Brexit może utrudnić ekstradycję przestępców, m.in. do Polski. "Rozdźwięk" między UE a Wlk. Brytanią
Opuszczenie systemu Europejskiego Nakazu Aresztowania może doprowadzić do unikania kar za przestępstwa przy wyjeździe za granicę - ostrzega brytyjski think tank Institute for Government (IFG). Ich zdaniem, brak nowej umowy pomiędzy UE a Wlk. Brytanią może pozbawić możliwości ekstradycji przestępców, m.in. do Polski, jednak "rozdźwięk pomiędzy pozycjami negocjacyjnymi jest znaczący".
Według danych z 2016 roku spośród około 1,1 tys. osób, które były wydane przez Wielką Brytanię na mocy Europejskiego Nakazu Aresztowania (ENA) wystawionego przez jedno z pozostałych 27 państw członkowskich, większość - 646 - było obywatelami Polski. Brak alternatywnej procedury, która pozwalałaby na kontynuowanie współpracy po Brexicie, mógłby doprowadzić do znacznych utrudnień przy ściganiu tych przestępców przez polskie władze.
Autorzy raportu zaznaczyli, że w przypadku braku kompleksowego porozumienia z Unią Europejską proces ekstradycji po Brexicie będzie wolniejszy i będzie wymagał "większej biurokracji".
Postępowania mogłyby znacznie się wydłużyć
Jak zaznaczyli, opuszczenie systemu ENA i powrót do konwencji Rady Europy o ekstradycji z lat 50. XX wieku opóźniłyby prowadzone postępowania, a nawet mogłyby doprowadzić do tego, że niektóre z poszukiwanych osób nigdy nie stanęłyby przed wymiarem sprawiedliwości. Średni czas oczekiwania na decyzję według tego anachronicznego trybu przekracza rok, a w przypadku obecnie obowiązującego ENA jest to zaledwie 48 dni.
Jednocześnie Wielkiej Brytanii będzie znacznie trudniej przeprowadzać ekstradycje z innych państw Unii Europejskiej, których obecnie wykonuje się około stu rocznie. To sprawiłoby, że przestępcy mogliby próbować unikać kary, wyjeżdżając za granicę i licząc, że procedury deportacyjne będą się przeciągały.
Eksperci z IFG ocenili również, że brak porozumienia o współpracy z UE po opuszczeniu Wspólnoty znacząco utrudniłby Brytyjczykom wymianę informacji w ramach prowadzonych śledztw, bo Zjednoczone Królestwo straciłoby dostęp do wspólnych europejskich baz danych, jak np. Systemu Informacyjnego Schengen (SIS), który zawiera informacje o zaginionych lub poszukiwanych osobach czy przedmiotach.
Rozdźwięk pomiędzy ich pozycjami negocjacyjnymi jest znaczący
Jak zastrzeżono, obie strony negocjacji wyrażały zainteresowanie wypracowaniem porozumienia, które pozwoliłoby na kontynuację bliskiej współpracy nawet po wyjściu Wielkiej Brytanii z UE, ale "rozdźwięk pomiędzy ich pozycjami negocjacyjnymi jest znaczący".
"(Rząd w Londynie) próbuje wypracować mechanizmy, które będą jak najbliższe tym obecnie istniejącym, ale będą działały nawet po wyjściu ze Wspólnoty. Z drugiej strony UE oferuje jedynie odrobinę więcej niż to, co jest dostępne dla innych państw trzecich. Porozumienie oparte na precedensie byłoby lepsze niż jego brak, ale wciąż byłoby zbyt wąskie i odbiłoby się negatywnie na współpracy" - ostrzega IFG.
Analitycy zastrzegli też, że Wielka Brytania "zaczęła sobie zdawać sprawę z tego, że nie jest w stanie zachować obecnego statusu", ale będzie musiała zaakceptować dalsze ustępstwa, które prawdopodobnie wywołają sprzeciw opinii publicznej.
"Jak jednak wiele osób nam powiedziało w toku przygotowywania tej analizy, znacząca redukcja
współpracy służyłaby jedynie kryminalistom - a to jest scenariusz, którego obie strony będą chciały uniknąć" - podsumowano.
Wielka Brytania rozpoczęła proces wyjścia z Unii Europejskiej 29 marca ubiegłego roku i powinna opuścić Wspólnotę 29 marca 2019. Zgodnie z wciąż negocjowanym porozumieniem z UE o okresie przejściowym wszystkie dotychczasowe zasady, w tym dotyczące swobody przepływu osób, będą obowiązywać do 31 grudnia 2020 roku.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze