieni nieprzytomni w Salisbury na początku marca. Skripal mieszkał tam od czasu swego wyjazdu z Rosji, gdzie został skazany za szpiegostwo na rzecz Wielkiej Brytanii. Władze brytyjskie uznały, iż Skripalów próbowano otruć bojowym środkiem trującym określanym jako Nowiczok i opracowanym w ZSRR.
Dodzwonili się do rosyjskiego ministerstwa obrony
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow oświadczył w niedzielę, że mężczyźni podejrzewani o atak na Siergieja Skripala nie mają "nic wspólnego" z prezydentem Rosji Władimirem Putinem czy Kremlem. Brytyjskie dzienniki podały, że są oni powiązani z rosyjskim resortem obrony.
W sobotę dziennikarze tygodnika "Observer" zadzwonili na numer telefonu znaleziony w dokumentach paszportowych jednego z podejrzanych - dodzwonili się na recepcję rosyjskiego ministerstwa obrony. Telefon odebrał urzędnik, który powiedział, że nie udzieli żadnych informacji i nie będzie rozmawiał z zagranicznymi dziennikarzami.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze