"Nie dzwoniłem do niego w innym celu niż zakup kokainy". Proces "dilera gwiazd"
Kolejni świadkowie w procesie Cezarego P. zwanego "dilerem gwiazd" przyznali, że kupowali u niego narkotyki. Nie dzwoniłem do niego w innym celu niż zakup kokainy" - padło z ust jednego z nich w czwartek przed sądem. Oskarżony twierdzi jednak, że niczego nie sprzedawał.
Proces Cezarego P. toczy się przed Sądem Rejonowym dla Warszawy Pragi-Północ. "Diler gwiazd" oskarżony jest o sprzedaż kokainy wartej ponad milion złotych.
"Osoba, która może przywieźć różne rzeczy"
W czwartek przesłuchano kolejnych świadków - osoby, które dzwoniły do "dilera gwiazd", gdy ten miał już założony podsłuch na telefonie. Byli pytani o znajomość z Cezarym P.
Jeden z nich, 30-letni przedsiębiorca z Warszawy, powiedział sądowi, że wie kim jest P. - Na imprezach słyszałem, że to jest osoba, która może przywieźć różne rzeczy jak trzeba, w tym narkotyki - zeznał Bartosz W. Rozpoznał swój głos na nagraniu. Potwierdził, że z oskarżonym miał kontakt raz, dzwonił do niego w nocy - Nie pamiętam szczegółów. To był weekend. Byłem pijany.
Inny świadek, Kacper S. także przyznał, że kupował kokainę, ale nie był pewien czy od P. Zeznał, że narkotyki nabywał od mężczyzny w dużym czarnym samochodem terenowym. A takim samochodem, według prokuratury, jeździł oskarżony.
"Mocno imprezowe okoliczności"
Grafik Filip B. oświadczył przed sądem - Okoliczności, w których miałem kontakt z oskarżonym były mocno imprezowe i wspomnienia są dość zatarte. Nie wiem po co dzwoniłem do oskarżonego.
Później zeznał, że na imprezach, w których brał udział, rzucano hasło, żeby zadzwonić "do Czarka" i on bardzo szybko się zjawiał. - Przyjeżdżał i przywoził jakieś tam środki odurzające. Nie jestem w stanie określić jakie to były środki. Mogły to być jakieś leki, dopalacze, nie mogę wykluczyć kokainy. Nie odróżniłbym jednego od drugiego - powiedział świadek.
Sędzia Anita Kowal odczytała Filipowi B. jego zeznania, które składał w prokuraturze. Rok temu świadek lepiej pamiętał kontakty z "dilerem gwiazd". "Kokainę kupowałem od P. na telefon, w małych foliowych zawiniątkach, kosztowała ok. 150 zł. Nie dzwoniłem do niego w innym celu, niż zakup kokainy. Wystarczyło do niego zadzwonić i on przyjeżdżał". Odtworzono mu także nagrania z podsłuchu. Pytany przez Cezarego P.czy chce "tą lepszą, czy tą drugą" odpowiedział, że zamawia "malucha".
Świadek nie kupował samochodu przez telefon
Przed sądem nie był sobie w stanie przypomnieć czym był "maluch" w rozmowie, ale dopytany przez prokuratora zapewniał, że nie kupował przez telefon samochodu. Do kupowania narkotyków u P. przyznał się jeszcze jeden świadek. Pozostali zasłaniali się niepamięcią.
Cezary P. został zatrzymany maju 2016 roku przed klubem przy ul. Hożej przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego Policji. Miał wtedy sprzedawać kokainę biznesmenowi Jerzemu K. 45-letni klient nie ukrywał przed śledczymi po co spotykał się z oskarżonym. Mimo setek nagrań i innych dowodów, jakie zebrała prokuratura, "diler gwiazd" nie przyznał się do winy. Wyjaśniał, że narkotyki posiadał wyłącznie na własny użytek, bo jak "miał bóle" zjadał 3 gramy kokainy w odstępach co pół godziny. P.od maja 2016 roku przebywa w areszcie.
Według prokuratury oskarżony sprzedał kokainę wartą co najmniej milion złotych. Pomagały mu w tym m.in. żona Iwona i córka Patrycja (również oskarżone) oraz kilka osób z grona znajomych, które miały naganiać mu klientów.
Konsekwencje w tej sprawie mogą ponieść także domniemani klienci "dilera gwiazd". W lutym prokuratura zleciła CBŚP analizę "zachowań osób, które nabywały narkotyki". Obecnie zarzuty posiadania narkotyków usłyszały już 43 osoby.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze