Dziennikarze oskarżeni o złamanie tajemnicy państwowej. Grozi im do 14 lat więzienia
Sąd w Rangunie (Birma; Mjanma) w poniedziałek postawił zarzuty złamania przepisów o tajemnicy państwowej dwóm dziennikarzom agencji Reutera, za co grozi do 14 lat więzienia. Obserwowana przez świat sprawa wkracza tym samym w etap procesowy po pół roku przesłuchań wstępnych.
Zarzut został postawiony birmańskim dziennikarzom na podstawie pochodzącej z czasów kolonialnych ustawy o tajemnicy państwowej. Sąd zapowiedział, że zbada, czy oskarżeni rzeczywiście - jak twierdzi prokuratura - weszli w posiadanie tajnych dokumentów dotyczących birmańskich sił bezpieczeństwa z zamiarem działania na szkodę bezpieczeństwa narodowego.
Następna rozprawa odbędzie się 16 lipca.
"Nie poddamy się"
Obaj oskarżeni, 27-letni Kyaw Soe Oo i 32-letni Wa Lone, zadeklarowali, że są niewinni i zapewnili sędziego, że stosowali się do zasad etyki dziennikarskiej. Przed budynkiem sądu powtórzyli, że nie złamali prawa. - Staniemy przed sądem. Nie cofniemy się, nie poddamy ani nie pozwolimy, by (ta sprawa) nami zachwiała - oświadczyli.
Redaktor naczelny Reutera Stephen Adler wydał oświadczenie, w którym wyraził rozczarowanie decyzją sądu. Zaznaczył, że oskarżeni dziennikarze wykonywali swoją pracę w sposób niezależny, bezstronny i zgodny z prawem oraz że nie ma "żadnych faktów ani dowodów wskazujących, że zrobili coś złego lub złamali jakieś prawo".
Przed aresztowaniem w grudniu 2017 roku Kyaw Soe Oo i Wa Lone prowadzili dziennikarskie dochodzenie w sprawie zabójstwa 10 mężczyzn i chłopców z muzułmańskiej mniejszości Rohingja w wiosce w stanie Rakhine (Arakan) na zachodzie Birmy. Do zbrodni doszło podczas prowadzonej przez birmańskie wojsko operacji wymierzonej w Rohingjów, w wyniku której do sierpnia 2017 roku z kraju uciekło ok. 700 tys. przedstawicieli tej mniejszości. Dziennikarze powiedzieli swoim bliskim, że zostali aresztowani zaraz po tym, gdy w restauracji w Rangunie dwaj nieznani im policjanci wręczyli im dokumenty.
Bezskutecznie apele międzynarodowe
W kwietniu policjant Moe Yan Naing zeznał, że wysoki rangą przedstawiciel policji wydał swym podwładnym rozkaz podrzucenia tajnych dokumentów Wa Lone'owi. Po swoich zeznaniach Moe Yan Naing został skazany na rok więzienia za to, że rozmawiając z dziennikarzem, naruszył policyjną dyscyplinę, a jego rodzina została wyeksmitowana z mieszkania w policyjnym budynku. Policja twierdziła, że eksmisja nie miała związku z zeznaniami.
ONZ, Stany Zjednoczone, Unia Europejska wielokrotnie bezskutecznie zwracały się do birmańskich władz o bezwarunkowe uwolnienie reporterów.
Sprawa dziennikarzy Reutera jest postrzegana jako próba zastraszenia mediów i zniechęcenia ich do opisywania sytuacji w Rakhine, gdzie birmańskim siłom bezpieczeństwa zarzuca się łamanie praw człowieka. Jest ona także uważana za sprawdzian dla demokracji w Birmie, gdzie rządem de facto kieruje laureatka Pokojowej Nagrody Nobla Aung San Suu Kyi, lecz armia zachowała znaczące wpływy.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze