Urzędniczka stołecznego ratusza: dostałam stopień podporucznika MO, nie ukrywam tego
- Moja praca zawodowa wiązała się z departamentem PESEL i wcale tego nie ukrywam - powiedziała dyrektor stołecznego Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Ewa Gawor. Odniosła się w ten sposób do informacji "Gazety Polskiej", według której Gawor "ukrywała fakt, że była funkcjonariuszem MSW Czesława Kiszczaka".
Urzędniczka wydała decyzję o rozwiązaniu Marszu Powstania Warszawskiego organizowanego przez środowiska narodowe 1 sierpnia.
Według informacji "Gazety Polskiej" Gawor ukrywała fakt, że była funkcjonariuszem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Czesława Kiszczaka. Zgodnie z informacjami udostępnionymi w mediach społecznościowych przez szefa Wojskowego Biura Historycznego Sławomira Cenckiewicza, Ewa Gawor była w Departamencie PESEL MSW w latach 1979-1990, a w 1988 r. miała ukończyć Wyższą Szkołę Oficerską im. Feliksa Dzierżyńskiego w Legionowie.
"Raz sierpem, raz młotem, czerwoną hołotę” - to „hasło nawołujące do nienawiści" orzekła Ewa Gawor 1 sierpnia br.
— Sławomir Cenckiewicz (@Cenckiewicz) 12 sierpnia 2018
Jak się było w ZMS, ZSMP, PZPR i pracowało w MSW u Kiszczaka to można takie hasła do siebie odebrać. To fakt :) https://t.co/Kx4xBfXdy7
- Prawdą jest to, że swego czasu, pod koniec lat 80-tych skończyłam szkołę oficerską i dostałam stopień podporucznika Milicji Obywatelskiej, nie SB, tylko Milicji Obywatelskiej. Przez okres 10 lat pracowałam w Departamencie PESEL - ewidencja ludności, system kierowcy itd. - powiedziała Gawor. - Kilka lat pracowałam jako cywil, a potem na etacie milicyjnym - powiedziała. Jak zaznaczyła, w roku 1990 odeszła do służby cywilnej. - Nawet nie mając uprawnień emerytalnych - dodała. - Moja praca zawodowa, jeżeli chodzi o mundur, wiązała się z departamentem PESEL i wcale tego nie ukrywam - podkreśliła.
"Życiorys ujawniany tylko z tego powodu"
Nawiązując do decyzji o rozwiązaniu marszu Obozu Narodowo-Radykalnego, Gawor podkreśliła, że uważa, że zrobiła "to, co do niej należało". - I nie ma to nic wspólnego z moją wcześniejszą pracą. To jest ocena teraźniejszych działań - podkreśliła. - Trochę się dziwię, bo to nie chodzi tylko o to hasło "raz sierpem, raz młotem", tylko o sposób chodzenia, prezentowania się, nawiązywania do tamtych (faszystowskich - red.) ideologii - wymieniała Gawor, odnosząc się do powodów decyzji o rozwiązaniu marszu.
Zdaniem Gawor, jej życiorys jest ujawniany właśnie z tego powodu. - Szukają dziury w całym - podkreśliła.
"To warszawiacy mogą ocenić moją pracę"
Pytana o słowa wiceministra sprawiedliwości Michała Wójcika, który w TVP Info ocenił, że powinna zrezygnować ze stanowiska "co najmniej za decyzję o rozwiązaniu marszu w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego", Gawor podkreśliła, że w samorządzie pracuje 23 lata. - I myślę, że to warszawiacy mogą ocenić moją pracę, działalność na rzecz bezpieczeństwa, a nie pan minister - zaznaczyła. Jak mówiła, nie wstydzi się swojej pracy w MSW, ponieważ "budowała system, który do dzisiaj funkcjonuje i wszyscy Polacy dzisiaj z niego korzystają". - Skończyłam szkołę oficerską, bo taka też była ścieżka awansu - dodała.
"Gawor - szefowa Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu m. st. Warszawy - była podporucznikiem MO, absolwentką Wyższej Szkoły Oficerskiej im. Feliksa Dzierżyńskiego oraz pracownikiem Departamentu PESEL MSW. Objęła ją ustawa dezubekizacyjna pozbawiająca SB-eków przywilejów emerytalnych - pisze Sławomir Cenckiewicz w »GP«" - czytamy na portalu Niezalezna.pl w zapowiedzi artykułu "Gazety Polskiej". Tekst ma ukazać się 14 sierpnia.
Do informacji "Gazety Polskiej" odniósł się też Rafał Trzaskowski, kandydat PO na prezydenta Warszawy.
"Możecie stawać na głowie i lustrować każdego w ratuszu. Nie uda się wam odwrócić uwagi od skandalicznego przyzwolenia na zachowania ONR w Warszawie 1.08" - napisał na Twitterze.
Możecie stawać na głowie i lustrować każdego w ratuszu. Nie uda się wam odwrócić uwagi od skandalicznego przyzwolenia na zachowania ONR w Warszawie 1.08. Zero tolerancji dla faszyzmu, rasizmu i nawoływania do nienawiści w naszym mieście. Wbijcie to sobie do głowy raz, a dobrze.
— Rafał Trzaskowski (@trzaskowski_) 12 sierpnia 2018
Stołeczny ratusz podjął 1 sierpnia decyzję o rozwiązaniu marszu środowisk narodowych, który miał przejść z ronda Dmowskiego na pl. Zamkowy. Ewa Gawor poinformowała 2 sierpnia, że przyczyną rozwiązania zgromadzenia był m.in. fakt, że zdaniem obecnych na marszu urzędników ratusza "sposób ustawienia czoła pochodu i użycia flag nawiązywał do przemarszów z lat 30. włoskich faszystów i niemieckich nazistów".
PAP, polsatnews.pl
Czytaj więcej