Prokuratura wszczęła śledztwo ws. działań policji podczas protestów przed Sejmem
Prokuratura wszczęła śledztwo ws. przekroczenia uprawnień przez policjantów podczas lipcowych demonstracji przed Sejmem przeciwko zmianom w ustawie o Sądzie Najwyższym - przekazała prok. Izabela Dołgań - Szymańska z Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w tej sprawie złożył w prokuraturze klub poselski Nowoczesna.
W końcu lipca Sejm uchwalił, a następnie prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację ustaw sądowniczych, która wprowadziła m.in. zmiany w procedurze wyboru I prezesa Sądu najwyższego i obsadzie stanowisk w tym sądzie. Podczas prac legislacyjnych nad nowelizacją, przed budynkiem Sejmu odbyły się protesty przeciwko zmianom w wymiarze sprawiedliwości.
20 lipca, podczas manifestacji zorganizowanej przez Obywateli RP, Ogólnopolski Strajk Kobiet i Komitet Obrony Demokracji doszło do przepychanek manifestantów z policjantami. Kilkoro protestujących zaczęło kopać barierki oddzielające teren Sejmu od ulicy. Po kilku minutach takich osób było więcej. Protestujący, po pewnym czasie, próbowali sforsować bariery i przedostać się na teren Sejmu.
W rezultacie do policyjnego aresztu trafiło czterech protestujących. Poseł Piotr Misiło (Nowoczesna) zapowiedział wtedy, że złoży do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez policję podczas demonstracji.
Adwokat Jarosław Kaczyński reprezentujący dwóch zatrzymanych przekonywał, że nie popełnili oni żadnego przestępstwa, a mimo to zostali zatrzymani i pobici.
Przesłuchania świadków, opinia biegłych
Prok. Dołgań - Szymańska przekazała w poniedziałek, że "do Prokuratury Okręgowej w Warszawie zostały przekazane dwa zawiadomienia Klubu Poselskiego Nowoczesna o podejrzeniu popełnienia przestępstw przekroczenia uprawnień przez interweniujących pod Sejmem RP funkcjonariuszy Policji, którzy w dniu 20 lipca 2018 r. dokonali zatrzymania dwóch mężczyzn i spowodowania u nich obrażeń ciała".
Jak zaznaczyła, "prokurator, po analizie zawiadomień, w ubiegłym tygodniu wszczął śledztwo w sprawie przekroczenia w dniu 20 lipca 2018 r. uprawnień przez funkcjonariuszy policji w trakcie wykonywania czynności służbowych związanych z zabezpieczeniem demonstracji przed Sejmem, w wyniku czego dwie osoby doznały obrażeń ciała, tj. o czyn z art. 231 par 1 k.k.."
Prok. Dołgań - Szymańska wyjaśniła, że ustaleń faktycznych w tej sprawie można dokonać tylko w oparciu o czynności, które można przeprowadzić w formalnym postępowaniu dowodowym. Jak zaznaczyła, decyzja o wszczęciu śledztwa wynika przede wszystkim z konieczności dokonania takich ustaleń.
- Chodzi o takie czynności jak przesłuchania świadków, uzyskanie opinii biegłych z zakresu medycyny sądowej czy też dokonanie protokolarnego odtworzenia zapisów monitoringów dokumentujących przebieg zdarzeń. Wykonanie w/w czynności na etapie postępowania sprawdzającego, biorąc pod uwagę treść art. 307 kpk nie jest możliwe - wskazała.
Policja zapewnia o "pełnej transparentności"
Po zapowiedziach posła Misiło o złożeniu zawiadomienia, policja poinformowała na Twitterze, że jeden z zatrzymanych podczas demonstracji przed Sejmem "Dawid W. po usłyszeniu zarzutów naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego opuścił komisariat policji w takim samym stanie jak został tam wcześniej dowieziony". "Bez gorsetu i bandaży, za to z swobodnym dostępem do adwokata" - podkreślono.
Z kolei rzecznik KSP kom. Sylwester Marczak wskazywał, że ze strony policji "jest pełna transparentność" w kwestii działań przed Sejmem. Podkreślił, że policjanci reagowali tylko na łamanie prawa, stosując środki przymusu bezpośredniego.
Marczak uzasadniając zatrzymania protestujących wskazywał, że szarpali oni policjantów, rzucali w nich przedmiotami i w jednym przypadku doszło do uderzenia funkcjonariusza megafonem w twarz. Pytany o obrażenia części demonstrantów Marczak stwierdził, że czasami w czasie protestów mają miejsce "sytuacje dynamiczne".
- Osoba, która stawia czynny, bierny opór, rzuca się policjantom, wtedy może dojść do tych obrażeń - mówił. W ocenie Marczaka działanie policjantów przed Sejmem było adekwatne do sytuacji.
Wszystkie cztery osoby zatrzymane podczas protestów 20 lipca usłyszały zarzuty naruszenia nietykalności funkcjonariusza publicznego. Grozi im za to do trzech lat pozbawienia wolności.
PAP
Czytaj więcej