Adam Nawałka selekcjonerem reprezentacji Polski będzie do 30 lipca. "Pewna formuła się wyczerpała"

Polska

- Każdy dzień pracy z reprezentacją był piękną przygodą i był wielkim przeżyciem. Jednak pewien etap się zakończył, pewna formuła się wyczerpała i z pełną odpowiedzialnością podjąłem decyzję o pożegnaniu z reprezentacją Polski - powiedział Adam Nawałka na konferencji prasowej w Warszawie. Szef PZPN Zbigniew Boniek poinformował, że Nawałka będzie selekcjonerem biało-czerwonych tylko do 30 lipca.

- Okres mistrzostw nie przekreśla pracy, którą wykonał sztab przez te kilka lat. Czuję się odpowiedzialny, że na mundialu nie spełniliśmy planów i oczekiwań kibiców - powiedział we wtorek Nawałka na konferencji prasowej. 

 

Biało-czerwoni w swoim pierwszym meczu w Rosji przegrali z Senegalem 1:2, a później ulegli Kolumbii 0:3 i stracili szansę na awans do 1/8 finału. Na zakończenie udziału w mundialu pokonali Japonię 1:0.

 

"Musimy ruszyć do dalszej pracy"

 

- Selekcja była optymalna, ale przed mistrzostwami świata byliśmy w trudnej sytuacji personalnej. Zawodnicy robili wszystko, co należy, ale nie byli w optymalnej formie, a ja nie trafiłem ze składem, zwłaszcza na pierwszy mecz z Senegalem, który okazał się kluczowy - zaznaczył selekcjoner i dodał, że "o te błędy personalne ma do siebie największe pretensje".

 

 

Na konferencji prasowej w Warszawie prezes PZPN Zbigniew Boniek powiadomił, że Nawałka pozostanie na stanowisku tylko do 30 lipca, a później rozpoczną się poszukiwania nowego trenera.

  

- Od września musimy ruszyć do dalszej pracy. Szczerze chciałbym wielce podziękować Adamowi Nawałce za te pięć lat pracy - powiedział szef PZPN.

 

 

Boniek przyznał, że jeszcze nie myślał o tym, kto może być nowym trenerem reprezentacji Polski. - Teraz zamierzam przez tydzień od tego wszystkiego odpocząć. Mogę uspokoić, że będę kierował się doświadczeniem i intuicją jeśli chodzi o wybór nowego selekcjonera. Najważniejsze jest przygotowanie drużyny do mistrzostw Europy - powiedział.

 

CV trenerów leżą już na biurku

 

Nie wykluczył zatrudnienia ani szkoleniowca z Polski, ani z zagranicy. - Na moim biurku widziałem już sześć, siedem CV trenerów. Najważniejszym zadaniem (następcy Nawałki - red.) będzie projekt "marzec 2019", czyli przygotowanie drużyny do eliminacji mistrzostw Europy - podkreślił prezes PZPN.

 

 

Przegrany debiut, potem pasmo zwycięstw

 

60-letni Adam Nawałka funkcję selekcjonera oficjalnie objął 1 listopada 2013 roku, a zadebiutował dwa tygodnie później w towarzyskim spotkaniu ze Słowacją we Wrocławiu. Początki nie były łatwe. W debiucie przegrał 0:2, kilka dni później zremisował w Poznaniu z Irlandią 0:0, a w marcu 2014 roku uległ w Warszawie Szkocji 0:1.

 

Największym obrońcą selekcjonera był ten, który go zatrudniał - prezes PZPN. Nawet po kolejnych porażkach Boniek twardo obstawał za selekcjonerem. A później Nawałkę zaczęły bronić - co najważniejsze w pracy trenera - sukcesy.

 

Zapowiadał, że chce mieć gotowy zespół na eliminacje Euro 2016 i dotrzymał słowa. Pod jego wodzą biało-czerwoni od początku kwalifikacji odgrywali ważną rolę w grupie D. Do historii polskiego futbolu przeszło zwycięstwo 2:0 nad Niemcami w październiku 2014 w Warszawie.

 

Znakiem firmowym Nawałki stała się gra w ustawieniu z dwójką napastników. Szczęśliwie się złożyło, że akurat w czasie eliminacji ME 2016 nastąpił rozkwit talentu Milika, a ogromne możliwości potwierdził Robert Lewandowski.

 

Selekcjoner udowodnił, że ma świetną rękę również do piłkarzy przez wielu już skreślonych. Powoływał do kadry m.in. Krzysztofa Mączyńskiego i Sebastiana Milę, a ci jesienią 2014 roku odwdzięczyli się dobrymi występami. Mączyński pojechał na Euro, długo odgrywał w kadrze istotną rolę, z udziału w mundialu w Rosji wyeliminowały go głównie kłopoty zdrowotne.

 

Historyczny sukces

 

Mistrzostwa Europy 2016 były pierwszą wielką imprezą w XXI wieku, w której polscy piłkarze wyszli z grupy. Dwa zwycięstwa po 1:0 (nad Irlandią Północną i Ukrainą) oraz remis 0:0 z Niemcami sprawiły, że biało-czerwoni awansowali z drugiego miejsca w grupie do 1/8 finału.

 

Tam wyeliminowali po rzutach karnych Szwajcarię. Zostali zatrzymani dopiero w ćwierćfinale - z Portugalią także było 1:1 po 120 minutach, ale w serii "jedenastek" lepsi okazali się rywale.

 

Nawałka został drugim po Beenhakkerze selekcjonerem reprezentacji Polski w XXI wieku, który pozostał na tym stanowisku po ważnej imprezie.

 

I wciąż osiągał swoje cele. Wygrał grupę eliminacyjną do mistrzostw świata 2018, choć Polacy do ostatniej kolejki walczyli o awans. Jedyną porażkę - 0:4 na wyjeździe z Danią - zgodnie uznano za wypadek przy pracy, co tylko potwierdzało, jak wielkim zaufaniem i szacunkiem całego społeczeństwa cieszył się wówczas Nawałka.

 

Tylko nieliczni zwrócili wówczas uwagę, że coś się zacięło w sprawnie funkcjonującej maszynie. Po raz pierwszy w meczu o punkty biało-czerwoni nie mieli nic do powiedzenia na boisku. I jak się wkrótce okazało - mecz Danią nie był jednak wypadkiem przy pracy.

 

"Coś" zaczęło się psuć

 

Od listopada kadra zaczęła grać coraz mniej przekonująco, co jeszcze wówczas nie wzbudzało aż takiego niepokoju - przegrane po 0:1 towarzyskie mecze z Meksykiem i Nigerią były przecież tylko sprawdzianami, w których testowano m.in. system gry z trzema środkowymi obrońcami.

 

Mundial jednak okazał się ogromnym, bardzo bolesnym niepowodzeniem Nawałki, a więc również całego polskiego futbolu. Po dwóch porażkach - z Senegalem 1:2 i Kolumbią 0:3 - biało-czerwoni stracili szansę wyjścia z grupy, a kiepskiego obrazu nie poprawiła zbytnio nawet wygrana w meczu o "honor" z Japonią 1:0.

 

W tym meczy Nawałka poprowadził drużynę narodową po raz 50. i odniósł 26. zwycięstwo. Poza tym jego bilans to 15 remisów i dziewięć porażek, bramki: 99-49.

 

polsatnews.pl, PAP

paw/hlk/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie