Bombardier awaryjne lądował na lotnisku Chopina. Na pokładzie było 80 osób
Samolot leciał z Warszawy do Gdańska, ale musiał zawrócić do stolicy z powodu awarii czujnika drzwiczek przedniego podwozia. Powrót na ziemię odbył się bez komplikacji. Ten sam samolot awaryjnie lądował na warszawskim lotnisku im. Fryderyka Chopina również w styczniu.
Samolot wystartował o 10:35 z Warszawy, jednak kilka minut po godzinie 11 kapitan zdecydował o zawróceniu maszyny na lotnisko.
- Maszyna lądowała z uwagi na awarię czujnika, który pokazywał, że nie domknęły się drzwiczki przedniego podwozia. Pilot asekuracyjnie zdecydował o tym, by zawrócić na lotnisko - powiedział polsatnews.pl Adrian Kubicki, rzecznik LOT-u.
- Bombardier lądował z asystą. Na pokładzie było 76 pasażerów i cztery osoby z załogi - dodał Kubicki.
Jednym z pasażerów był piłkarski trener Czesław Michniewicz.
Skończyło się szczęśliwie.Pierwsze awaryjne lądowanie za mną. Brawo dla całej załogi samolotu. Dzięki bardzo pic.twitter.com/BbsxkdhlWy
— Czesław Michniewicz (@czesmich) 29 lipca 2018
Maszyna, która lądowała awaryjnie to Bombardier Dasch Q400. Ten sam, który w styczniu miał problem z podwoziem i musiał lądować na warszawskim lotnisku. Wtedy na pokładzie były łącznie 63 osoby, wówczas również nikt nie ucierpiał.
polsatnews.pl
Czytaj więcej