13 ofiar huraganu Florence w USA
Burza tropikalna Florence, która uderzyła w piątek w Karolinę Północną na wschodnim wybrzeżu USA jako huragan, spowodowała śmierć 13 osób - poinformowała telewizja ABC. Siła wiatru słabnie, ale żywioł niesie ze sobą ulewne deszcze.
10 ofiar mieszkało w Karolinie Północnej, a 3 w Karolinie Południowej.
Trzy ofiary się utopiły. Pozostali zginęli m.in. wskutek zawalonych drzew, porażeń prądem. Władze informują, że nie wszystkie zgony w regionie były związane z huraganem - był m.in. przypadek zawału serca i podwójnego morderstwa lub samobójstwa, które nie są liczone do ofiar huraganu.
Obfite opady doprowadziły do lokalnych powodzi w Karolinie Północnej oraz Południowej. W niektórych miejscach tych stanów w ciągu dwóch dni spadło nawet 60 cm deszczu. Ulewy mają się utrzymać; amerykańska Państwowa Służba Meteorologiczna poinformowała o "maratonie, a nie sprincie".
Gubernator Karoliny Północnej Roy Cooper ostrzegł przed podróżowaniem, zaznaczając, że "wszystkie drogi w stanie są zagrożone powodziami". "Nie doprowadźcie do sytuacji, że będziecie musieli być ratowani" - stwierdził.
Na skutek Florence ok. milion osób na wschodnim wybrzeżu USA nie ma dostępu do elektryczności - przekazał "New York Times". Front burzowy przesuwa się bardzo powoli (4 km na godz.) na północny zachód. Meteorolodzy spodziewają się, że w poniedziałek odbije na wschód w kierunku m.in. Nowego Jorku.
W ostatnich kilku dniach z południowo-wschodniego wybrzeża USA ewakuowano 1,7 mln mieszkańców. Stan wyjątkowy został wprowadzony w obu Karolinach, Wirginii i Georgii. Ci, którzy zostali w swoich domach, gromadzili zapasy wody i wszelkie środki niezbędne do przetrwania.
PAP, polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze