Informacje ze śledztwa dotyczącego PGZ nie zostaną ujawnione. Nie zgodziła się na to prokuratura
Nie ma zgody prokuratury, która prowadzi śledztwo w sprawie nieprawidłowości w Polskiej Grupie Zbrojeniowej, na ujawnienie informacji z tego śledztwa, dlatego komisja obrony nie otrzyma informacji na ten temat - poinformowali posłów z sejmowej komisji obrony zastępca ministra koordynatora służb specjalnych Maciej Wąsik i wiceminister obrony narodowej Wojciech Skurkiewicz.
Taką informację przekazali posłom zastępca ministra koordynatora służb specjalnych Maciej Wąsik i wiceminister obrony narodowej Wojciech Skurkiewicz.
Wąsik powiedział, że śledztwo w sprawie działań na szkodę PGZ na kwotę 11 mln zł prowadzi tarnobrzeska prokuratura i protokół prowadzonej w PGZ kontroli CBA jest elementem akt śledztwa. Dlatego dysponentem tych informacji jest obecnie prokuratura i bez zgody prokuratora żaden organ nie jest władny udzielić żadnych informacji - dodał.
Wiceminister Skurkiewicz zaznaczył, że co do szczegółów prowadzonego śledztwa - tak jak podkreślił Wąsik - nie może się wypowiadać, bez zgody prokuratora.
Miało być wysłuchanie na wniosek PO
Komisja obrony w piątek miała wysłuchać - na wniosek Platformy Obywatelskiej - informacji szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego oraz ministra obrony narodowej na temat naruszeń prawa i nieprawidłowości oraz o podjętych środkach naprawczych w działalności Polskiej Grupy Zbrojeniowej i podmiotów od niej zależnych w latach 2015-18.
W imieniu wnioskodawców Joanna Kluzik-Rostkowska (PO) mówiła, że b. minister obrony Antoni Macierewicz jest odpowiedzialny za to, co działo się w polskim przemyśle zbrojeniowym, ponieważ w jednej z pierwszych decyzji objął te firmy swoim nadzorem. Jego pierwszymi decyzjami było zastąpienie kierujących spółkami osobami w zasadzie bez przygotowania, np. jak jego asystent Bartłomiej Misiewicz.
Zaznaczyła, że z 60 osób, które pracowały w centrali PGZ na koniec kadencji PO-PSL, Macierewicz zwiększył zatrudnienie do 270 osób, a zarobki nowego prezesa Grupy wzrosły z 40 do 90 tys. zł miesięcznie.
Macierewicz zarzucił poprzednikom zaniedbania
W debacie Macierewicz zarzucił jego poprzednikom - ministrom z PO - zaniechania i zaniedbania w polskim przemyśle zbrojeniowym i działanie na rzecz sprzedania polskiego przemysłu zbrojeniowego poprzez wejście do struktur europejskiej grupy zbrojeniowej. Powoływał się też na raport NIK za lata 2013-15, w którym izba negatywnie oceniła działania poprzedników i brak przygotowania resortu do nadzoru nad PGZ, mimo, że ją konsolidował.
Według b. szefa MON te zaniechania przy konsolidacji polskich firm zbrojeniowych wynikały z planów przekazania całego polskiego przemysłu zbrojeniowego w ręce obcych podmiotów - wejście do europejskiej grupy zbrojeniowej. Przekazał dokument na ten temat prowadzącemu obrady.
- Mówiąc krótko przygotowanie, stworzenie Polskiej Grupy Zbrojeniowej, w takim kształcie, w jakim zostało zrobione, miało na celu pozbawienie Polski w ogóle naszego przemysłu zbrojeniowego - powiedział Macierewicz. Jak podkreślił, dokumenty te przygotował b. wiceminister obrony Czesław Mroczek i akceptował b. minister obrony Tomasz Siemoniak. - Przygotowywano do przekazania za grosze polskiego przemysłu zbrojeniowego w obce ręce - dodał. Apelował, by podczas obrad komisji pochylić się nad przekazanym dokumentem.
Obrady komisji przerwano
Wiceprzewodniczący komisji Waldemar Andzel (PiS) zaproponował przerwanie posiedzenia i zajęcie się materiałem przekazanym przez Macierewicza.
Czesław Mroczek (PO) ocenił, że każdy pretekst jest dobry, by przerywać obrady, Przypomniał, że to Macierewicz, a nie on przejmował nadzór nad przemysłem zbrojeniowym, a nie on, jako urzędujący wiceminister.
Komisja 10 głosami za 5 przeciw bez głosów wstrzymujących się zdecydowała o przerwie w obradach komisji. Andzel dopytywany kiedy obrady zostaną wznowione powiedział, że nie ma jeszcze takiego terminu.
PAP