"Tragedia, żenada i kupa mułu" - tak WOPR komentuje zachowanie ratowników na służbie
"Wsyd Panowie", "masakra", "do zwolnienia" - takie komentarze pojawiły się pod zdjęciem zamieszczonym w mediach społecznościowych przez jedną z osób wypoczywających nad jeziorem Niedzięgiel w Skorzęcinie obok Gniezna. Post wywołał falę krytyki wobec ratowników, którzy tego dnia mieli odpowiadać za bezpieczeństwo kąpiących się.
"Tragedia, żenada i kupa mułu" - tak zdjęcie z plaży w Skorzęcinie komentuje prezes legionowskiego WOPR Krzysztof Jaworski. Dodając, że zgodnie z ustawą z dnia 18 sierpnia 2011 r. o bezpieczeństwie osób przebywających na obszarach wodnych ratownik ma obowiązek zapewnić stałą kontrolę wyznaczonego obszaru wodnego. W praktyce ma po prostu ciągle obserwować, co się dzieje na kąpielisku.
"Moja znajoma tam utonęła!"
"To zdjęcie powinno trafić do ich pracodawcy. Moja znajoma tam utonęła!" - napisała internautka.
"Niestety podejrzewam, że tak jest na większości plaż" - czytamy w kolejnym wpisie.
Autor zdjęcia w rozmowie z polsatnews.pl opisywał, że ratownicy dość długo nie byli w stanie się oderwać od smartfonów. - Zdążyłem w tym czasie zrobić serię zdjęć - zauważył.
Prezes WOPR: to niedopuszczalne
O komentarz poprosiliśmy prezesa gnieźnieńskiego WOPR Waldemara Siwka. Wyjaśnił nam, że ich ośrodek szkoli ratowników i doradza kąpieliskom, ale nie zatrudnia ratowników. Podkreśla, że zdjęcie w sieci widział i stanowczo piętnuje zachowanie trzech mężczyzn na służbie. Ocenia je jako "niedopuszczalne".
Dodaje również, że na prowadzonych szkoleniach uczula kadrę i przyszłych adeptów na sprawę korzystania z urządzeń elektronicznych. - To są elementy, które skutecznie odwracają naszą uwagę, to samo pojawia się wśród kierowców - powiedział Siwka. Tłumaczy również, że na kąpielisku w Skorzęcinie, w czasie kiedy było robione zdjęcie plaży, pilnowały jeszcze dwie inne ekipy ratowników. Zapewnia, że plaża była pod obserwacją.
Dwóch ratowników na każde 100 m linii brzegowej
Autor zdjęcia Greg Janicki w rozmowie z polsatnews.pl powiedział, że skontaktował się z zastępcą burmistrza Witkowa, gminy której podlega kąpielisko, ten miał zapewniać, że "na plaży byli również inni ratownicy, co jednak nie usprawiedliwia zachowania trzech pozostałych".
Zgodnie z ustawą o bezpieczeństwie osób przebywających na obszarach wodnych "w kąpieliskach śródlądowych na każde 100 m linii brzegowej powinno przypadać dwóch ratowników - jeden ratownik od strony lądu i jeden ratownik od strony lustra wody", "którzy w sposób ciągły obserwują akwen".
polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze