Walka o 300-letni dąb. Władze miasta wykupią dom z działką, by chronić najstarsze drzewo
Ponad 300-letni czerwony dąb, uważany za najstarsze drzewo w Toronto (Kanada), rośnie na prywatnej posesji w północnej części miasta. Rada miejska zdecydowała o wykupieniu domu z działką, by uratować drzewo zagrożone wycinką. Walka o dąb trwała wiele lat.
Decyzję podjęto w tym tygodniu po kilku latach rozważań. Rada miasta Toronto zajmowała się gigantycznym dębem już w 2015 roku i wówczas postanowiono, by przyjrzeć się, czy można wykupić całą posesję od jej właścicieli i na tym terenie urządzić niewielki park, ale ostatecznych decyzji finansowych nie podjęto.
"Korzenie miałyby zagrażać bezpieczeństwu"
Czerwony dąb z North York, bo tak nazywa się ta część Toronto, ma 24 metry wysokości, a jego pień ma pięć metrów w obwodzie.
Pilnująca tego, co dzieje się z drzewem sąsiadka Edith George, która jest doradcą w Ontario Urban Forest Council, organizacji działającej na rzecz powiększania terenów zielonych w prowincji Ontario, dowiedziała się w kwietniu, że właściciele domu, przy którym rośnie wiekowe drzewo, chcą go sprzedać. W Toronto na wycięcie drzew na prywatnej posesji, jeśli np. zagrażają fundamentom domu trzeba uzyskać zgodę władz miasta, ale nawet w przypadku starych drzew jest to możliwe.
Jak pisał wówczas dziennik "Toronto Star", agent nieruchomości, który miał pośredniczyć w sprzedaży domu, zwracał uwagę, że jakoby korzenie dębu miały zagrażać bezpieczeństwu. Z kolei dziennikarze publicznej telewizji CBC, pracujący dla lokalnych wiadomości, dowiedzieli się, że agent ten wypytywał sąsiadów o ich opinię na temat dębu. Władze miasta twierdziły, że pomimo wielokrotnych prób nie udało się skontaktować z właścicielami domu.
Miasto i wspierający podzielą się kosztami
Niemniej burmistrz Toronto John Tory wyraził poparcie dla kampanii crowdfundingowej na wykup domu razem z drzewem. Kolejne osoby włączały się w zbieranie funduszy na ratowanie dębu i przekształcenie prywatnej posesji w niewielki park. Sześcioletnia córka sąsiadów zebrała ponad 700 dolarów. Znany kanadyjski ogrodnik Mark Cullen zadeklarował wpłatę 100 tys. dolarów na fundusz. Do zbierających pieniądze dołączali m.in. kandydaci w wyborach do parlamentu prowincji. Zgodnie z decyzją radnych, po wynegocjowaniu ceny z właścicielami domu, miasto zapłaci połowę kwoty, a druga połowa ma pochodzić ze zbiórki społecznej.
O Toronto mówi się niekiedy "miasto w parku". W liczącym ponad 2,7 mln mieszkańców Toronto jest ponad 10,2 mln drzew, z czego 60 proc. na terenach prywatnych. Rocznie na terenach miejskich sadzi się średnio ponad 100 tys. drzew. Władze miasta używają w swoich materiałach pojęcia "miejskiego lasu", który zajmuje 17-18 tys. hektarów, a wieloletnie plany zakładają powiększanie terenów zielonych z wykorzystaniem szczególnie drzew i roślin rodzimych. Właściciele domów są zachęcani do sadzenia drzew w przydomowych ogrodach.
Psy i koty zdobią fontannę
Badacze z amerykańskiego Massachusetts Institute of Technology w ramach projektu Treepedia policzyli w 2017 roku jaką część 12 wybranych do tego projektu miast zajmują tereny zadrzewione. W Toronto jest to 19,5 proc. powierzchni miasta, a celem ratusza jest powiększenie obszarów zadrzewionych do 40 proc. w 2050 roku. Dla miasta, które przeżywa budowlany boom, wyzwaniem jest zarówno ochrona i powiększanie terenów zielonych, jak i ochrona przed pochodzącymi z innych kontynentów insektami, które niszczą rodzime gatunki.
Rozwiązania przyjęte w Toronto wymagają od deweloperów, by uwzględniali stworzenie terenów zielonych, ale niekiedy władze miasta akceptują wpłacenie odpowiedniej kwoty zamiast sadzenia drzew. Ostatnio miejscowe media opisywały plany zabudowy dwóch terenów, gdzie architekci zdecydowali się na uwzględnienie zielonych skwerów. Choć nie poinformowano jeszcze, jak zostaną zaprojektowane, to wiadomo, że inspiracją mają być koty, które na miejscu przyszłej budowy spotkał jeden z architektów. Ten sam architekt, Claude Cormier, zaprojektował przebudowę innego parku w Toronto, Berczy Park, a inspiracją stały się psy; 27 psów i jeden kot zdobi nową fontannę.
PAP
Czytaj więcej