Uczestnicy 40-dniowego protestu w Sejmie z zakazem wejścia do Sejmu. Wilczy bilet do maja 2020 r.
- Jestem zszokowana, że Jakub Hartwich, Iwona Hartwich i Aneta Rzepka nie mają wstępu do Sejmu do 27 maja 2020 r. Są na "czarnej liście". Przygotowano w tej sprawie pismo - powiedziała parlamentarzystka Joanna Scheuring-Wielgus. Dyrektor Centrum Informacyjnego Sejmu Andrzej Grzegrzółka wyjaśnił, że takie rozwiązanie stosuje się wobec osób, które nie przestrzegają przepisów porządkowych.
"Decyzją Komendanta Straży Marszałkowskiej uczestnicy protestu okupacyjnego z kwietnia i maja br. zostali objęci 24-miesięcznym zawieszeniem możliwości wejścia na teren Parlamentu. Takie rozwiązanie stosuje się w szczególności wobec osób, które nie przestrzegają przepisów porządkowych. Analogiczna decyzja została podjęta po zakończeniu protestu w 2014 r." - napisał Grzegrzółka w komunikacie.
"Jesteśmy zażenowani i zasmuceni"
Iwona Hartwich dodała, że zakaz wstępu na teren Sejmu dostała ona, jej syn Jakub Hartwich, Aneta Rzepka i Marzena Stanewicz. Zakaz obowiązuje do 27 maja 2020 r.
- Jesteśmy zażenowani i zasmuceni. Po proteście pani rzecznik rządu Kopcińska powiedziała, że chętnie widziałaby w różnych gremiach Jakuba Hartwicha i Adriana Glinkę. A teraz co? Te niepełnosprawne osoby dostały zakaz wstępu do Sejmu. Czyli nie będą mogły uczestniczyć w żadnych komisjach ani podkomisjach - powiedziała Iwona Hartwich, matka Jakuba i współorganizatorka okupacji korytarza sejmowego.
- Przecież będzie Międzynarodowy Dzień Osób Niepełnosprawnych, będą z tej okazji organizowane różne konferencje. Dlaczego te osoby mają nie brać w tym udziału? Wystąpię z pismem, w którym będę się domagała odpowiedzi, dlaczego dostaliśmy taki zakaz - zapowiedziała Hartwich.
Jej zdaniem, zakaz jest związany z faktem, że ona i jej syn chcieli wziąć udział w posiedzeniu Komisji Regulaminowej, Spraw Poselskich i Immunitetowych, która w piątek miała się zająć "dokonaniem oceny i wyjaśnieniem okoliczności przebiegu 40-dniowego protestu osób z niepełnosprawnościami i ich bliskich w Sejmie RP".
"Byliśmy żywo zainteresowani tym, co tam będzie mówione"
Na posiedzenie komisji posłanka Nowoczesnej Joanna Scheuring-Wielgus zaprosiła Iwonę Hartwich, Jakuba Hartwicha i Anetę Rzepkę. Kancelaria Sejmu poinformowała jednak, że przewodniczący komisji nie wyraził zgody na uczestnictwo w posiedzeniu osób, które nie są posłami.
- Byliśmy żywo zainteresowani tym, co tam będzie mówione. Przyszliśmy pod Sejm i dowiedzieliśmy się, że nie możemy wejść - powiedziała Hartwich.
Przewodniczący Komisji Regulaminowej, Spraw Poselskich i Immunitetowych Włodzimierz Bernacki powiedział, że uważa zakaz wstępu dla uczestników 40. dniowego protestu za "słuszny". W jego opinii, protestujący dostali go, ponieważ złamali regulamin Sejmu.
Kancelaria Sejmu: nie została podjęta decyzja ws. obciążenia kosztami
- Kancelaria Sejmu dołożyła wszelkich starań, by osobom z niepełnosprawnościami i ich opiekunom zapewnić wszystko to, co było możliwe w tej szczególnej sytuacji - poinformowała w piątek szefowa Kancelarii Sejmu Agnieszka Kaczmarska.
- Przez 40 dni protestu Kancelaria Sejmu wywiązała się z roli gospodarza bez zarzutu - podkreśliła.
Zaznaczyła że kancelaria nie była stroną w toczącym się sporze między osobami niepełnoprawnymi i ich opiekunami, a stroną rządową. - Kierownictwo Kancelarii Sejmu, rozumiejąc trudną sytuację tej grupy społecznej i ich decyzję o prowadzeniu protestu okupacyjnego w gmachu Sejmu, wyszło naprzeciw ich oczekiwaniom w ramach zadań i kompetencji Kancelarii Sejmu - powiedziała.
Zaznaczyła, że miejsce protestu, czyli hol główny Sejmu, zostało wybrane przez samych protestujących, którzy "odmówili skorzystania z bardziej komfortowych rozwiązań", zaproponowanych przez nią samą osobiście. - Byliśmy gotowi do udostępnienia pokoi w Domu Poselskim i w późniejszym okresie jednej z sal komisyjnych w głównym holu - powiedziała.
W sprawie obciążenia kosztami decyzja nie została podjęta
Jak mówiła, osoby protestujące miały też zapewnione całodzienne wyżywienie, także w dni wolne od pracy i święta. - Osoby protestujące otoczyliśmy też całodobową opieką medyczną. Do ich dyspozycji były stale obecne zespoły ratowników medycznych; umożliwiliśmy też wstęp fizjoterapeutom - mówiła.
- Początkowe kłopoty z dostępem fizjoterapeutów, które trwały tylko jeden dzień, były spowodowane czasem, który potrzebowaliśmy na stworzenie odpowiednich warunków a także dopilnowaliśmy, aby zabiegi były realizowane przez osoby kompetentne - mówiła.
Pytana przez posłów o koszty poniesione przez Kancelarię Sejmu, Kaczmarska odpowiedziała, że obecnie wynoszą 65 861 zł i obejmują obsługę gastronomiczną, media, sprzątanie, montaż ścianek w holu głównym na czas Zgromadzenia Parlamentarnego NATO oraz malowanie pomieszczeń sejmowych po zakończeniu protestu; Kancelaria czeka jeszcze na fakturę za opiekę medyczną. Dla porównania Kaczmarska podała, że protest osób niepełnosprawnych, który miał miejsce w 2014 r. i trwał 17 dni, kosztował ok. 17 tys. zł.
- Jeżeli chodzi o obciążenie (kosztami - red.), to nie została podjęta decyzja, jeżeli chodzi o tę kwestię - dodała.
"Pani mija się z prawdą"
Scheuring-Wielgus, zwracając się do szefowej sejmowej kancelarii powiedziała: "pani mija się z prawdą i kłamie, a teraz udowodnię pani, dlaczego".
Posłanka zarzuciła Kaczmarskiej, że nie miała kontaktu z protestującymi. - Nie był żadnego permanentnego i stałego kontaktu pani z panią Iwoną Hartwig. Pani Hartwig miała kontakt, ale nie z panią tylko z posłami opozycji - powiedziała.
- Powiedziała pani, że Kancelaria Sejmu dała wyżywienie protestującym. No dała, ale na wniosek, który napisały trzy posłanki: Joanna Szymek, Monika Rosa i Joanna Scheuring-Wielgus. Pani nie wpadła na to, żeby coś takiego zrobić. Gdyby taki wniosek nie wpłynął, prawdopodobnie by się to nie wydarzyło - mówiła.
Jak mówiła, podobnie było w kwestii fizjoterapeutów. Zaznaczyła, że ostatecznie fizjoterapeuci pojawili się w Sejmie po tym, jak ona sama poprosiła o to na Twitterze.
"Nie mieli możliwości wychodzenia na spacery"
Zaznaczyła, że w kwietniu tego roku osoby protestujące weszły do Sejmu nie na zaproszenie klubu Nowoczesna, ale na jej osobiste zaproszenie. Jak mówiła, jeśli chodzi o materace, śpiwory, środki czystości itp., z których korzystali protestujący, to nie zapewniła ich Kancelaria Sejmu, ale warszawiacy i warszawianki, którzy "tłumnie przychodzili codziennie pod Sejm i przynosili te rzeczy".
Scheuring-Wielgus mówiła też, że były momenty, kiedy toaleta była zamknięta i protestujący nie mogli z niej korzystać. Jak mówiła, była tam na przykład podczas Zgromadzenia Parlamentarnego NATO, które odbywało się w Sejmie.
Posłanka przekonywała też, że wbrew słowom szefowej Kancelarii Sejmu, protestujący nie mieli możliwości wychodzenia na spacery.
Protest opiekunów osób niepełnosprawnych i ich podopiecznych trwał od 18 kwietnia do 27 maja. Zgłaszali dwa postulaty - zrównania renty socjalnej z minimalną rentą z tytułu niezdolności do pracy oraz wprowadzenia dodatku "na życie", zwanego też "rehabilitacyjnym" dla osób niepełnosprawnych niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia w kwocie 500 złotych miesięcznie.
Protestujący przekonywali, że zrealizowano jeden ich postulat - podniesienie renty socjalnej. Zgodnie z już opublikowaną ustawą wzrośnie ona z 865,03 zł do 1029,80 zł.
PAP
Czytaj więcej