Kolejne starcia demonstrantów z siłami bezpieczeństwa w Nikaragui. Trzy osoby nie żyją
Trzy osoby zginęły w starciach, które wybuchły we wtorek czasu miejscowego między uczestnikami antyrządowych protestów i siłami bezpieczeństwa w Nikaragui - poinformowali obrońcy praw człowieka. Władze USA ostro skrytykowały przemoc wobec demonstrantów.
W mieście Masaya na zachodzie Nikaragui policjanci i członkowie grup paramilitarnych zaatakowali uliczne barykady wzniesione przez demonstrantów; ci odpowiedzieli kamieniami i ładunkami wybuchowymi domowej roboty - poinformowała stacja telewizyjna Canal 15.
W ośmiogodzinnej konfrontacji zginęła kobieta, 15-latek i funkcjonariusz policji - przekazał rzecznik organizacji praw człowieka ANPDH. Jak dodał, ok. 40 osób zostało zatrzymanych.
"Przemoc wychodzi od rządu"
"Prowokowaną i kontynuowaną przez rząd (Nikaragui) przemoc prowadzącą do rozlewu krwi trzeba natychmiast zakończyć" - napisał na Twitterze przedstawiciel Departamentu Stanu USA ds. zachodniej półkuli Francisco Palmieri.
Także wysoki komisarz Narodów Zjednoczonych ds. praw człowieka Zeid Ra’ad al-Hussein we wtorek winą za eskalację przemocy obarczył władze Nikaragui. Przemoc wychodzi od rządu, policji i prorządowych bojówek - podkreślił rzecznik Husseina.
Domagają się dymisji Ortegi
Protesty w Nikaragui wybuchły w połowie kwietnia w reakcji na zatwierdzenie reformy systemu opieki społecznej, która przewidywała zwiększenie składek na ubezpieczenie społeczne i jednoczesne obniżenie emerytur. Pod naciskiem demonstrujących prezydent Daniel Ortega zrezygnował z niepopularnej reformy, jednak protesty nie ustały; ich uczestnicy zaczęli domagać się dymisji szefa państwa i jego żony, wiceprezydent Rosario Murillo, a także poprawy warunków życia i wolności słowa.
Według obrońców praw człowieka w starciach demonstrantów z siłami rządowymi zginęło dotychczas ponad 300 osób; rząd mówi o ok. 50 ofiarach śmiertelnych.
Roli mediatora w konflikcie podjął się Kościół katolicki, który zaapelował do Ortegi o przyspieszone wybory, ale prezydent odrzucił taką możliwość. Falę protestów określa on jako "próbę zamachu stanu wspieraną przez Stany Zjednoczone".
PAP
Czytaj więcej
Komentarze