Zaatakował cztery kobiety w centrum stolicy, jedną z nich zgwałcił. Areszt dla podejrzanego 26-latka
Napastnik działał według tego samego schematu: zaczepiał przypadkowo spotkane kobiety, był agresywny, bił. Mężczyzna zaatakował w ten sposób cztery kobiety w wieku od 21 do 47 lat, jedną z nich zgwałcił i okradł. Policjantom udało się zatrzymać podejrzanego po kilku godzinach. Okazało się, że to 26-latek, który niedawno wrócił z Anglii. Policja informuje, że ofiar gwałciciela mogło być więcej.
- Prosimy wszystkie kobiety, które w ostatnim czasie padły ofiarą podobnych przestępstw, a do tej pory tego nie zgłosiły, o osobiste stawiennictwo w Komendzie Rejonowej Warszawa I przy ulicy Wilczej 21 - zaapelował w czwartek nadkomisarz Robert Szumiata z Komendy Rejonowej Policji w Śródmieściu.
Śledztwo w sprawie wszczęła Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście-Północ, po tym jak śródmiejska policja w sobotę otrzymała kilka zgłoszeń o agresywnym mężczyźnie, który od godz. 6 napadał kobiety w okolicy placu Defilad. Jak wynikało z relacji pokrzywdzonych, agresor zaczepiał nieznajome np. prosząc je o papierosa, a następnie uderzał pięściami, szarpał za włosy i przewracał na ziemię. Ofiary i świadkowie opisali napastnika. Wkrótce policja zatrzymała przy ul. Oboźnej pasującego do opisu mężczyznę: miał na sobie zakrwawioną koszulkę. Był nim 26-letni Kamil W. z Wyszkowa.
Jedna z ofiar była obywatelką Niemiec
- Mężczyzna jest podejrzany o to, że na jednej z pokrzywdzonych dopuścił się dwóch przestępstw: zgwałcenia oraz rozboju, a kolejną przemocą doprowadził do poddania się innej czynności seksualnej, grożąc jej przy tym pozbawieniem życia. Trzecią z pokrzywdzonych, używając przemocy, usiłował doprowadzić do obcowania płciowego, a ostatnią z napadniętych kobiet przy użyciu siły próbował poddać innej czynności seksualnej - powiedział Szumiata.
Podał, że ofiary miały od 21 do 47 lat. Jedna z nich była obywatelką Niemiec. Wszystkie pokrzywdzone podczas okazania rozpoznały w Kamilu W. mężczyznę, który je napadł.
Do zgwałcenia 24-latki doszło w Ogrodzie Saskim. Z relacji świadków wynika, że napastnika nie wystraszyły krzyki ofiar ani obecność w okolicy innych osób.
Śledczy zabezpieczyli monitoring z miejsc, w których 26-latek atakował. Dysponują także materiałem genetycznym sprawcy.
Grozi mu do 12 lat więzienia
Kamil W. podczas przesłuchania w prokuraturze przyznał się do zarzucanych mu czynów, ale skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień. Po ogłoszeniu zarzutów śledczy skierowali do sądu wniosek o tymczasowe aresztowanie sprawcy i został on uwzględniony. Podczas posiedzenia sądu 26-latek miał powiedzieć, że atakował kobiety, bo "coś w nim eksplodowało".
Kamil W. nie był wcześniej karany ani notowany. Przez kilka lat przebywał za granicą, nie ma stałego adresu. Charakterystyczny, wyjątkowo brutalny sposób działania napastnika skłonił śledczych do analizy spraw gwałtów, w których nie ujęto sprawcy. Okazało się, że 9 czerwca w Śródmieściu w Warszawie młody mężczyzna w ten sam sposób próbował dokonać gwałtu. Ofiara zdołała uciec i zawiadomiła policję. Śródmiejscy kryminalni powiązali Kamila W. z tą sprawą. - Podczas okazania kobieta rozpoznała podejrzanego - powiedział nadkom. Robert Szumiata. 26-latek może więc niebawem usłyszeć kolejny zarzut.
Za te przestępstwa Kamilowi W. grozi do 12 lat więzienia.
Zaatakował na plaży
Do podobnego zdarzenia doszło na plaży miedzy Ustką a Orzechowem (Pomorskie). Mężczyzna napadł tam na spacerującą kobietę, którą chciał wykorzystać seksualnie.
Kobiecie udało się uciec.
Wizerunek mężczyzny nagrała kamera monitoringu.
Wydarzenia, polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze