Frasyniuk przed sądem za wprowadzenie w błąd policjanta. "To proces z dyspozycji Błaszczaka"
Władysław Frasyniuk obwiniony jest o wprowadzenie w błąd policjanta "co do tożsamości własnej osoby" 10 czerwca 2017 r. Legitymowany przez policję podczas blokowania miesięcznicy smoleńskiej b. opozycjonista przedstawił się jako "Jan Józef Grzyb". Grozi mu za to grzywna. - W moim pierwszym akcie oskarżenia przed laty wpisano, że "Grzyb" to mój pseudonim konspiracyjny - wyjaśnił Frasyniuk w sądzie.
To kolejna ze spraw rozpatrywanych przez Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia, która dotyczy incydentów podczas obchodów miesięcznicy smoleńskiej 10 czerwca 2017 r. Według policji, obchody zakłóciło kilkadziesiąt osób, które na Krakowskim Przedmieściu usiadły na jezdni, próbując w ten sposób zatrzymać przemarsz uczestników obchodów przed Pałac Prezydencki. Wśród kontrmanifestantów - których usunęli policjanci - był m.in. opozycjonista z czasów PRL Władysław Frasyniuk.
Frasyniuk, poproszony wówczas przez funkcjonariusza o przedstawienie się, odpowiedział: "Jan Józef Grzyb".
"Nie było moim zamiarem ukrywanie swoich danych"
Podczas rozprawy Frasyniuk tłumaczył, że "podając nazwisko Jan Józef Grzyb chciał pokazać groteskowość tej sytuacji". - Minęło sporo lat, ale dwie rzeczy się powtórzyły. Pytanie jak się Pan nazywa i "Jan Józef Grzyb". W moim pierwszym akcie oskarżenia przed laty wpisano, że mam taki pseudonim konspiracyjny. Nie było moim zamiarem ukrywanie swoich danych, wprowadzanie kogokolwiek w błąd, ani powodów dla których się tam znalazłem. Przedstawiłem się tak, by pokazać groteskowość tej sytuacji - dodał były opozycjonista.
Jak mówił, żaden policjant nie podjął się próby wyjaśnienia, dlaczego go zatrzymano, a "adwokatom odmówiono możliwości spotkania się z nami". - Mam doświadczenia w walce o wolność. Zostałem skazany na ponad 10 lat z czego cztery przesiedziałem - przypomniał.
- Dla mnie jest pewnie że Pan Frasyniuk wiedział że nie daję się nabrać na nieprawdziwe dane - powiedział przed sądem jeden z policjantów, który legitymował opozycjonistę. W podobnym tonie wypowiadał się drugi z policjantów, który zeznał, że "wiedział, że dane które podaje legitymowany nie są prawdziwe". Policjant dodał, że "Władysław Frasyniuk nie był agresywny. Ignorował nas. Traktował nas zlewczo".
Frasyniuk przeprosił policjanta. – Jest mi bardzo przykro, że jest pan poddawany tej procedurze - oświadczył.
Sąd obejrzy nagrania
Rozprawa będzie kontynuowana 23 sierpnia, Sąd m.in. chce jeszcze zobaczyć nagranie ze zdarzenia.
- Zostały zawnioskowane różne dowody, które sąd chce przeprowadzić, m.in. odtworzyć nagrania przedłożone przez policję. Sąd poprosił także o przedłożenie policyjnych notatek służbowych - powiedział w czwartek obrońca Frasyniuka mec. Piotr Schramm. Jak dodał, aby przeprowadzić te dowody sprawa musiała zostać odroczona.
- Mamy wiec taką sytuację, że obwiniony nie ma intencji wprowadzenia w błąd, nie chce wprowadzić w błąd, policjant nie jest wprowadzony w błąd i nie daje się wprowadzić w błąd. Co więcej sam policjant twierdzi, że jest przekonany, że obwiniony mówiąc te słowa, nie wprowadzał go w błąd i nie chciał wprowadzić go w błąd. Na kanwie tych zeznań jesteśmy przekonani, że sąd już dzisiaj mógłby dojść do wniosku, że uniewinnienie jest uzasadnione. Rozumiem jednak stanowisko sadu - powiedział mecenas Schramm.
"Niech Błaszczak stanie jako oskarżyciel"
Sam Frasyniuk po wyjściu z sali rozpraw stwierdził, że "mamy do czynienia z procesem o charakterze politycznym". Według niego proces "jest przykładem, jak tworzy się państwo policyjne".
- Łamiemy konstytucję, likwidujemy państwo prawa. Teraz ci biedni funkcjonariusze, którzy występują w sądzie, którzy dają twarz, będą osobami najbardziej upokorzonymi - stwierdził były opozycjonista. Według Frasyniuka powinien go oskarżać Mariusz Błaszczak, bo to on "politycznie wydał taką dyspozycję". - Niech Błaszczak stanie jako oskarżyciel i niech Błaszczak formułuje zarzuty - mówił Frasyniuk.
Były opozycjonista zaapelował do policjantów i prokuratorów. - Mówię do kolegów policjantów i prokuratorów. Patrzcie na konsekwencje swoich zachowań. To nie Błaszczak będzie ponosił konsekwencje, ale wasze twarze będą w telewizjach, was będą pokazywać, więc warto zachowywać się przyzwoicie - dodał Frasyniuk.
W końcu kwietnia w związku z wydarzeniami z 10 czerwca 2010 r. sąd rejonowy umorzył sprawę 22 osób - w tym Frasyniuka - obwinionych o blokowanie marszu smoleńskiego. Sąd wskazał wtedy, że działanie obwinionych nie wypełniło znamion wykroczenia. - Z prawem do demonstracji w każdym demokratycznym kraju jest ściśle związane prawo do kontrdemonstracji - podkreślił wówczas sąd i dodał, że zachowanie obwinionych należy ocenić "przez pryzmat konstytucyjnej wolności wyrażania swych poglądów".
Wtedy też sąd wyłączył do odrębnego postępowania sprawę zarzutu wobec Frasyniuka dotyczącego wprowadzenia podczas tej kontrmanifestacji w błąd policjanta "co do tożsamości własnej osoby".
Zgodnie z Kodeksem wykroczeń "kto umyślnie wprowadza w błąd organ państwowy lub instytucję upoważnioną z mocy ustawy do legitymowania co do tożsamości własnej lub innej osoby lub co do swego obywatelstwa, zawodu, miejsca zatrudnienia lub zamieszkania, podlega karze grzywny".
Naruszenie nietykalności cielesnej policjantów na służbie
W czerwcu Prokuratura Okręgowa w Warszawie skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Frasyniukowi ws. naruszenia nietykalności cielesnej dwóch umundurowanych policjantów na służbie. W tej sprawie Frasyniukowi grozi do 3 lat pozbawienia wolności.
Ten akt oskarżenia także ma związek z wydarzeniami z 10 czerwca zeszłego roku. - Władysław F. stawiał gwałtowny opór, wierzgał nogami, krzyczał i reagował agresywnie. W trakcie wynoszenia go poza trasę przemarszu kopał jednego z policjantów, naruszając jego nietykalność cielesną. Zachowywał się agresywnie także po przeniesieniu ze środka ulicy, wyrywając się policjantom, którzy próbowali go wylegitymować. Funkcjonariusza, który wzywał go do zachowania zgodnego z prawem, gwałtownie popchnął, naruszając także jego nietykalność cielesną - mówił w czerwcu rzecznik prasowy warszawskiej prokuratury okręgowej prok. Łukasz Łapczyński.
Frasyniuk nie przyznaje się do tego zarzutu. - Mamy dziś do czynienia z państwem bezprawia, państwem opresyjnym, które niszczy każdego obywatela stającego w obronie państwa prawa - mówił.
- Na razie nie wiemy, co dalej w tej sprawie. Jest akt oskarżenia, ale nie ma jeszcze wyznaczonych żadnych terminów posiedzeń, czy rozpraw - powiedział w czwartek adwokat opozycjonisty.
PAP, polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze