"Nowa odsłona Big Brothera z udziałem opozycji". Posłanka PiS komentuje protest niepełnosprawnych
- Byliśmy świadkami agresji matek, wręcz transu kobiet, które powinny się spalić ze wstydu - w ten sposób posłanka PiS Bernadeta Krynicka skomentowała protest osób niepełnosprawnych i ich opiekunów w Sejmie. - Zrobiły sobie mieszkanie w Sejmie i mówiły, że Straż Marszałkowska wchodzi im do kuchni. To zakrawa o jakąś chorobę psychiczną - mówiła o protestujących matkach.
W środę Komisja Polityki Społecznej i Rodziny zajęła się oceną protestu opiekunów dorosłych osób niepełnosprawnych w Sejmie. Podczas posiedzenia komisji nie było na sali minister pracy, rodziny i polityki społecznej Elżbiety Rafalskiej.
Posłanka PiS: "Big Brother" w Sejmie
- Nowa odsłona Big Brothera z udziałem opozycji - powiedziała o proteście Krynicka.
Jak dodała, "wszyscy widzieli, jak się zachowywali opiekunowie osób niepełnosprawnych".
Polityk PiS uznała, ze matki osób niepełnosprawnych stosowały przemoc wobec podopiecznych, a starając się informować o proteście uczestników szczytu parlamentarnego NATO, który odbywał się przy ul. Wiejskiej w Warszawie, były "agresywne".
- Matka, która stosowała przemoc wobec własnego syna, (…) kobiety chciały w tak agresywny sposób wywiesić transparent, który nota bene przyniosła im opozycja - podkreśliła posłanka.
"W żadnym praworządnym państwie nikt nie pozwoliłby na takie cyrki w Sejmie"
- Przecież te strajk był podsycany, był zainspirowany przez opozycję. W związku z tym w momencie, kiedy protestujący zostali odcięci od telewizora, palarni i mediów, wtedy matki stwierdziły, że to jest zbyt niebezpiecznie dla zdrowia ich dzieci. Po 40 dniach się dowiedziały - dodała.
Jej zdaniem niepełnosprawni "byli przetrzymywani przez własne matki wbrew ich woli".
- Wszyscy widzieli, jaka była agresja. W żadnym parlamencie, w żadnym praworządnym państwie nikt nie pozwoliłby na takie cyrki w Sejmie. Jak były oklejone ściany karteczkami. Nie sposób tego przemilczeć - wyliczała Krynicka.
Traktują dzieci "nieludzko i niegodnie"
- Nie wierzę w to, że te dzieci dobrowolnie chciały przyjść do Sejmu - stwierdziła jeszcze podczas trwania protestu w Sejmie Bernadeta Krynicka.
Zdaniem posłanki PiS, która sama jest matką niepełnosprawnego dziecka, protestujący w Sejmie rodzice "nieludzko i niegodnie" potraktowali swoje dzieci.
Protest opiekunów osób niepełnosprawnych i ich podopiecznych trwał od 18 kwietnia do 27 maja. Zgłaszali dwa postulaty - zrównania renty socjalnej z minimalną rentą z tytułu niezdolności do pracy oraz wprowadzenia dodatku "na życie", zwanego też "rehabilitacyjnym" dla osób niepełnosprawnych niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia w kwocie 500 złotych miesięcznie.
Według rządu żądania te zostały spełnione.
Polsat News, polsatnews.pl
Czytaj więcej