W drodze na szczyt Nanga Parbat Czesi znaleźli namiot Tomasza Mackiewicza
O odnalezienie namiotu polskiego himalaisty poprosiła czeską ekipę Elisabeth Revol. To dzięki jej wskazówkom Czesi dotarli do przykrytego śniegiem i lodem namiotu, w którym zmarł Tomasz Mackiewicz. - Historia Tomka jest wpisana w tę górę już na stałe. Na każdym kroku można to usłyszeć. Albo zobaczyć - powiedział "Sportowym Faktom” Lukas Dubsky, członek ekspedycji, która w lipcu zdobyła szczyt.
Czesi zaczęli planować wyprawę na Nangę jesienią 2017 roku, ich celem było szybkie zdobycie szczytu - informuje portal "Sportowe Fakty". W styczniu 2018 r. dowiedzieli się o tragedii polskiego himalaisty Tomasza Mackiewicza, który nie wrócił ze wspinaczki na Nanga Parbat.
Nie weszli do namiotu Polaka
Zanim czeska ekipa wyleciała do Pakistanu skontaktowała się z nią Elizabeth Revol, francuska alpinistka, która wraz z Mackiewiczem wspinała się na Nangę i jako ostatnia widziała go żywego. Poprosiła Czechów, aby spróbowali odnaleźć namiot, w którym zostawiła Polaka. Udzieliła precyzyjnych wskazówek dotyczących lokalizacji.
Jak poinformowali himalaiści po powrocie, dzięki opisowi Revol od razu znaleźli miejsce i namiot Mackiewicza. Wszystko miało zgadzać się z informacjami Francuzki.
Dodali, że mogli podejść do namiotu i zajrzeć do środka, ale nie zdobyli się na taki krok. Wyjaśnili, że był to dla nich emocjonalnie trudny moment. Poinformowali również, że nie udokumentowali miejsca, w którym został Mackiewicz. - Takie przeżycie, jak odkrycie ciała innego człowieka, w trakcie zdobywania szczytu mogłoby źle wpłynąć na naszą psychikę - relacjonowali w rozmowie z portalem.
"Pomnik" Tomasza Mackiewicza
Zrobili zdjęcia symbolicznego "pomnika", który Mackiewiczowi ułożyli z kamieni Pakistańczycy, biorący udział w wyprawach. Stoi on w obozie bazowym, który jest założony na stałe na zboczach Nangi Parbat, na wysokości ok. 3600 m n.p.m.
Revol i Mackiewicz wspólnie zdobyli Nanga Parbat w styczniu. Niestety, po wejściu na szczyt polski himalaista zaczął mieć problemy ze zdrowiem. Trapiła go choroba wysokościowa i ślepota śnieżna. Francuzka sprowadziła go na wysokość 7250 m, ale nie była w stanie mu dalej pomóc. Pozostawiła go w lodowej jamie i zeszła niżej, skąd zabrała ją ekipa ratunkowa. Ratownicy ze względu na złe warunki pogodowe nie byli w stanie ocalić kolegi.
Sportowe Fakty, polsatnews.pl
Czytaj więcej