We wrześniu kolejna wyprawa w poszukiwaniu ORP Orzeł
Grupa Polaków chce przebadać ok. 600 kilometrów kwadratowych dna Morza Północnego w miejscu, gdzie mogło dojść do przypadkowego zatopienia okrętu przez angielski samolot. To już piąta wyprawa w poszukiwaniu zaginionego statku.
Podobnie, jak w poprzednich wyprawach, poszukiwania prowadzone będą z pomocą specjalistycznego sprzętu, w tym dokładnych sonarów i echosond umożliwiających skuteczne badanie dna morskiego w paśmie o szerokości nawet do 400 metrów oraz zdalnie sterowanego pojazdu podwodnego wyposażonego w kamerę i oświetlenie (umożliwi on przeprowadzenie szczegółowych inspekcji ewentualnie odkrytych w trakcie wyprawy wraków). Większość sprzętu dostarczy partner ekspedycji - Instytut Morski w Gdańsku.
Ekspedycja potrwa 14 dni - tyle czasu spędzi w morzu wynajęty przez organizatorów duński kuter, na którym zainstalowany zostanie sprzęt poszukiwawczy. - Będziemy badać między innymi kilka miejsc, w których leżą wraki, a które to pozycję wskazali nam duńscy rybacy - mówi Tomasz Stachura, współorganizator wyprawy.
Rejon poszukiwań wraku polskiego okrętu podwodnego uczestnicy wyprawy wyznaczyli w oparciu o hipotezę, że 3 czerwca 1940 roku ORP Orzeł został w konkretnej okolicy Morza Północnego przypadkowo zbombardowany przez brytyjski samolot. Zdaniem ekipy poszukiwawczej polski okręt mógł zostać błędnie zidentyfikowany - brytyjscy piloci mogli go pomylić z niemieckim U-bootem.
Piąta wyprawa
W ramach trzech wypraw - w 2014, 2015 i 2017 r. - przeczesano za pomocą sonarów trzy wytypowane obszary dna Morza Północnego w pobliżu angielskich wybrzeży. Z kolei w 2016 r. poszukiwania prowadzone były u wybrzeży Holandii, a ich rejon wyznaczono w oparciu o hipotezę zakładającą, iż ORP Orzeł został zatopiony przez niemiecki okręt.
Teorii dotyczących okoliczności, w jakich zaginął Orzeł jest bardzo wiele. Trzy najbardziej prawdopodobne mówią, że okręt zatonął w efekcie awarii, został zatopiony w wyniku omyłkowego ostrzału z pokładu angielskiego samolotu lub został zniszczony po wpłynięciu na któreś z pól minowych. Pod uwagę brane jest także m.in. zatopienie przez niemiecki okręt. Członkowie ekspedycji nie wykluczają żadnej z hipotez, najbardziej skłaniają się jednak ku tej mówiącej o zatopieniu w wyniku omyłkowego bombardowania z pokładu sojuszniczego samolotu.
Zbudowany dzięki składkom obywateli
ORP Orzeł został zbudowany w okresie międzywojennym, głównie dzięki składkom polskiego społeczeństwa, w jednej z holenderskich stoczni. Wyposażony m.in. w 12 wyrzutni torpedowych i jedno podwójne działko przeciwlotnicze ORP Orzeł zawinął do portu w Gdyni 10 lutego 1939 roku. 1 września okręt wypłynął na Bałtyk, by zabezpieczać polskie wybrzeże przed ewentualnym desantem niemieckim od strony morza. 15 września zawinął do Tallina, jednostka została internowana, zabrano z niej dziennik pokładowy, mapy i część uzbrojenia.
W nocy polscy marynarze porwali okręt z estońskiego portu i kierując się mapami narysowanymi z pamięci popłynęli w kierunku Anglii. Po czterdziestodniowym rejsie, ściganemu przez niemiecką flotę i bombardowanemu przez niemieckie samoloty okrętowi udało się wejść do bazy Rosyth na wybrzeżu Wielkiej Brytanii
Orzeł został przydzielony do Drugiej Flotylli Okrętów Podwodnych w Rosyth. 8 kwietnia 1940 roku zatopił niemiecki transportowiec wojskowy Rio de Janeiro, przewożący żołnierzy i sprzęt wojskowy, czym przyczynił się do zdemaskowania przygotowywanej przez Hitlera inwazji na Norwegię. Wieczorem 23 maja 1940 roku załoga ORP Orzeł wypłynęła w swój kolejny patrol na Morze Północne. Z tej misji jednostka już nie wróciła.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze