Bilans ataku na szkolny autobus w Jemenie. Zginęło 51 osób, w tym 40 dzieci
W ataku przeprowadzonym przez siły koalicji pod wodzą Arabii Saudyjskiej 9 sierpnia w Jemenie zginęło łącznie 51 osób, w tym 40 dzieci; rannych jest 79, w tym 56 dzieci - wynika z komunikatu Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża opublikowanego we wtorek.
Bilans ataku z powietrza, w wyniku którego ucierpiał szkolny autobus, został podany do wiadomości publicznej przez placówkę MKCK w Sanie we wtorek po południu.
Wcześniejsze szacunki - sporządzone na podstawie liczby ciał przywiezionych do kliniki w Sadzie - mówiły o 29 ofiarach śmiertelnych wśród dzieci w wieku poniżej 15 lat i o ponad 48 rannych, z czego 30 to osoby niepełnoletnie.
Arabia Saudyjska kontynuowała naloty
W poniedziałek w kontrolowanej przez rebeliantów Huti północno-zachodniej części Jemenu odbyły się pogrzeby ofiar nalotu bombowego sprzed tygodnia. Przerodziły się one w antysunnickie i antyamerykańskie manifestacje, "podczas których przysięgano pomścić najnowszych męczenników za wiarę" - pisze agencja AFP.
Media związane z rebeliantami Huti utrzymują, że mimo potępienia ataku na autobus szkolny w Jemenie przez opinię międzynarodową, w tym - ONZ czy Departament Stanu USA, które domagają się przeprowadzenia bezstronnego, międzynarodowego śledztwa w tej sprawie, koalicja wojskowa pod przywództwem Arabii Saudyjskiej kontynuowała w niedzielę i poniedziałek naloty na cele w Jemenie.
Rijad nie neguje faktu, że doszło do zbombardowania autobusu szkolnego. Bezpośrednio po ataku koalicja potwierdziła, że dokonywała w czwartek ostrzału z powietrza w muhafazie Sady w północno-zachodnim Jemenie.
Atak ten był odpowiedzią na akcję rebeliantów Huti, którzy w przeddzień wystrzelili pocisk przeciwlotniczy na miasto Dżizan na południowym zachodzie Arabii Saudyjskiej. W ataku tym zginęła jedna osoba cywilna, a 11 zostało rannych.
"Operacja w pełni uprawniona"
Od listopada 2017 roku Huti wystrzeliwują pociski balistyczne w kierunku sąsiedniej Arabii Saudyjskiej, przy czym większość z nich jest przechwytywana przez saudyjską obronę przeciwlotniczą, ale atakują też cele w południowej części Jemenu, która zamieszkiwana jest przez ludność sunnicką i jest kontrolowana przez al-Hadiego.
Operacja ta była w pełni uprawniona i uzasadniona militarnie - ocenił w ubiegłym tygodniu rzecznik koalicji, Turki al-Maliki. Zaznaczył on, że według informacji wywiadowczych dostępnych Saudyjczykom w zbombardowanym autokarze nie znajdowały się dzieci, ale bojowcy ruchu Huti. Rzecznik oskarżył przy tej okazji ruch Huti o angażowanie do działań wojskowych nieletnich.
Muhafaza Sady, w której doszło do ataku, znajduje się pod kontrolą rebeliantów Huti nie uznających władzy obecnego prezydenta Jemenu Abda ar-Rab Mansura al-Hadiego, któremu podlega tylko południowa część kraju. Rebelianci kontrolują Sanę oraz rozległe terytoria na północy i zachodzie kraju.
Wojna pochłonęła prawie 10 tys. ofiar
Jemen pogrążony jest w chaosie od 2011 roku, gdy społeczna rewolta położyła kres wieloletnim dyktatorskim rządom prezydenta Alego Abd Allaha Salaha. Konflikt nasilił się, gdy w marcu 2015 roku interwencję w Jemenie rozpoczęła Arabia Saudyjska.
Międzynarodowa koalicja (Bahrajn, Bangladesz, Egipt, Jordania, Katar, Kuwejt, Maroko, Senegal, Sudan i Zjednoczone Emiraty Arabskie) od trzech lat walczy w Jemenie z rebeliantami Huti, wspieranymi przez Iran.
Według ONZ wojna w Jemenie pochłonęła od 2015 r. prawie 10 tys. ofiar i wywołała "największy kryzys humanitarny na świecie".
PAP
Czytaj więcej
Komentarze