Kradzież amstaffa z warszawskiego schroniska "Na Paluchu". Trwają poszukiwania suczki Zosi
Prawdopodobnie suczkę zabrało dwóch mężczyzn i kobieta, którzy wcześniej, tego samego dnia, chcieli ją adoptować. - Gorąco apelujemy, aby przywieźć Zosię do schroniska. Chcemy, żeby była bezpieczna - powiedziała Polsat News Klaudia Wiktorzak, wolontariuszka w schronisku dla bezdomnych zwierząt "Na Paluchu".
Trzy podejrzewane o kradzież osoby przyszły do schroniska w sobotę. Chciały zabrać Zosię od razu. Pracownicy wyjaśnili im, że procedura adopcyjna trwa jakiś czas. Od nowych opiekunów wymaga się, by przed zabraniem pupila do domu, odbyć z nim co najmniej trzy spacery. Jak wyjaśniają pracownicy schroniska, chodzi o to, aby nowi właściciele poznali czworonoga i upewnili się, czy podejmują słuszną decyzję.
Zainteresowani Zosią nie chcieli jednak czekać. Wykorzystując nieobecność opiekunów, otworzyli klatkę i zabrali suczkę.
Apel o oddanie psa
Pracownicy schroniska apelują o zwrot psa. - Chcemy, by Zosia była tu z nami, chcemy znaleźć jej najlepszy dom. Pewnie Zosia już by go miała, gdyby nie kradzież - tłumaczyła Wiktorzak. Jeśli pies nie zostanie odprowadzony, sprawą zajmie się policja.
Zosia ma 6 lat i szaro-białe umaszczenie. Cechy charakterystyczne, to nieduża "łezka" tuż przy prawym oku i szary ogon zakończony białym pędzelkiem.
polsatnews.pl, Polsat News
Czytaj więcej
Komentarze