Zarząd LOT-u chce od związkowców ponad 1,7 mln zł odszkodowania. Za strajk, który się nie odbył

Polska
Zarząd LOT-u chce od związkowców ponad 1,7 mln zł odszkodowania. Za strajk, który się nie odbył
Facebook/LOT Polish Airlines

"Zarząd PLL LOT oszalał. Żąda od związków zawodowych w spółce ponad 1,7 mln zł jako odszkodowanie za strajk, który się nie odbył" - napisał na Twitterze Piotr Szumlewicz, przewodniczący OPZZ Mazowsze. Chodzi o protest, który miał się rozpocząć 1 maja, po tym jak w referendum opowiedziało się za nim ponad 800 pracowników PLL LOT. Przewoźnik twierdzi, że przez zapowiadany strajk, poniósł straty.

W piątek przedsądowe wezwanie do zapłaty w wysokości 1 mln 725 tys. 439 zł otrzymały trzy związki: Związek Zawodowy Pilotów Komunikacyjnych, Związek Zawodowy Personelu Pokładowego i Lotniczego oraz Ogólnopolski Pracowniczy Związek Zawodowy Konfederacja Pracy.

 

 

Na tę sumę, wraz z odsetkami liczonymi od 1 maja, mają składać się przede wszystkim niesprzedane bilety lotnicze po ogłoszeniu przez związki zawodowe zamiaru przeprowadzenia strajku.

 

Toczy się sądowe postępowanie

 

Protest miał się rozpocząć 1 maja, po tym jak w kwietniowym referendum za przerwaniem pracy opowiedziało się ponad 800 pracowników PLL LOT.

 

Władze spółki twierdziły, że strajk będzie nielegalny i wskazywały na nieważność przeprowadzonego referendum. Sprawa trafiła do sądu, który strajku zakazał.

 

Związki "przez dwa kolejne dni, tj. 28-29 kwietnia, informowały Spółkę, pasażerów, opinię publiczną, że nie zamierzają zastosować się do postanowienia Sądu i nie odstąpią od strajku w dniu 1 maja" - napisał zarząd PLL LOT w piśmie do związkowców. 

 

Pod koniec lipca Sąd Apelacyjny w Warszawie cofnął wydany w kwietniu zakaz protestu do czasu rozstrzygnięcia legalności strajku. Postępowanie w tej sprawie nadal się toczy. 

 

Możliwy kolejny protest

 

W maju została zwolniona z pracy w LOT Monika Żelazik, przewodnicząca Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego, która była współorganizatorką referendum strajkowego. Przyczyną zwolnienia miało być rażące naruszenie zasad bezpieczeństwa.

 

Związkowcy domagają się przywrócenia jej do pracy. Zapowiadają też kolejny protest. Na razie nie wiadomo kiedy, ani w jakiej formie.

 

Zarząd LOTU w oświadczeniu, które cytuje TVN24bis, twierdzi, że "Podejmując próby konstruktywnego dialogu ze związkami zawodowymi, jak dotąd Zarząd LOT nie decydował się na dochodzenie roszczeń z tytułu poniesionych strat po tym jak Związki Zawodowe podtrzymywały zapowiedź nielegalnej akcji strajkowej na przełomie kwietnia i maja br. Jednak w obliczu kolejnych działań zagrażających dobru spółki, wszystkich pracowników i współpracowników LOT, a także w trosce o naszych pasażerów, zarząd podjął decyzję o wyegzekwowaniu od związków zawodowych rekompensaty za udokumentowane straty poniesione za okres tuż przed zapowiadanym na początek maja strajkiem".

 

Chcą przywrócenia dawnych zasad wynagradzania

 

Konflikt związków zawodowych w LOT z zarządem spółki trwa od kilku lat (w 2013 r. został wypowiedziany regulamin wynagradzania z 2010 roku). Było to związane m.in. w pomocą publiczną, jaką otrzymała spółka i koniecznością jej notyfikowania przez Komisję Europejską. Wówczas LOT stanął na krawędzi bankructwa. W 2013 roku został wprowadzone ramowe wytyczne dot. wynagrodzeń.

 

LOT tłumaczy, że związkowcy chcą przywrócenia dawnych zasad wynagradzania. Według spółki w dużej części opiera się ono teraz na liczbie wylatanych godzin, podczas gdy w poprzednim systemie wynagradzania pensja była niezależna od liczby wylatanych godzin.

 

Związki zawodowe krytykują też władze spółki, wskazując, że nowi pracownicy, np. stewardesy nie są zatrudniani na umowy o pracę, tylko na umowy cywilnoprawne lub prowadzą jednoosobową działalność gospodarczą.

 

polsatnews.pl, RMF, TVN24bis

paw/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie