Szwedzka centroprawica spróbuje utworzyć nowy rząd
Wciąż nie wiadomo, kto będzie rządzić Szwecją po niedzielnych wyborach parlamentarnych. W środę inicjatywę utworzenia większości podjęła centroprawica, zapraszając do rozmów socjaldemokratycznego premiera Stefana Loefvena.
Według wstępnych wyników centroprawicowy Sojusz konserwatywnej Umiarkowanej Partii Koalicyjnej (M), Partii Centrum (C), Chrześcijańskich Demokratów (K) oraz Liberałów (L) może liczyć na 142 mandaty w 349 miejscowym parlamencie i musi szukać poparcia wśród innych ugrupowań.
- Wyniki wyborów pokazują, że nasz Sojusz jest naturalnym kandydatem do stworzenia rządu - powiedział na zwołanej w środę konferencji prasowej przewodniczący partii M Ulf Kristersson. Według niego blok, który rządził Szwecją w latach 2006-2014, uzyskał w niedzielnych wyborach więcej głosów niż dotychczasowy rząd Partii Robotniczej - Socjaldemokraci (S) oraz Partii Ochrony Środowiska - Zielonych (MP). Oba ugrupowania zdobyły wspólnie jedynie 116 mandatów.
Jednocześnie liderzy sojuszu centroprawicowych partii zadeklarowali, że nie będą szukać poparcia wśród ekstremistów: nacjonalistycznych Szwedzkich Demokratów (SD), którzy zdobyli 63 mandaty, oraz postkomunistycznej Partii Lewicy (V), która uzyskała 28 mandatów. Socjaldemokraci wraz z Zielonymi i Partią Lewicy, która wspierała rząd w mijającej kadencji, mają razem 144 mandaty, co także nie daje większości.
Centroprawica wezwała Loefvena do podania się do dymisji, ten jednak pozostaje na swoim stanowisku. Socjaldemokraci również liczą na budowę rządu ponad dotychczasowymi podziałami, ale to oni chcą grać w nim główną rolę. Liczą na współpracę z Partią Centrum oraz Liberałami.
Pierwsza próba sił za 12 dni
Do pierwszej próby sił dojdzie 24 września, kiedy to po raz pierwszy zbierze się nowy parlament i podjęta zostanie próba wybrania jego przewodniczącego. Sojusz zapewnił, że będzie mieć w tym dniu swojego kandydata na to stanowisko.
Skomplikowana sytuacja, w której żaden z dotychczas rządzących Szwecją bloków nie ma większości, związany jest z sukcesem wyborczym przeciwnym imigrantom SD. Wszystkie parlamentarne siły odmówiły współpracy z tą partią. Jej lider Jimmie Akesson chce mieć jednak wpływ na przyszły rząd, o czym poinformował zaraz po ogłoszeniu pierwszych wyników. Natomiast przewodniczący klubu SD napisał na Facebooku, że dla jego partii istnieją tylko dwie opcje - "zwycięstwo albo śmierć".
Kristersson przyznał, że tworzenie nowego rządu może potrwać nawet do świąt Bożego Narodzenia.
Z powodu błędów oraz późnego dotarcia głosów z zagranicy opóźnia się podanie oficjalnych wyników, pierwotnie zapowiedziane na środę. Według ekspertów wstępne wyniki są na tyle równe, że poszczególne bloki mogą zyskać lub stracić tylko pojedyncze mandaty.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze