Skradziono samochód ze sprzętem rehabilitacyjnym niepełnosprawnego dziecka. Rodzice apelują o pomoc
"Złodzieja błagam, żeby ten sprzęt gdzieś zostawił" - apeluje mama 7-letniego Mateusza, który cierpi na mózgowe porażenie dziecięce. Auto skradziono z osiedlowego parkingu przy ul. Orfeusza w gdańskiej dzielnicy Osowa. Bez sprzętu do rehabilitacji, który był w samochodzie, chłopiec nie może funkcjonować, tak jak dotychczas. Sprawcy lub sprawców kradzieży szuka policja, ale na razie bezskutecznie.
- Jak tylko otrzymaliśmy zgłoszenie o kradzieży samochodu marki Volkswagen Touran, zaczęliśmy pracować nad sprawą. Sprawdziliśmy monitoring, który mógł zarejestrować sprawców tego przestępstwa, zabezpieczyliśmy wszystkie ślady. Te czynności na pewno pomogą nam w tym, aby tych sprawców złapać jak najszybciej - powiedziała Polsat News Karina Kamińska z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.
O pomoc proszą też rodzice Mateusza. Apelują do złodzieja, żeby zostawił gdzieś chociaż sam sprzęt.
Sprzęt wart prawie 40 tys. zł
W aucie, które zginęło w nocy z 10 na 11 września był m.in.: wózek spacerowy, balkonik umożliwiający chodzenie, zrobione na miarę ortezy, pasy rehabilitacyjne i kamizelka. Część sprzętu była zapakowana w worek z Myszką Mickey.
Rodzice oszacowali straty skradzionego sprzętu na blisko 40 tys. złotych. Jak podkreślają, ważniejsze jest jednak to, że bez sprzętu Mateusz nie może funkcjonować, tak jak wcześniej.
- Balkonik był nam potrzebny do tego, żeby Mateusz mógł poruszać się o własnych siłach, żeby sam się przemieszczał. Ma też trochę koślawe nóżki, więc te ortezy prostowały mu je. Dodatkowo do tego musieliśmy dokupić specjalne obuwie. Do ortez pasy, które odwodziły mu nóżki, żeby chodząc o te nogi nie haczył. Kamizelka, która też była w tym samochodzie jest potrzebna, żeby on się pionizował i jego mięśnie pracowały - powiedziała Polsat News mama Mateusza.
Polsat News, polsatnews.pl
Czytaj więcej