Schetyna: szanuję decyzję senatora Libickiego, wierzę, że będziemy dalej współpracować
- To gest solidarności, którzy szanuję; wierzę, że będziemy dalej współpracować - w ten sposób szef PO Grzegorz Schetyna odniósł się w poniedziałek do rezygnacji z członkostwa w partii senatora Jana Filipa Libickiego. Senator odszedł z PO na znak solidarności z trojgiem posłów (Joanną Fabisiak, Jackiem Tomczakiem i Markiem Biernackim), którzy zostali w styczniu wykluczeni z partii.
Senator Jan Filip Libicki poinformował w poniedziałek, że zrezygnował z członkostwa w Platformie Obywatelskiej na znak solidarności z trojgiem posłów (Joanną Fabisiak, Jackiem Tomczakiem i Markiem Biernackim), którzy zostali w styczniu wykluczeni z partii po głosowaniach nad projektami dot. zmian w prawie antyaborcyjnym. Podkreślił, że nie jest to ruch skierowany przeciwko Platformie.
Lider PO, komentując w poniedziałek w Kaliszu, decyzję senatora, powiedział że rozmawiał z nim "przez ostatnie miesiące". - Jest emocjonalnie związany z trójką posłów, którzy ponad pół roku temu opuścili Platformę Obywatelską, (Libicki) deklaruje dalszą pracę na rzecz Platformy Obywatelskiej, współpracę z klubem Platformy w Senacie - powiedział Schetyna.
"Szanuję jego drogę i poglądy"
Podkreślił, iż bardzo ceni sobie współpracę z senatorem Libickim. - Bardzo szanuję jego drogę, poglądy i taką zasadniczość. Wierzę, że będziemy współpracować dalej - dodał.
- Gest solidarności - tak to odbieram i szanuję ten gest, wierząc, że (jego) deklaracja o dalszej współpracy zamyka ta kwestię - mówił szef Platformy.
Fabisiak, Tomczak i Biernacki - wbrew decyzji władz klubu PO - głosowali w styczniu za odrzuceniem lewicowego projektu komitetu "Ratujmy kobiety 2017", który dopuszczał aborcję do 12 tygodnia ciąży i za skierowaniem do dalszych prac w Sejmie projektu komitetu "#Zatrzymajaborcję", który zakładał zaostrzenie obowiązującego obecnie prawa.
Za złamanie dyscypliny klubowej cała trójka została przez zarząd partii wykluczona z PO, choć w dalszym ciągu pozostaje w klubie Platformy w Sejmie.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze