Amstaff, który pogryzł dzieci, miał od miesięcy reagować agresją na widok niemowląt
Trzyletni chłopiec i ośmiomiesięczna dziewczynka trafili do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie w krytycznym stanie z ranami szarpanymi głowy, szyi i rąk po ataku psa. Kobieta, która podaje się za byłą właścicielkę amstaffa twierdzi, że chciała go oddać ludziom, którzy nie mają dzieci, bo pies był agresywny na widok niemowląt.
Na razie lekarze nie podają informacji o stanie zdrowia pogryzionych dzieci.
Pies ugryzł dziecko trzymane na ręku
Wiadomo, że ośmiomiesięczna dziewczynka doznała najpoważniejszych obrażeń.
Do ataku psa doszło na ogrodzonej posesji. Amstaff najpierw zaatakował chłopca, z którym miał bawić się w ogrodzie. Kiedy ojciec odciągnął trzylatka od psa, zwierzę zaatakowało kobietę z 8-miesięczną córką na rękach.
Zwierzę zabił ojciec, który bronił rodziny
Ojciec dzieci, broniąc rodziny, zabił psa.
- Pies znalazł się u tych ludzi dzień wcześniej, praktycznie go nie znali, będziemy ustalali, do kogo wcześniej należał - powiedziała Polsat News podinsp. Katarzyna Kucharska z radomskiej policji.
Postępowanie w sprawie pogryzienia dzieci prowadzi prokuratura w Mławie. Rodzicom mogą zostać postawione zarzuty o narażenie zdrowia i życia dzieci oraz spowodowania u nich ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Kodeks karny przewiduje za to nawet 3 lata więzienia.
Pies miał nie mieć kontaktu z dziećmi
Do prokuratury zgłosiła się kobieta, która podaje się za byłą właścicielkę amstaffa - poinformowało RMF FM. Miała zeznać, że zwierzę od miesięcy reagowało agresją na widok niemowląt.
W ogłoszeniu, które zamieściła w internecie podkreśliła, że chce oddać psa ludziom, którzy nie mają małych dzieci. Mężczyzna, który zgłosił się po zwierzę na portalu społecznościowym zapewniał, że pies nie będzie miał kontaktu z dziećmi.
Polsat News, polsatnews.pl, rmf24.pl
Czytaj więcej
Komentarze