"Sprawdzimy, czy dzieci nie wcisnęło pod kamienie". Wznowiono poszukiwania rodzeństwa w Darłówku
Akcja poszukiwawcza w morzu dwojga dzieci, które zaginęły we wtorek na plaży w Darłówku Zachodnim, została wznowiona o godz. 9. Nurkowie sprawdzają linię umocnień falochronów, gdzie miały kąpać się dzieci. Prokuratura zapowiedziała wszczęcie śledztwa w tej sprawie.
Jak poinformowała w czwartek pełniąca obowiązki prokuratora rejonowego w Koszalinie Alicja Kowal, wszczęte będzie śledztwo w kierunku narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia trójki dzieci przez osoby, na które ciążył obowiązek opieki nad nimi. Śledztwo dotyczyć będzie także nieumyślnego spowodowania śmierci jednego z dzieci. - Na tę chwilę potwierdzony jest zgon jednego dziecka, dwoje uznanych jest za zaginione - wyjaśniła prokurator Kowal, dodając, że oba czyny zagrożone są karą pozbawienia wolności do 5 lat.
Prokurator Kowal powiedziała, że postępowanie prowadzone jest w sprawie, nikt nie usłyszał zarzutów. Kontynuowane są czynności mające na celu wyjaśnienie okoliczności zdarzenia. Wielu świadków już zostało przesłuchanych, w tym, jak poinformowała prokurator, rodzice dzieci.
Na tym etapie postępowania prokuratura nie udziela więcej informacji.
Wznowiono poszukiwania dwóch chłopców
W akcji poszukiwawczej w morzu bierze udział grupa specjalistycznego ratownictwa wodno-nurkowego OSP w Koszalinie z klubu MARES.
Na plaży w Darłówku Zachodnim nurkowie pojawili się przed godz. 9. Kilka minut później sześcioosobowa ekipa rozpoczęła akcję w morzu. W
Jeden z nurków poinformował, iż ich zadanie polegać będzie na sprawdzeniu linii umocnień falochronów, gdzie miały kąpać się dzieci.
- Sprawdzimy, kolokwialnie mówiąc, czy tych dzieci nie wcisnęło pod te kamienie. Jeśli ich tam nie będzie, to raczej trzeba się już będzie spodziewać sprawdzenia linii brzegowej; tego, że te ciała morze odda - powiedział.
Z lądu akcję zabezpieczać będzie sławieńska policja. Na miejscu będzie również SAR.
We wtorek po południu na plaży w Darłówku Zachodnim matka zgłosiła zaginięcie jej trojga dzieci, chłopców w wieku 14 i 13 lat oraz 11-letniej dziewczynki. Według policyjnych ustaleń, kobieta miała na chwilę spuścić je z oczu, wychodząc z najmłodszym dzieckiem do pobliskiej toalety. Jeszcze we wtorek ratownicy wyciągnęli z morza 14-latka. Reanimacja okazała się skuteczna, ale chłopiec nie przeżył kolejnego dnia - zmarł w szpitalu w Koszalinie. Dwojga zaginionych dzieci jeszcze nie udało się odnaleźć.
PAP, zdj. główne: Nowa TV
Czytaj więcej