Zatrzymano podejrzanego o zabicie kilkunastu jeży w Zielonej Górze. "Nie wie, dlaczego to zrobił"
- Zatrzymany to 23-letni Przemysław P., przyznał się do zabicia jeży - powiedziała polsatnews.pl podinsp. Małgorzata Barska, rzecznik prasowy zielonogórskiej policji. Mężczyzna usłyszał w prokuraturze zarzuty uśmiercenia ze szczególnym okrucieństwem 12 jeży. Powiedział, że nie wie, dlaczego to zrobił. Był wtedy pod wpływem narkotyków i alkoholu. 23-latkowi grozi kara pozbawienia wolności do lat 5.
Podejrzanego o zabijanie jeży zielonogórska policja zatrzymała w poniedziałek. Mężczyzna nie ma stałego miejsca zamieszkania, utrzymuje się z prac dorywczych.
Podpalał i zabijał butelką
Trzy jeże zostały przez 23-latka podpalone, 5 dorosłych i 4 młode brutalnie zatłuczone butelką. W sumie zabił 12 tych chronionych zwierząt.
Według informacji przekazanych przez policję, sprawca twierdził, że pomieszkując w altance działkowej przy ul. Zamoyskiego, dokarmiał jeże, kupując im specjalnie karmę dla kotów. Potem jednego dnia zatłukł je butelką. Nie wie, dlaczego wpadł na pomysł podpalania bezbronnych zwierząt.
Prokurator wystąpił do Sądu Rejonowego w Zielonej Górze z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie mężczyzny. Grozi mu kara pozbawienia wolności do lat 5.
Jeż europejski w Polsce od 2014 roku podlega częściowej ochronie gatunkowej.
Zostały spalone żywcem
Do pierwszego zdarzenia doszło 4 lipca. Nieznana osoba przyniosła jeża w reklamówce, oblała go łatwopalną cieczą i podpaliła. Zarejestrował to monitoring jednego ze sklepów w Zielonej Górze przy ul. Anny Jagiellonki.
9 lipca mieszkańcy osiedla przy ul. Zamojskiego zauważyli dziewięć martwych jeży. Wszystkie były ułożone obok siebie.
Kolejne dwa - także spalone - znaleziono 15 lipca w okolicy Placu Piłsudskiego.
Powiadomiono policję, a także towarzystwo zajmujące się ochroną zwierząt. Weterynarz, który przeprowadził sekcje jeży poinformował, że zwierzęta umierały w męczarniach.
Więcej o sprawie zabitych jeży w materiale "Wydarzeń".
polsatnews.pl, Gazeta Lubuska
Czytaj więcej