Świadek ws. Amber Gold: jedną z przyczyn braku działań skarbowych mógł być nadmiar pracy
- Jedną z przyczyn braku działań skarbowych ws. Amber Gold mógł być nadmiar pracy - zeznał w środę przed komisją ds. Amber Gold były wiceszef gdańskiego Urzędu Kontroli Skarbowej Artur Korzeniewski.
Sejmowa komisja śledcza ds. Amber Gold w środę kontynuuje przesłuchania gdańskich urzędników skarbowych, najpierw zeznania złożył Korzeniewski. Po południu zeznawać będze dyrektor Urzędu Kontroli Skarbowej w Gdańsku Małgorzata Bogumił.
Przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann (PiS) pytała Korzeniewskiego, kiedy dowiedział się o spółce Amber Gold. Świadek odpowiedział, że dowiedział się o niej 4 czerwca 2012 r. na szkoleniu Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w obecności ówczesnego dyrektora gdańskiej delegatury Adama Gruszki.
B. urzędnik przyznał, że przedmiotem spotkania było ustalenie zakresu współpracy. - Kierownictwo UKS deklarowało przeprowadzenie analiz wobec Amber Gold i spółek kapitałowo, osobowo związanych z panem Marcinem P. w zakresie ewentualnych uszczupleń podatkowych - mówił Korzeniewski.
Przyznał, że w tamtym czasie "zaczęliśmy uzgadniać kwestie dotyczące wspólnej realizacji, czyli czynności procesowych". Dodał, że w dalszej części spotkań uzgadniane było przekazywanie informacji z postępowań kontrolnych do prokuratury. Uzgadniana była również treść żądania prokuratura o wszczęcie postępowania w Amber Gold i spółkach związanych z nim kapitałowo i osobowo oraz o tym, jakie dokumenty trzeba zabezpieczyć w czasie przeszukania.
Świadek zeznał, że do 8 sierpnia 2012 r. było ustalone z ABW, że będzie wspólne wejście na przeszukanie. Tego dnia jednak, jak mówił, "na pół godziny przed wyjazdem do ABW z drugą panią wicedyrektor, dostałem od pani dyrektor (Małgorzaty Bogumił - red.) dyspozycję, że nie będziemy wchodzili na czynności realizacyjne z ABW".
Korzeniewski przyznał, że był zaskoczony decyzją ówczesnej dyrektor i nie wiedział czemu współpraca została odwołana. Jak mówił, już wcześniej miał wątpliwości, czy będą prowadzone czynności realizacyjne.
"Najważniejszym dokumentem są niestety dokumenty księgowe"
Wiceprzewodniczący komisji Jarosław Krajewski (PiS) pytał, czy z punktu widzenia "ekonomiki" postępowania i skuteczności działań wskazane było zabezpieczenie dokumentacji w skoordynowanej akcji ABW i UKS.
- Odpowiedź brzmi "tak", dlatego że najważniejszym dokumentem w postępowaniu kontrolnym niestety są dokumenty księgowe. Mówię niestety, bo czasami bardzo trudno o nie, dlatego m.in. było ważne, żeby prokuratura zażądała wszczęcia postępowania kontrolnego przez UKS, dlatego, że w normalnych warunkach wszczynając postępowanie kontrolne np. w Amber Gold musielibyśmy zawiadomić podatnika, wysłać zawiadomienie z siedmiodniowym terminem - zeznał świadek.
- Żądanie wszczęcia postępowania przez organ przygotowawczy eliminował obowiązek zawiadamiania podatnika" - zaznaczył Korzeniewski.
Krajewski dopytywał, czy takie działanie byłoby zatem bardziej skuteczne w celu zabezpieczania dokumentacji. "Tak, dokładnie, oczywiście mieliśmy w tym zakresie doświadczenie przy czym nadal będę uważał, inaczej niż pani przewodnicząca, że inspektorzy kontroli skarbowej, którzy przyszli do Pomorskiego (US) daliby sobie radę, tym bardziej, że te czynności wykonuje się tak naprawdę wespół z funkcjonariuszami ABW - zeznał świadek.
Krajewski zapytał, jak to jest możliwe, że Marcin P., właściciel Amber Gold, firmy, która została wpisana na listę ostrzeżeń publicznych Komisja Nadzoru Finansowego w 2009 r., nie składała deklaracji podatkowych i nie płaciła podatków, a funkcjonowała przez 3,5 roku w Gdańsku. Korzeniewski odpowiedział, że "ciężko jest mu odpowiedzieć". Jak dodał, "wydaje mi się, że gdzieś problemy były administracji podatkowej".
Dopytywany, z czego one wynikały świadek odpowiedział, że "dotyczyło to nadmiaru pracy".
Przyznał, że osoby, który wpisują dane robią to mechanicznie. - Urząd Kontroli Skarbowej to była fabryka, to było tak dużo czynności, że gdybym miał do niego wrócić na to stanowisko, to bym tego nie zrobił. To była praca przez 12 godzin i to proszę mi wierzyć, że jeżeli nie ma już Amber Gold, to są następne podmioty - mówił.
"Problemy administracji podatkowej"
Wiceprzewodniczący komisji Jarosław Krajewski (PiS) zapytał, jak to jest możliwe, że Marcin P., właściciel Amber Gold, firmy, która została wpisana na listę ostrzeżeń publicznych Komisja Nadzoru Finansowego w 2009 r., nie składała deklaracji podatkowych i nie płaciła podatków, a funkcjonowała przez 3,5 roku w Gdańsku. Korzeniewski odpowiedział, że "ciężko jest mu odpowiedzieć". Jak dodał, "wydaje mi się, że gdzieś problemy były administracji podatkowej".
Dopytywany, z czego one wynikały świadek odpowiedział, że "dotyczyło to nadmiaru pracy".
Przyznał, że osoby, które wpisują dane robią to mechanicznie. - Urząd Kontroli Skarbowej to była fabryka, to było tak dużo czynności, że gdybym miał do niego wrócić na to stanowisko, to bym tego nie zrobił. To była praca przez 12 godzin i to proszę mi wierzyć, że jeżeli nie ma już Amber Gold, to są następne podmioty - mówił.
Nie pamięta jakie były konsekwencje postępowania
Wiceprzewodniczący pytał, czy w czasie, kiedy wybuchła afera Amber Gold rozmawiał ze swoją szefową na ten temat. Świadek odpowiedział, że "nie pamięta". Pytany, jakie wnioski zostały wyciągnięte po upadku Amber Gold jeżeli chodzi o działanie UKS odpowiedział, że wówczas został odwołany koordynator ds. typowania podmiotów oraz wszczęte zostało postępowanie wyjaśniające i dyscyplinarne wobec naczelnika wywiadu skarbowego. Przyznał, że nie przypomina sobie jakie były konsekwencje postępowania wyjaśniającego.
Posłanka PiS Iwona Arent, czy to, że Marcin i Katarzyna P. wykazali bardzo duże dochody, to czy jest to powód do kontroli. Korzeniewski odpowiedział, że takie dane porównuje się z wydatkami, czyli jeżeli wydatki byłyby znacznie większe niż dochody, wtedy te osoby są w zainteresowaniu.
Krajewski przypomniał, że Marcin P. nie płacił podatków, nie składał deklaracji podatkowych, reklamował się za ponad 50 mln zł, wszedł na rynek lotniczy i kupił trzy podmioty z rynku lotniczego, pozyskał prawie mld zł na tzw. lokaty w złoto, ale nie został wytypowany do kontroli przez UKS. W odpowiedzi na te słowa Korzeniewski stwierdził, że jest to tylko teza Krajewskiego.
"Nie oceniam tego, co się dzieje poza murami UKS"
Świadek pytany, czemu dział analiz przez trzy lata nie wytypował do kontroli Amber Gold. Korzeniewski odpowiedział, że "podmioty typuje system analityczny, tego nie robią ludzie".
Przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann pytała, czy UKS nie zauważyła inwestycji i działań Amber Gold dot. m.in. zakupu linii lotniczych. Korzeniewski odpowiedział: "jeżeli mam do wyboru osobowe źródła informacji, dobrą współpracę z innymi organami i mam bardzo dobre bazy danych, które zazdroszczą nam wszystkie służby, to ja nie oceniam tego, co się dzieje poza murami Urzędu Kontroli Skarbowej".
PAP
Czytaj więcej
Komentarze