74. rocznica wybuchu powstania warszawskiego. Upamiętniono wydanie rozkazu rozpoczęcia zrywu
Złożeniem kwiatów przed tablicą na gmachu na ul. Filtrowej w Warszawie, gdzie 31 lipca 1944 r. komendant warszawskiego Okręgu AK płk. Antoni Chruściel "Monter" podpisał rozkaz rozpoczęcia Powstania Warszawskiego, zainaugurowano środowe uroczystości w 74. rocznicę wybuchu walk o stolicę.
Przed budynkiem przy ul. Filtrowej 68 (przed wojną gmach Domu Dochodowego Pocztowej Kasy Oszczędnościowej), gdzie mieściła się konspiracyjna kwatera sztabu dowódcy Okręgu Warszawskiego AK płk. Antoniego Chruściela "Montera" (za udział w powstaniu awansowanego do stopnia generała brygady - red.), obecni byli powstańcy, przedstawiciele Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych, władz stolicy oraz żołnierze i harcerze.
"Wartości budujące naszą cywilizacje"
- Tu, w tym miejscu, podjęta została decyzja o rozpoczęciu walk powstańczych w okupowanej przez Niemców Warszawie. Wpisała się ona w ten trwający już blisko 250 lat polski dylemat: bić się, czy nie bić. Warto w tym miejscu przywołać słowa jakie w 50. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego skierował do rodaków Ojciec Święty Jan Paweł II. Powiedział on w 1994 r., że Powstania Warszawskiego nie można oceniać wyłącznie w kategoriach militarnych i wyłącznie w kategoriach politycznych, bo Powstanie Warszawskie było czymś więcej. Miał rację Jan Paweł II. Powstanie Warszawskie było czymś więcej - było kolejną odsłoną w trwającej odkąd świat istnieje walce dobra ze złem. I wy, powstańcy warszawscy, stanęliście po stronie dobra, po stronie wartości, które budowały Europę i naszą cywilizacje przez stulecia - powiedział szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk.
- Stanęliście do walki dobra ze złem. I w tych kategoriach należy oceniać Powstanie Warszawskie, i w tych kategoriach należy oceniać decyzję, którą tutaj podpisał gen. Antoni Chruściel, pseudonim +Monter+. Powstanie Warszawskie - powiedzmy to sobie bardzo mocno raz jeszcze - nie było obłędem, jak nazywają to niektórzy historycy, czy publicyści. Było dokładnie walką z obłędem, obłędem narzuconym Europie i Polsce przez narodowo-socjalistyczną niemiecką Trzecią Rzeszę, która w porozumieniu z sowietami rozpoczęła II wojną światową. Powstanie Warszawskie miało przywrócić porządek narzucony przez pogańskich Niemców, narodowych socjalistów i komunistów. Miało przywrócić świat wartości, który budował Europę i który był fundamentem Polski - zaznaczył.
"Alarm do rąk własnych; nakazuje »W«"
"Dlatego wszyscy dzisiaj kłaniamy się bardzo nisko tym, którzy na rozkaz dowódców Armii Krajowej podjęli walkę w okupowanej przez Niemców Warszawie (...) Dziękujemy wam, ze stanęliście w obronie wartości, że stanęliście po stronie dobra" - powiedział Kasprzyk.
Pamiątkowa tablica, pod którą w środę złożono kwiaty, upamiętnia przekazanie przez płk. Chruściela "Montera" 31 lipca ok. godz. 19 zaszyfrowanej wiadomości o godzinie W. "Alarm do rąk własnych Komendantom Obwodów (...). Nakazuję »W« dnia 1.8. godzina 17. Adres m.p. Okręgu: Jasna nr 22 m. 20 czynny od godziny »W«. Otrzymanie rozkazu natychmiast kwitować" - rozkazywał komendant warszawskiego Okręgu AK.
Datę wybuchu powstania przeciwko Niemcom kierownictwo AK ustaliło tego samego dnia w czasie odprawy sztabowej, odbywającej się w budynku przy ul. Pańskiej w Warszawie. Wówczas to komendantowi głównemu AK gen. Tadeuszowi Komorowskiemu "Borowi" przekazano meldunek o walkach sowiecko-niemieckich na przedpolach stolicy. Spodziewając się rychłej ofensywy Armii Czerwonej na Warszawę od strony Pragi, przy aprobacie Delegata Rządu na Kraj Jana Stanisława Jankowskiego, gen. Komorowski "Bór" podjął decyzję o rozpoczęciu walki o wyzwolenie stolicy.
1 sierpnia to dzień wspomnień
Weterani AK, władze stolicy i warszawiacy uczcili walkę z lata 1944 r. w parku im. gen. Orlicza-Dreszera.
Uroczystość jak co roku odbyła się przed pomnikiem Mokotów Walczy 1944. Monument upamiętnia powstańców Mokotowa, żołnierzy Armii Krajowej pułku "Baszta" oraz innych oddziałów V obwodu 10 dywizji im. Macieja Rataja, walczących w dniach 1 sierpnia - 27 września 1944 r.
- Kiedy padają pytania, wczoraj i dziś, co ja sądzę o dniu 1 sierpnia, to powtarzam wszystkim, że dzień 1 sierpnia to jest dzień wspomnień. Wspomnień o tym, co było 74 lata temu - powiedział Eugeniusz Tyrajski "Sęk", którego powstańcze losy przypomniano na uroczystości. Obecnie reprezentuje on środowisko pułku AK "Baszta" i innych mokotowskich oddziałów powstańczych, jest także wiceprezesem Związku Powstańców Warszawskich.
"Po prostu hekatomba"
- Dla nas pamięć o powstaniu ma ogromne znaczenie, dlatego ja przytaczam tutaj często taki wierszyk: "Wszystko na świecie przemija powoli, i pamięć o szczęściu i o tym, co boli. Wszystko przemija, tak chce przeznaczenie. Jedno tylko zostaje - wspomnienie" - dodał Tyrajski.
Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz przypomniała, że 1 sierpnia 1944 r., podobnie jak w dniu dzisiejszych uroczystości, było bardzo gorąco. - I ci młodzi chłopcy i młode dziewczyny, którzy szli do walki - walczyli o wolność, ale też nie wiedzieli o tym, że będą tak zdziesiątkowani i to już pierwszego dnia - powiedział Gronkiewicz-Waltz. Przypomniała, że na pobliskim Służewcu tylko pierwszego dnia walk zginęło 68 osób. - Po prostu hekatomba - mówiła.
- Mokotów podczas okupacji był jedną z najsilniej obsadzonych przez Niemców dzielnic, a bronił się aż 57 dni. I miał bardzo ważne zadanie - osłonę walczącej Warszawy od południa. Miał być swoistą tarczą, podobną do tej tarczy, którą trzyma warszawska Syrenka - dodała prezydent Warszawy.
"Składamy hołd tym, którzy zginęli tylko dlatego, że byli Polakami"
- To miejsce jest symbolem cierpienia ludności cywilnej Warszawy, jednym z symboli nieprawdopodobnego bestialstwa, z jakim Niemcy potraktowali Warszawę, ludność cywilną Warszawy - powiedział prezydent Andrzej Duda.
- Wspominamy to i składamy dzisiaj hołd nie tylko tym, którzy walczyli w Powstaniu Warszawskim, ale także tym, którzy w tym powstaniu ucierpieli, którzy w trakcie powstania i po nim zginęli zamordowani bestialsko przez Niemców dlatego tylko, że byli Polakami - dodał prezydent. Prezydent podkreślił, że wspominanie również cywilnych ofiar, to ważny element pamięci o Powstaniu Warszawskim.
Tablica, pod którą kwiaty złożył prezydent upamiętnia ofiary masakry dokonanej przez Niemców w ostatniej fazie rzezi Woli - około 9-11 sierpnia 1944 niemieccy żandarmi wyciągnęli z tłumu wysiedlanej ludności Warszawy ok. 100 Polaków - starców, osoby niepełnosprawne, dzieci, kobiety w ciąży. Zamknięto ich w domu przy ul. Bema 54, a budynek został oznaczony flagą Czerwonego Krzyża. Dom został następnie podpalony, a wszyscy znajdujący się tam ludzie zginęli.
"Julian Kulski starał się, żeby magistrat stanowił oparcie"
Podczas wystąpienia przed pomnikiem Polskiego Państwa Podziemnego i Armii Krajowej prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz przypomniała, że Warszawa za swój bohaterski opór została odznaczona krzyżem Virtutti Militari.
Podkreśliła, że blisko miesięczna obrona Warszawy z 1939 r. nie miała precedensu, za co spotkały mieszkańców miasta ogromne represje ze strony niemieckiego okupanta. - Nie zastraszyło to jednak stolicy, rozwijano życie konspiracyjne, a symbol nieśmiertelnego ducha stolicy to była malowana na murach kotwica Polski Walczącej - mówiła.
Gronkiewicz-Waltz podkreśliła również rolę samorządowców i pracowników warszawskiego magistratu podczas II wojny światowej, w tym komisarycznego burmistrza Warszawy Juliana Kulskiego (od października 1939 r. do 5 sierpnia 1944 r.) oraz prezydenta stolicy w czasie powstania warszawskiego Marcelego Porowskiego.
- Julian Kulski starał się, żeby magistrat stanowił oparcie zarówno dla mieszkańców jak i ruchu oporu - powiedziała prezydent Warszawy. W tym kontekście mówiła, że pracownicy magistratu zajmowali się m.in. wydawaniem fałszywych dokumentów dla mieszkańców stolicy oraz pomagali w zdobywaniu jedzenia.
- Trudno uwierzyć, że w takich warunkach magistrat - te 30 tysięcy ludzi - musiał pracować i dlatego jesteśmy im winni pamięć i szacunek - podkreśliła prezydent Warszawy
Każdy się zatrzyma, zawyją syreny
Godzina 17. - "W", o której wybuchło powstanie, zostanie uczczona z udziałem przedstawicieli władz, m.in. prezydenta Andrzeja Dudy i premiera Mateusza Morawieckiego, kombatantów przy pomniku Gloria Victis na Wojskowych Powązkach.
O godzinie "W" na minutę uruchomione zostaną syreny alarmowe wojewódzkiego i miejskiego systemu alarmowania i ostrzegania ludności. Wspierać będą je syreny ręczne na Mokotowie, Pradze Północ i Południe, Powązkach, Ursynowie, w Śródmieściu, Wilanowie i we Włochach.
Wieczorem zaplanowano złożenie wieńców i wspólną modlitwę przed pomnikiem "Polegli-Niepokonani" na Cmentarzu Powstańców Warszawy. O godz. 21 podczas uroczystości na Kopcu Powstania Warszawskiego rozpalone zostanie Ognisko Pamięci.
W środowych obchodach wezmą udział kandydaci na prezydenta Warszawy, m.in. Patryk Jaki (Zjednoczona Prawica), Rafał Trzaskowski (Koalicja Obywatelska PO-Nowoczesna) oraz b. wiceprezydent Warszawy Jacek Wojciechowicz.
Upamiętnią "Zośkę"
Następne zaplanowane uroczystości odbędą się 5 sierpnia; tego dnia upamiętnione zostanie zdobycie przez batalion "Zośka" obozu "Gęsiówka", a następnie hołd ludności cywilnej Woli oddany zostanie przy pomniku Pamięci 50 Tysięcy Mieszkańców Woli Zamordowanych przez Niemców podczas Powstania Warszawskiego 1944; ten dzień zakończy się marszem pamięci.
Obchody powstania zakończy zgaszenie ognia na Kopcu Powstania Warszawskiego 2 października.
Powstanie warszawskie było największą akcją zbrojną podziemia w okupowanej przez Niemców Europie. 1 sierpnia 1944 r. do walki w stolicy przystąpiło ok. 40-50 tys. powstańców. Planowane na kilka dni trwało ponad dwa miesiące - do 2 października. W czasie walk w Warszawie zginęło ok. 18 tys. powstańców, a 25 tys. zostało rannych. Straty wśród ludności cywilnej były ogromne i wynosiły ok. 180 tys. zabitych. Pozostałych przy życiu mieszkańców Warszawy, ok. 500 tys., wypędzono z miasta, które po powstaniu zostało niemal całkowicie spalone i zburzone.
Ci, którzy przeżyli powstanie, od lat dają świadectwo bolesnej historii. O pierwszych dniach powstania z jego uczestnikiem - Piotrem Łubieńskim - rozmawiała Magdalena Cenker.
PAP, Polsat News
Czytaj więcej