Piłkarze i trener uratowani z jaskini wyszli ze szpitala. Wystąpili na konferencji prasowej
Uratowani z tajlandzkiej jaskini chłopcy i ich trener wyszli ze szpitala. Wszyscy wystąpili na konferencji prasowej, relacjonowanej przed media na całym świecie. Spotkanie z dziennikarzami zostało jednak starannie zaplanowane - każde pytanie musiało być konsultowane z psychologiem, by źle nie wpłynęło na kondycję uratowanych.
Podczas specjalnej konferencji prasowej chłopcy opowiedzieli, że nie znaleźli się w jaskini przypadkowo. Wycieczkę planowali, ale mieli tam spędzić zaledwie godzinę.
"Staraliśmy się zachować spokój"
- Mieliśmy wcześniej problemy z wodą, która zalewała poprzednio odwiedzane jaskinie, więc wiedzieliśmy, że woda może się pojawić - wyznał jeden z ocalonych chłopców.
Kiedy okazało się, że zostali uwięzieni, początkowo czekali, aż woda opadnie. - Staraliśmy się zachować spokój i nie wpadać w panikę - powiedział inny młody piłkarz.
"Po dwóch dniach zaczęliśmy słabnąć"
Nie mieli ze sobą jedzenia. Byli w całkowitych ciemnościach.
- Po dwóch dniach zaczęliśmy słabnąc, staraliśmy się nie ruszać, żeby oszczędzać energię. Włączaliśmy też rzadko latarki, żeby oszczędzać baterie - opowiedział jeden z ocalonych.
Wielokrotnie dziękowali za uratowanie
Kiedy po dziewięciu dniach chłopcy usłyszeli głos brytyjskiego nurka, nie wierzyli, że nadeszła pomoc.
- Gdy nurek zapytał, jak się macie, odpowiedziałem: "ok", ale byłem w szoku. Zapytał, ilu nas jest, usłyszałem to pytanie bardzo wyraźnie i odpowiedziałem: "trzynastu" - powiedział uratowany chłopiec.
Chłopcy wielokrotnie dziękowali za uratowanie. Oddali również hołd Samanowi Gunanowi - ratownikowi, który zginął podczas akcji.
Polsat News, polsatnews.pl, fot. PAP/EPA/PONGMANAT TASIRI
Czytaj więcej
Komentarze