Śledztwo w sprawie działań byłego zarządu JSW przedłużone do stycznia
Do 6 stycznia przyszłego roku katowicka prokuratura przedłużyła śledztwo, w którym sprawdza, czy byli członkowie zarządu Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW) z lat 2013-2016 wyrządzili firmie szkodę o wartości ponad 87 mln zł. Chodzi o umowy ze spółkami, chcącymi eksploatować złoże węgla Orzesze. W postępowaniu nikomu dotychczas nie przedstawiono zarzutów.
Informację o przedłużeniu postępowania przekazał w poniedziałek rzecznik Prokuratury Regionalnej w Katowicach Waldemar Łubniewski.
Prokurator powiedział, że w ramach prowadzonego postępowania został powołany zespół biegłych, z zakresu rachunkowości i analizy finansowej przedsiębiorstw. - Chodzi o uzyskanie oceny zawieranych przez spółkę umów pod kątem ich racjonalności i celowości na tle zmieniającej się sytuacji - wskazał Łubniewski.
Postępowanie dotyczy - zdaniem resortu energii - niekorzystnych umów ze spółkami, chcącymi eksploatować złoże węgla Orzesze. O toczącym się śledztwie poinformowali przed kilkoma tygodniami minister energii Krzysztof Tchórzewski i wiceminister Grzegorz Tobiszowski - podczas posiedzenia sejmowej Komisji ds. Energii i Skarbu Państwa, poświęconego sprawie likwidowanej kopalni Krupiński. Właśnie z wykorzystaniem infrastruktury tego zakładu, należącego wówczas do JSW, prywatne podmioty chciały, odpłatnie, eksploatować złoże Orzesze.
Umowy z niemiecką grupą energetyczną i Kulczyk Investments
Śledztwo jest prowadzone pod kątem paragrafu 296 kodeksu karnego, czyli podejrzenia nadużycia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków, którego skutkiem jest wyrządzenie znacznej szkody majątkowej. Chodzi o zawarcie przez były zarząd JSW ze spółką Śląski Węgiel Żory-Suszec, a następnie Silesian Coal, umów o zachowaniu poufności oraz umowy ramowej o współpracy w zakresie eksploatacji złoża górniczego Orzesze.
Spółka Silesian Coal to przedsięwzięcie niemieckiej grupy energetycznej Bergbau AG, natomiast spółka Śląski Węgiel Żory-Suszec była przedsięwzięciem Bergbau oraz firmy z grupy Kulczyk Investments.
Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa złożył minister energii, na podstawie ustaleń zespołu audytowego; ponadto śledztwo wynika z wyłączenia do odrębnego postępowania części materiałów z innego śledztwa Prokuratury Regionalnej w Katowicach. W postępowaniu przesłuchano już wcześniej m.in. członków zespołu audytowego.
Na początku lipca podczas posiedzenia sejmowej komisji przedstawiciele resortu energii i JSW przedstawili ustalone w toku specjalnego audytu informacje dotyczące umów zawartych przez JSW przed kilkoma laty, dotyczących kopalni Krupiński i związanej z niemieckim inwestorem spółki Silesian Coal.
Firma ta chciała eksploatować pobliskie złoże Orzesze, z wykorzystaniem infrastruktury kopalni Krupiński - miała za to płacić JSW do 120 mln zł. Na związane z tym prace jastrzębska spółka wydała natomiast 87,8 mln zł, co - jak wynika z audytu - można traktować jako szkodę poniesioną przez JSW w latach 2013-2016. Mowa także o narażeniu JSW na szkodę o wartości ponad 10,9 mld zł - na tyle bowiem w lutym 2013 r. wyceniono aktywa giełdowe spółki.
W ocenie przedstawicieli JSW i resortu energii, charakter zawartych wówczas umów, które miały pozostać niejawne (także dla rady nadzorczej i akcjonariuszy), a także ich zwartość merytoryczna, budzą poważne wątpliwości, stąd doniesienie do prokuratury.
Śledczy - jak mówili przedstawiciele Ministerstwa Energii - mają m.in. sprawdzić zgodność umów z prawem oraz to, czy mogły one być działaniem na szkodę JSW, poprzez finansowanie działań służących prywatnemu inwestorowi i naruszenie obowiązujących procedur.
Chodzi także o przekazanie konkurencyjnym firmom - w ramach zawartych umów - wielu wrażliwych informacji i danych. Audytorzy oceniają, że umowy nie zabezpieczały właściwie interesów JSW; podczas obrad sejmowej komisji przedstawione informacje określano jako "szokujące" i "porażające".
Obecnie kopalnia jest w stanie likwidacji
W lipcowym wywiadzie dla „Dziennika Zachodniego” pytany o śledztwo b. prezes JSW Jarosław Zagórowski zapewnił, że spółka przez lata walczyła o utrzymanie kopalni Krupiński. Przeznaczenie do likwidacji zakładu, który ma zasoby węgla określił jako „sabotaż”. Wyraził przekonanie, że na podstawie „nieprawdziwych informacji i domysłów niepopartych faktami wprowadza się w błąd zarówno decydentów, organy ścigania, jak i opinię publiczną”.
- Nigdy nie planowaliśmy, nie mieliśmy nawet takiej intencji, by sprzedawać kopalnię Krupiński. Zresztą tam do takiej umowy nawet nie doszło. Podpisaliśmy umowę o zachowaniu poufności i wstępną umowę o współpracy, czyli umowy, które jeszcze niczego nie przesądzają. Pozwalają na prowadzenie rozmów i analiz, po których dopiero powstają konkretne plany i umowy. Dziwi mnie więc, że wprowadza się ministerstwo i opinię publiczną w błąd, sugerując nieprawdziwe zdarzenia, których nie było i których nikt nigdy nie planował - przekonywał b. prezes JSW.
Pytany o to, czy zarząd JSW udostępniał prywatnym podmiotom poufne informacje na temat spółki, odpowiedział, że to „bzdura totalna”. - Rozmowy techniczne były prowadzone z dyrekcją i pracownikami kopalni Krupiński, więc nie było udostępniania informacji dotyczących jastrzębskiej grupy. Projekt, o którym mowa w prokuratorskim postępowaniu, zakładał wykorzystanie infrastruktury kopalni Krupiński do przeprowadzenia usługi wydobycia węgla ze złoża, na które sam Krupiński nie posiadał koncesji. To był jedyny przepływ informacji, który mógł występować. Czy to były jakieś informacje, które nie są ogólnodostępne? Nie - podkreślił.
Obecnie kopalnia Krupiński, za pośrednictwem której miał być wydobywany węgiel ze złoża Orzesze, należy do Spółki Restrukturyzacji Kopalń, która zajmuje się jej likwidacją. Reaktywacją zakładu zainteresowana jest brytyjska spółka Tamar Resources, wspierana przez fundusz Greenstone Capital oraz stronę społeczną kopalni. Resort energii wskazuje jednak, że potencjalny inwestor nie przedstawił dokumentów uwiarygadniających jego deklaracje, a zatrzymanie procesu likwidacji na czas dziewięciomiesięcznego due diligence w kopalni kosztowałoby ok. 67,5 mln zł, co nie ma uzasadnienia. Dotąd na działania likwidacyjne wydano z budżetu państwa 188,3 mln zł.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze