"Miał bardzo dobrą opinię". Podejrzany o podwójne zabójstwo korzystał z jednodniowej przepustki
- To trudna sytuacja także dla nas; wydarzyła się tragedia. Wstępne kontrole wskazują, że nie popełniliśmy błędu - tak rzeczniczka służby więziennej Elżbieta Krakowska tłumaczy, dlaczego skazany za zabójstwo wychodził z więzienia na przepustki. Podczas ostatniej miał ponownie zabić: tym razem swoją partnerkę i jej synka. Według rzeczniczki, skazany resocjalizował się i miał bardzo dobrą opinię.
40-letni mężczyzna od 2004 roku odbywał karę pozbawienia wolności za wcześniejsze zabójstwo. Na pierwszą przepustkę wyszedł w 2016 roku. Od tego czasu z podobnych przepustek miał korzystać ponad 90 razy.
Według Elżbiety Krakowskiej, przesłanki do tego, żeby opuszczał na jakiś czas mury więzienne były spełnione - resocjalizował się i nie sprawiał problemów.
- Opinia w trakcie odbywania kary była prawidłowa, w miejscu zamieszkania także. Więzień korzystał z wielu przepustek - kilkugodzinnych i kilkudniowych. Na początku były pod konwojem, później odbierała go rodzina. W końcu przyszedł etap, że sam mógł przebywać poza murami więzienia - wyjaśniła.
Zabójstwo nie przesądza o opinii
Krakowska dodała, że mężczyzna zawsze meldował się na komisariacie policji i realizował przepustki zgodnie z przeznaczeniem. - Trudno było mieć przypuszczenie, że do takiej tragedii dojdzie - dodała. Rzeczniczka podkreśliła, że zgodnie z przepisami charakter przestępstwa - w tym przypadku wcześniejsze zabójstwo - jest tylko jednym z czynników, który dyrektor służby więziennej bierze pod uwagę, formułując prognozę na temat funkcjonowania więźnia.
- To trudna sytuacja także dla nas, wydarzyła się tragedia. Wstępne czynności kontrolne wskazują, że nie popełniliśmy błędu – powiedziała.
W sobotę w mieszkaniu w Śródmieściu w Warszawie policja ujawniła ciała 35-letniej kobiety i jej 3-letniego dziecka. 40-letni partner ofiary sam zgłosił się na policję. W niedzielę po południu usłyszał zarzuty. Mężczyzna kończył odbywanie kary za zabójstwo.
Ślub w planach
40-latek i 35-latka znali się od kilku miesięcy. Ich sąsiadka powiedziała reporterowi Polsat News, że poznali się przez internet.
- 22 września miała brać z nim ślub. Była bardzo zadowolona, choć wydaje mi się, że non stop ją sprawdzał. Ile razy przychodziłam, to przez telefon z nim rozmawiała. I zamiast ślubu to pogrzeb. Niedawno pokazywała mi sukienkę - przekazała sąsiadka.
Inny mężczyzna powiedział, że w sobotę do mieszkania próbowała się dostać matka oraz były mąż zabitej kobiety, ojciec dziecka, ale "zamek był zatkany". Z jego relacji wynika, że drzwi udało się otworzyć ok. godz. 22.
polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze