Tiry jeżdżą pod oknami ich domów. Mieszkańcy Mierzęcic nie mogą normalnie żyć
Koszmar przeżywają mieszkańcy śląskich Mierzęcic, których domy znajdują się przy drodze krajowej 78. Hałas, towarzyszący przejeżdżającym tirom, nie pozwala im normalnie żyć. - Szlag człowieka trafia, ani wyjechać, ani wyjść, nie da się - denerwuje się Irena Ćwiękowska, mieszkanka Mierzęcic. Inna z kobiet skarży się, że wstrząsy wywołane przez ciężkie samochody spowodowały pęknięcia ścian.
Sznury tirów mkną przez Mierzęcice, bo kierowcy omijają elektroniczny system poboru opłat na pobliskiej drodze ekspresowej S-1.
Koszmar przez oszczędność kierowców
- Koszmar zaczął się od roku 2006 r., kiedy wybudowano właśnie S-1. Miała odciążyć drogę DK 78, jednakże po ustawieniu Viatolli okazało się, że wszystkie ciężkie samochody zjeżdżają z autostrady A-1 poprzez S-1 na drogę krajową nr 78 - mówi Grzegorz Podlejski, wójt Gminy Mierzęcice.
- Cały ruch z południa Polski na północ przejeżdża przez Mierzęcice - dodał samorządowiec.
- Dochodzi do wypadków, jednym z takich znaczniejszych było dosłownie rozjechanie na połowę sklepu, który był na zakręcie. Trzeba było go niestety rozebrać - opowiada Jacek Malikowski, mieszkaniec Mierzęcic.
Jednym z pękających budynków jest ten należący do pani Zofii. 63-letnia kobieta po śmierci rodziców, brata i syna została sama w domu, który w tej tragicznej sytuacji życiowej miał być jej oazą. Niestety tiry przejeżdżające przed jej domem ani na moment nie pozwalają na chwilę wytchnienia.
GDDKiA problemu nie widzi
- Te pęknięcia pojawiły się, jak zaczęły jeździć te potężne tiry, z tym tonażem wielkim i szybkością. Zaraz napisałam do Generalnej Dyrekcji Dróg, ale według Dyrekcji to, co pęka, to sobie sama zrobiłam - opowiada pani Zofia.
- Jeżeli mamy jasno stwierdzone, że powodujemy dla kogoś szkodę, to ją naprawiamy. Tutaj nie było stwierdzone, aby był to bezpośredni wpływ drogi na budynek, stąd nie mięliśmy możliwości nawet podjęcia działań - informuje Jan Krynicki, rzecznik Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Warszawie.
- Przyjechała pani z Zawiercia i porobiła zdjęcia, ale tylko ulicy. Wyszłam do niej i prosiłam, żeby zrobiła pęknięcia na domu, to nawet nie odezwała się. Przecież człowiek nie kłamie - mówi pani Zofia.
Koszmar przeżywają wszyscy mieszkańcy Mierzęcic, których domy znajdują się drodze krajowej 78. Potworny hałas, który towarzyszy przejeżdżającym tirom, nie pozwala im normalnie żyć.
- Szlag człowieka trafia, ani wyjechać, ani wyjść, nie da się - denerwuje się Irena Ćwiękowska, mieszkanka Mierzęcic.
Przekroczony dopuszczalny poziom hałasu
- W wyniku wielu skarg mieszkańców Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska dwukrotnie wykonał pomiary monitoringowe hałasu. Stwierdzono przekroczenia dopuszczalnych poziomów. Są one zwłaszcza bardzo wysokie w nocy, bo o około 10 decybeli. W porze nocnej to jest naprawdę wysoki, rzadko spotykany poziom. Trudno dziwić się, że mieszkańcy walczą o to, żeby poprawiło się ich życie i środowisko - informuje Agata Bucko-Serafin ze Śląskiego WIOŚ.
- Nie jesteśmy w stanie dobrze się wyspać, nie jesteśmy wstanie usiąść na podwórku, żeby wypocząć, żyjemy w permanentnym hałasie i to jest coś potwornego - ocenia Michalina Płaczek, mieszkanka Mierzęcic.
- Poziom hałasu będzie zmniejszany. Jest przewidziana tam ochrona akustyczna - mówi Jan Krynicki, Rzecznik Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Warszawie.
Interwencja, polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze