Burmistrz Mikołowa w garniturze zanurkował w fontannie. Później doniósł na siebie Straży Miejskiej
Podczas imprezy z okazji 10-lecia istnienia ośrodka sportu i rekreacji w Mikołowie (Śląskie) burmistrz Stanisław Piechula założył maskę do nurkowania i przepłynął fontannę na rynku. Kąpiel w tym miejscu jest zakazana, więc włodarz zadzwonił do Straży Miejskiej i przyznał się do złamania przepisów. - Nie chciałem, aby mówiono "co wolno wojewodzie, to nie tobie" - powiedział polsatnews.pl.
W sobotę na rynku w Mikołowie odbyła się impreza z okazji 10-lecia istnienia Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, podczas której m.in. zbierano fundusze na leczenie chorej Wiktorii. Jedną z atrakcji była popularna zagranicą zabawa "dunk tank", polegająca na wrzucaniu osób biorących w niej udział do lodowatej wody.
Burmistrz Piechula usiadł na stołku, z którego mieszkańcy zrzucali go do beczki wypełnionej wodą. Włodarz poszedł o krok dalej. Założył maskę do nurkowania i wskoczył do fontanny na rynku, po czym pokonał ją wpław.
250 zł na cel charytatywny
Kąpiel w fontannie jest zabroniona. Włodarz miasta poinformował za pośrednictwem Facebooka, że w poniedziałek rano zadzwonił do Straży Miejskiej i przyznał się do złamania obowiązujących przepisów. Bronił się "chęcią działania w szczytnym celu charytatywnym".
"Niezależnie jednak od celu prawo okazało się prawem i Straż Miejska wykorzystała art. 41 Kodeksu wykroczeń o środkach oddziaływania wychowawczego, które w stosunku do sprawcy pozwalają na zastosowanie pouczenia, zwrócenia uwagi, ostrzeżenia lub na zastosowaniu innych środków oddziaływania wychowawczego. Tak więc z uwagi na powyższe oraz na art. 55 kto kąpie się w miejscu, w którym jest to zabronione podlega karze grzywny do 250 zł, zostałem przez Straż Miejską pouczony, a 250 zł wpłacam dodatkowo na fundusz pomocy Wiktorii" - napisał burmistrz.
Piechula przyznał w rozmowie z polsatnews.pl, że nie chciał, aby mówiono "co wolno wojewodzie, to nie tobie". - Obok fontanny jest duży napis informujący o zakazie kąpieli - dodał.
"Zakochany burmistrz"
Burmistrz Mikołowa zasłynął rok temu po swoim emocjonalnym wpisie na Facebooku, w którym przyznał się do romansu z asystentką. "Jestem po uszy zakochany i chciałbym przebywać z Aleksandrą non stop" - pisał.
Związek żonatego burmistrza z podwładną nie spodobał się części mieszkańców, którzy chcieli jego odwołania w drodze referendum. Wnioskodawcy wskazywali wówczas na "realne straty finansowe, społeczne i wizerunkowe Mikołowa".
Referendum się nie odbyło. - Wnioskodawcy nie uzbierali odpowiedniej liczby podpisów - dodał.
Zwolennicy odwołania burmistrza mieli 60 dni na zebranie podpisów 10 proc. mieszkańców Mikołowa (ok. 3 tys. osób) uprawnionych do głosowania.
polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze