Parlament Europejski za uruchomieniem art. 7 wobec Węgier
448 posłów do PE głosowało za, 197 było przeciw, a 48 się wstrzymało. Aby wniosek w sprawie tej inicjatywy ustawodawczej, przygotowany przez europosłankę Zielonych Judith Sargentini, został przyjęty, a następnie przekazany Radzie UE, potrzebne było poparcie bezwzględnej większości posłów, tj. 376 osób, przy dwóch trzecich oddanych głosów. Wcześniej podobny proces wobec Polski zainicjowała KE.
Podczas wtorkowej debaty przed głosowaniem Sargentini przekonywała, że nie ma innego wyjścia niż sięgnięcie po artykuł 7. Podkreśliła, że podpisując traktat unijny, wszystkie kraje członkowskie zobowiązały się go szanować i bronić unijnych wartości.
- Czy wszystkie się z tego wywiązują? Obawiam się, że nie. Rząd Węgier uciszył niezależne media, nałożył kaganiec na świat akademicki, zastąpił sędziów takimi, którzy są bliżsi rządzącej partii, zdecydował, które Kościoły mogą działać, a które nie - mówiła.
Dodała, że trzeba bronić unijnego traktatu i wartości i "dlatego artykuł 7 i odpowiednia procedura są nieuniknione". - Jeśli nie skorzystamy z tego hamulca awaryjnego, zawiedziemy obywateli UE - apelowała do posłów.
Timmermans: KE podziela wszystkie obawy
Wiceszef Komisji Europejskiej Frans Timmermans zadeklarował, że KE podziela zawarte w projekcie rezolucji obawy dotyczące praw podstawowych, korupcji, traktowania Romów i niezależności sądownictwa. - Społeczeństwo obywatelskie to jest tkanka demokracji i jest ono niestety ograniczane przez działania rządu Węgier - zaznaczył.
Przypomniał, że KE skierowała do Trybunału Sprawiedliwości UE szereg spraw dotyczących decyzji węgierskich władz. Przypomniał również, że KE jest strażniczką traktatów i wcześniej uruchomiła już procedurę art. 7 traktatu wobec Polski. - Będziemy nadal kontrolować sytuację na Węgrzech. KE nie zawaha się podejmować odpowiednich działań, jeśli to konieczne. Obiecuję, że będziemy czujni - wskazał Timmermans.
Boni: głosowaliśmy za; Legutko: akt zemsty
- Głosowaliśmy za raportem i głosowaliśmy za uruchomieniem art. 7. Był jasny przekaz przewodniczącego KE (Jean-Claude'a) Junckera, że wtedy, gdy trzeba, trzeba to zrobić. Była olbrzymia większość w grupie EPL - nie tylko nasza grupa - która za tym głosowała - powiedział na konferencji w Strasburgu europoseł Michał Boni (PO). Dodał, że nie jest to zemsta polityczna, a analiza sytuacji, do której doszło na Węgrzech.
Z kolei Ryszard Legutko (PiS) powiedział na konferencji w Strasburgu, że głosowanie przez PO "przeciwko Węgrom należy odczytywać jako akt zemsty". "Straszliwie się zżymali na kolegów z (rządzącego na Węgrzech) Fideszu, którzy popierali rząd Polski. Myślę, że to był rewanż z ich strony" - powiedział.
PiS głosował przeciwko uruchomieniu art. 7. Zdzisław Krasnodębski (PiS) stwierdził, że decyzja ws. Węgier będzie dzielić UE.
Szef węgierskiej dyplomacji: "małostkowa zemsta" na Węgrzech
- Dzisiejsza decyzja PE jest niczym więcej jak małostkową zemstą proimigracyjnych polityków na Węgrzech - oświadczył szef dyplomacji tego państwa Peter Szijjarto na konferencji prasowej w Budapeszcie.
Wyraził przekonanie, że decyzja została podjęta dzięki oszustwu, gdyż przy liczeniu głosów nie wzięto pod uwagę głosów wstrzymujących się. Zapowiedział poszukiwanie prawnych sposobów podważenia wyników głosowania.
"Konsultowaliśmy się z polskimi przyjaciółmi i zapewniliśmy się nawzajem, że będziemy się sprzeciwiać i zawetujemy każdą propozycję, która oznaczałaby jakiekolwiek sankcje bądź wystąpienie przeciw drugiej stronie" - oświadczył minister.
"Uważamy za podwójne standardy procedurę UE, która toczy się przeciw Polsce, a o dzisiejszym głosowaniu (w PE ws. Węgier - red.) wyraziłem się już jasno, tak więc my Węgrzy i Polacy zawsze możemy na siebie liczyć" - powiedział Szijjarto.
Zarzuty m.in. o podważanie niezależności sądów, prasy
Komisja Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych PE (LIBE) opowiedziała się w czerwcu za uruchomieniem art. 7 unijnego traktatu wobec Węgier. W przegłosowanym przez nią dokumencie podkreślono, że na Węgrzech istnieje poważne ryzyko naruszenia praworządności.
Powodem zgłoszenia rezolucji były zarzuty o podważanie przez rząd Orbana niezależności sądownictwa, wolności prasy i podstawowych praw obywateli, ale lista zarzutów w ostatnich miesiącach się wydłużyła. W czerwcu parlament Węgier przyjął poprawkę do konstytucji przewidującą, że w kraju nie wolno osiedlać obcej ludności, o ile osoby te nie mają prawa pobytu i swobodnego przemieszczania się. Przegłosowano też pakiet ustaw antyimigranckich, nazwany przez rząd "Stop Soros" w nawiązaniu do amerykańskiego finansisty, któremu władze Węgier zarzucają działania na rzecz sprowadzenia do Europy milionów imigrantów.
Art. 7 Traktatu o UE stanowi, że na uzasadniony wniosek jednej trzeciej państw członkowskich, Parlamentu Europejskiego lub Komisji Europejskiej Rada UE może stwierdzić istnienie wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia przez kraj członkowski wartości unijnych. Decyzja w tej sprawie, podejmowana przez kraje większością czterech piątych, nie wiąże się jeszcze z sankcjami, ale jest krokiem na drodze do nich. Ewentualne podjęcie decyzji o sankcjach wymaga jednomyślności państw UE.
PAP, polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze