Więzili dzieci w obozie w Nowym Meksyku, ale są na wolności po błędach prokuratury
Świat
Pięcioro dorosłych, których znaleziono na początku sierpnia wraz z 11 niedożywionymi dziećmi w obozowisku w stanie Nowy Meksyk w USA, nie będzie sądzonych o znęcanie się na dziećmi - uznał sąd. Troje z nich wyszło z aresztu. Powodem są błędy proceduralne ze strony prokuratury. Każde z nich ma jeszcze inne zarzuty.
Sędzia Emilio Chavez odrzucił zarzuty znęcania się nad dziećmi wobec Lucasa Mortona, jego żony Subhannah Wahhaj i jej siostry Hujrah Wahhaj ponieważ prokuratura nie przestrzegała należnych procedur. - Są już wolni - mówi Megan Mitsunaga, obrońca Subhannah Wahhaj.
Na początku sierpnia szeryf hrabstwa Taos odnalazł 11 niedożywionych dzieci w wieku od roku do 15 lat znaleziono w obozowisku na pustyni w Nowym Meksyku (południowo-zachodnie USA). Na miejscu znaleziono też ciało dziecka. Poza dziećmi, na miejscu było dwóch uzbrojonych mężczyzn i trzy kobiety. Zdaniem policji, byli to radykalni muzułmanie.
8 sierpnia zostali oni oskarżeni o znęcanie się nad dziećmi. Prawo nakazuje, aby wstępne przesłuchanie oskarżonych nastąpiło najpóźniej 10 dni po tym, gdy usłyszeli zarzuty. Prokuratura nie zrobiła tego w tym terminie. Sąd dał jej czas na ponowne złożenie aktu oskarżenia, ale prokuratura nie złożyła go w wyznaczonym terminie. Prokuratura nie informuje, czy ma zamiar wnieść nowy akt oskarżenia wobec tych osób.
Mają inne zarzuty
Morton i siostry Wahhaj w dalszym ciągu są oskarżeni o bezprawne wtargnięcie na ziemię, która do nich nie należy, a na której urządzili obozowisko. Obrona twierdzi, że zrobili to przez pomyłkę.
Inny sędzia odrzucił zarzuty znęcania się na dziećmi wobec dwóch pozostałych osób, które były w obozowisku - Siraja Ibn Wahhaja i jego żony Jany Leveille. Oni mają jednak jeszcze osobne zarzuty dotyczące śmierci ich trzyletniego syna Wahhaja. Ponadto kobieta, jako obywatelka Haiti, przebywa w USA nielegalnie. Oboje pozostają w areszcie.
Obaj sędziowie są ostro krytykowani w mediach społecznościowych za swoje decyzje.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze