Pięć ataków w ciągu sześciu dni. Cztery psy zagryzione. Gmina ostrzega przed wilkami
Psy zostały zaatakowane - najprawdopodobniej przez samotnego wilka - w kilku sołectwach gminy Stara Kamienica (okolice Jeleniej Góry). - Psy miały rozprute brzuchy i wyjedzone wnętrzności - powiedział polsatnews.pl zastępca wójta gminy Mariusz Marek. Dodał, że myśliwi i weterynarze wykluczyli, by takie rany zadał inny pies, nawet zdziczały, stąd przypuszczenie, że w okolicy pojawił się wilk.
"W związku z ostatnimi doniesieniami o zagryzionych zwierzętach w sołectwie Antoniów, Kopaniec i Kromnów, Wójt gminy stara Kamienica prosi mieszkańców oraz osoby przebywające na terenie gminy o zachowanie szczególnej ostrożności w czasie pobytu na terenach leśnych i w ich bezpośrednim sąsiedztwie" - napisała w komunikacie wójt gminy Stara Kamienica Zofia Świątek.
"To nie jest wataha, a pojedynczy wilk"
- Nie mogliśmy nie zareagować - wyjaśniał zastępca wójta gminy Mariusz Marek. Jednocześnie podkreślał, że nie chcą "siać paniki". - Wiemy, że wilk nie zaatakuje człowieka, zwłaszcza, że to nie jest z pewnością wataha, a pojedynczy wilk - mówił Marek.
Władze gminy chcą jednak ostrzec właścicieli zwierząt domowych, by nie wypuszczali psów samopas podczas spacerów, a także, żeby ci, którzy trzymają psy na uwięzi, np. na łańcuchach przy domach, mieli świadomość, że są one w takich przypadkach bezbronne.
"Rozszarpane brzuchy i wyjedzone wnętrzności"
- Komunikat jest bardziej informacyjny niż ostrzegawczy dla ludzi - tłumaczył Mariusz Marek. Według niego, a powoływał się w rozmowie z polsatnews.pl na opinie myśliwych i weterynarzy, którzy oglądali zwłoki zagryzionych psów, wszystkie zostały zaatakowane przez wilka. - Świadczyć o tym mają obrażenia, rozprute brzuchy i wyjedzone wnętrzności zwierząt - wyjaśniał. - Eksperci uważają, że takich ran nie mógł zadać inny pies, nawet najbardziej zdziczały - stwierdził.
Zdaniem Marka ludzie nie powinni obawiać się wejść do lasów np. na grzyby, bo wilki nie zaatakują człowieka. - Mają za dużo pożywienia, by rzucić się na znacznie większe zwierzę od siebie - powiedział. Zwrócił uwagę, że nie odnotowano na razie ataku na zwierzęta hodowlane, czego doświadczyły już inne gminy.
Wilki - rosnący problem na Dolnym Śląsku
Ostatnie ataki wilków na zwierzęta na Dolnym Śląsku nie są odosobnionymi przypadkami. Pod koniec maja wilki zaatakowały psa we wsi Brzeźnik w okolicy Bolesławca. - Pierwszy raz coś takiego widziałem - mówił wówczas polsatnews.pl Piotr Klasa, lekarz weterynarii, który był na miejscu. - Z psa niewiele zostało, tylko łeb, futro oraz przednie i tylne łapy - dodał. Weterynarz zapewniał, iż "nie ma wątpliwości, że to skutek ataku wilków".
W okolicach Bolesławca wilki zaczynają stanowić coraz większe zagrożenie dla inwentarza. - To zaczyna być poważny problem. Wilki są pod ochroną. Jestem ostatnim, który sugerowałby odstrzał, ale może należałoby je odłowić i przesiedlić - zastanawia się Piotr Klasa.
Populacja wilków na Dolnym Śląsku stale rośnie. Pierwsze drapieżniki zaobserwowano w 2007 r., a już 10 lat później Nadleśnictwo Węgliniec szacowało, że było ich około 50 sztuk.
Ataki na zwierzęta również na Pomorzu
Wilki zaczynają być również problemem w innych rejonach Polski. W środę miały one zapędzić dużego jelenia na teren ogrodzonego pastwiska stajni Appaloza w Wielogłowach, w gminie Słupsk (Pomorskie) - o czym informuje portal gp24.pl. Tam miały jelenia zagryźć i sporą część zjeść. W pobliżu miejsca ataku pasły się owce i kuce walijskie.
Nie jest jednak jasne, czy ataku pod Słupskiem dokonały rzeczywiście wilki, czy tez może hybryda tego zwierzęcia. Właściciel gospodarstwa zapewnia jednak, że nie był to pierwszy przypadek, bo kilka miesięcy wcześniej doszło do ataku na owcę i stadko pasących się na łące koni.
polsatnews.pl, gp24.pl
Czytaj więcej
Komentarze