Zaatakował przypadkowe osoby, a potem wjechał samochodem w sklep. 43-latek z Radomia nie żyje
Do serii zdarzeń doszło w nocy w Radomiu za sprawą 43-letniego mężczyzny, który zaatakował najpierw swojego znajomego, a potem przypadkowe osoby, które stanęły mu na drodze. 43-latek nie żyje. W szpitalu przebywa 75-letni mężczyzna, który przypadkowo stał się ofiarą szaleńca.
Jak poinformowała w komunikacie prasowym rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Radomiu Beata Galas, ze wstępnych ustaleń wynika, że 43-letni mieszkaniec Radomia po północy wtargnął do jednego z mieszkań na osiedlu Ustronie. Pobił tam swoją konkubinę, po czym uciekł. Kobieta z obrażeniami ciała trafiła do szpitala.
Następnie - jak ustalono - 43-latek wtargnął do przypadkowego mieszkania na osiedlu Idalin, gdzie zaatakował nożem 34-letniego mężczyznę. - Ten ratował się ucieczką, wyskakując przez okno z pierwszego pietra. Napastnik natomiast zabrał z mieszkania leżące tam kluczyki do samochodu marki Seat i uciekł tym pojazdem z miejsca zdarzenia - powiedziała rzeczniczka.
Wyważył drzwi przypadkowego mieszkania
Napastnik przejechał skradzionym autem do centrum miasta, gdzie wszedł do jednego z bloków, wyważył drzwi przypadkowego mieszkania i zaatakował nożem 75-letniego mężczyznę, którego ranił w okolice brzucha. 75-latek w stanie ciężkim przebywa w szpitalu.
Wybiegając z mieszkania, 43-latek na klatce schodowej zaatakował mężczyznę w wieku 79 lat, którego zranił w rękę. Następnie skradzionym pojazdem pojechał w rejon dworca PKP i skierował się w stronę stojącego na przystanku przypadkowego mężczyzny. - Ten zaczął uciekać, a kierujący seatem wjechał w wiatę przystankową. Następnie w ślad za uciekającym mężczyzną, który schronił się w pobliskim sklepie w rejonie stacji paliw, przejechał przez sklep, powodując znaczne szkody - poinformowała rzeczniczka.
"Podczas interwencji mężczyzna zaczął tracić przytomność"
Policjanci znaleźli 43-latka w okolicy jego miejsca zamieszkania. Jechał skradzionym seatem. Według prokuratury, na widok funkcjonariuszy stał się agresywny, nie reagował na polecenia. Został obezwładniony i zakuty w kajdanki. - Podczas podjętej interwencji mężczyzna zaczął tracić przytomność. Funkcjonariusze rozkuli mężczyznę i podjęli niezwłocznie akcję reanimacyjną, która trwała do przyjazdu karetki pogotowia - poinformowała Galas.
Pomimo udzielonej pomocy mężczyzna zmarł. Pod nadzorem prokuratorów z Prokuratury Okręgowej w Radomiu i Prokuratury Rejonowej Radom - Wschód w Radomiu trwa śledztwo.
- Będzie przeprowadzona sekcja zwłok. Zostaną też zlecone badania toksykologiczne mające na celu ustalenie, czy w okresie zdarzeń sprawca znajdował się pod wpływem alkoholu lub środków odurzających - powiedziała rzeczniczka prokuratury.
PAP
Czytaj więcej