MŚ 2018: Ronaldo wraca do domu. Mistrzowie Europy wyeliminowani z mundialu
Urugwaj pokonał Portugalię 2:1 w 1/8 finału Mistrzostw Europy w Rosji. Tym samym mistrzowie Europy żegnają się z turniejem.
Lepiej zaczęli Urugwajczycy, gdyż już w siódmej minucie objęli prowadzenie. Akcję przeprowadził "eksportowy duet" Edinson Cavani - Luis Suarez. Atak rozpoczął napastnik Paris Saint-Germain, który popisał się 40-metrowym przerzutem do gracza Barcelony i ruszył w pole karne.
Ten zrewanżował się dokładnym dośrodkowaniem i Cavani w ekwilibrystycznej pozycji skierował piłkę do bramki. Telewizyjne powtórki nie rozwiały wątpliwości, czy uderzył głową, czy też piłka odbiła się od jego barku. W każdym bądź razie - efektowne zwieńczenie ładnej akcji.
Portugalczycy w pierwszej połowie nie potrafili zagrozić bramce Fernando Muslery. Grali dość schematycznie, defensorzy rywali nie popełniali błędów, a pieczołowicie pilnowany Cristiano Ronaldo mógł próbować tylko strzałów z dalszej odległości, które zazwyczaj były blokowane. Jak wyliczyli statystycy Opty, w tej części gry 24-krotnie gwiazdor Realu Madryt był przy piłce, ale zawsze poza polem karnym "Urusów".
Pierwszy stracony gol Urugwaju w tym roku
Oprócz akcji, która skończyła się golem, piłkarze trenera Oscara Tabareza przed przerwą jeszcze tylko raz zagrozili bramce mistrzów Europy. W 22. minucie z rzutu wolnego płasko uderzył Suarez i mógł zaskoczyć Rui Patricio, gdyż stojący w murze jego koledzy - wbrew futbolowemu abecadłu - podskoczyli do góry i piłka przeleciała pod ich nogami.
Początek drugiej połowy dla Portugalii, która bardziej zdecydowanie zaatakowała. Efekt nastąpił po 10 minutach. Przy rzucie rożnym obrońcy skupili się na pilnowaniu Ronaldo, a niepilnowany Pepe głową wyrównał. To pierwszy gol stracony przez Urugwaj w tym... roku. Jego bramkarze byli niepokonani przez 597 minut, od 14 listopada 2017 i towarzyskiej potyczki z Austrią (1:2).
W 71. minucie Muslera popełnił błąd i nie złapał piłki po dośrodkowaniu, ale Bernardo Silva z 16 m posłał piłkę nad poprzeczką. Chwilę później kontuzji doznał Cavani i opuścił boisko podtrzymywany przez wielkiego rywala - Ronaldo.
Po stracie czołowego zawodnika Urugwajczycy skupili się na zabezpieczeniu tyłów i udało im się "dowieźć" minimalne prowadzenie do końcowego gwizdka, mimo że w ostatnich sekundach w atakach Portugalii brał nawet udział bramkarz.
PAP
Czytaj więcej