Kłopoty polskich szpitali. W Biłgoraju brakuje pielęgniarek; w dwóch placówkach w Opolskiem lekarzy
Prawie 20 proc. pielęgniarek w szpitalu w Biłgoraju (Lubelskie) wzięło w ostatnich dniach zwolnienia lekarskie. Utrudnia to funkcjonowanie placówki. Wstrzymane są przyjęcia pacjentów - także w stanach nagłych. Natomiast opolski oddział NFZ pozytywnie zaopiniował decyzję o kolejnym zawieszeniu działania oddziałów wewnętrznych w szpitalach w Kluczborku i Głuchołazach.
Szpital jest pod nadzorem syndyka, ustanowionego przez sąd, ponieważ spółka zarządzająca placówką - Arion Szpitale - jest w upadłości. Nie ma jeszcze prawomocnego wyroku sądu w tej sprawie.
Dyrektor szpitala Tomasz Kwiatkowski powiedział, że w szpitalu jest zatrudnionych około 220 pielęgniarek. - Na zwolnieniach jest w tej chwili 39 pielęgniarek - dodał.
"Wspomagają nas inne szpitale w okolicy"
Brak pielęgniarek utrudnia funkcjonowanie szpitala - wstrzymano przyjęcia pacjentów. - W tej chwili nie przyjmujemy pacjentów w stanach nagłych, którzy do tej pory przywożeni byli karetkami. Wspomagają nas inne szpitale w okolicy – w Janowie Lubelskim, Szczebrzeszynie, Zamościu, Nisku, Leżajsku – poinformował Kwiatkowski.
- Wczoraj miałem dyżur. Dla mnie jako lekarza z wieloletnim doświadczeniem to jest bardzo smutny widok, gdy widzę puste łóżka w szpitalu i muszę odmawiać pacjentom przyjmowania ich – dodał.
Sytuację w szpitalu w Biłgoraju monitorują służby wojewody lubelskiego. - Sytuacja na razie jest pod kontrolą. Szpital funkcjonuje normalnie, zwalniani są pacjenci, którzy nie wymagają hospitalizacji, niektórzy pacjenci są przynoszeni na inne oddziały pokrewne, które mają zapewnioną obsadę pielęgniarską – zapewnił wojewoda lubelski Przemysław Czarnek.
Wojewoda lubelski: pielęgniarki chcą podwyżek
Według wojewody pielęgniarki chcą podwyżek. - Mamy do czynienia z sytuacją, w której rzeczywiście to podstawowe wynagrodzenie pielęgniarek jest niskie – powiedział. Podkreślił, że podwyżki są potrzebne, ale gdyby doszło do paraliżu szpitala, to może wpłynąć na obniżenie jego finasowania w przyszłości, a wtedy "nie będzie szans na to, żeby były jakiekolwiek podwyżki wynagrodzeń".
Dyrektor szpitala powiedział, że toczą się negocjacje ze związkami zawodowymi dotyczące regulaminu podwyżek, ale jak zaznaczył, nie powstał komitet strajkowy, nie sformułowano żadnych postulatów na piśmie, tylko "panie idą do lekarzy i dostarczają zwolnienia".
Jak dodał, szpital działa w specyficznych warunkach – jest pod bezpośrednim nadzorem ustanowionego przez sąd syndyka, który odpowiada za gospodarkę finansową placówki. Kwiatkowski przypomniał, że podwyżki dla pielęgniarek reguluje ustawa. - Trudno mówić o dodatkowych kwotach, dlatego że spółka jest w upadłości, a syndyk nie może zaciągać zobowiązań. Dysponujemy jedynie pieniędzmi, które dostajemy z NFZ – zaznaczył Kwiatkowski.
"Oni tam są od dawna w sporze zbiorowym, ale to nie jest protest"
Według dyrektora absencja pielęgniarek może spowodować trudności z realizacją kontraktu z NFZ, a to może się przełożyć na spadek finansowania szpitala w przyszłości. - Jeśli nie będziemy realizowali kontraktu i w następnych okresach będzie zmniejszenie poziomu finansowania, to nie mówimy o podwyżkach, tylko o redukcji personelu – dodał.
Przewodnicząca zarządu regionalnego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Maria Olszak-Winiarska zapewniła, że sytuacja w szpitalu w Biłgoraju nie jest efektem akcji protestacyjnej. - Oni tam są od dawna w sporze zbiorowym, ale to nie jest protest. Pielęgniarki nie wytrzymują pracy ponad siły. Tam jest bardzo mało pielęgniarek, te kobiety już nie tylko fizycznie, ale i psychicznie nie wytrzymują – powiedziała.
- Pielęgniarki w Biłgoraju są bardzo doświadczone, mam na myśli wiek, nie mają już dobrego zdrowia. W szpitalach powiatowych są bardzo duże braki i te braki są uzupełniane poprzez emerytki, umowami zlecenia, rzadko się trafia młoda pielęgniarka. Szpitale powiatowe w regionie nie mogłyby funkcjonować, gdyby nie dobra wola i zdrowie niektórych emerytek – dodała Olszak-Winiarska.
"Sytuacja jest w tej chwili problematyczna"
Szpital w Biłgoraju przejęła osiem lat temu Spółka Arion Szpitale, która wydzierżawiła nieruchomości placówki i ich wyposażenie od powiatu biłgorajskiego - właściciela majątku. W marcu Sąd Rejonowy w Lublinie ogłosił upadłość spółki i wyznaczył syndyka masy upadłościowej.
Sytuacja prawna szpitala, związana z trwającym postępowaniem upadłościowym, według wojewody komplikuje rozwiązanie problemu. - Nie wiemy jeszcze, kiedy będzie ostateczna decyzja i jaka będzie ta decyzja sądu i w tym sensie, jeśli chodzi o zarządzanie szpitalem, sytuacja jest problematyczna – powiedział wojewoda.
W grudniu ub. roku radni powiatu biłgorajskiego przyjęli uchwałę o utworzeniu Samodzielnego Publicznego Zespołu Opieki Zdrowotnej w Biłgoraju. Ma to w przyszłości umożliwić samorządowi przejęcie szpitala.
Brak lekarzy w Głuchołazach i Kluczborku
Podlegające samorządom powiatowym szpitale w Głuchołazach i Kluczborku zawiesiły działanie swoich oddziałów wewnętrznych z powodu braku lekarzy. W Głuchołazach interna nie działa od początku kwietnia. W Kluczborku oddział zawieszono na początku maja, kiedy zespół lekarek obsługujących szpital niespodziewanie przeniósł się do sąsiadującego z Kluczborkiem powiatowego szpitala w Oleśnie.
Mimo ofert obejmujących mieszkanie i pensje rzędu kilkunastu tysięcy złotych, chętnych do pracy w obydwu szpitalach nadal nie ma. W tej sytuacji NFZ w Opolu wydał pozytywną opinię na przedłużenie przerwy w udzielaniu świadczeń w Kluczborku do 25 czerwca 2018 r. natomiast w Głuchołazach do 30 czerwca 2018 r.
Obydwie placówki muszą się liczyć z mniejszymi wpływami z kontraktów. - Informujemy, iż za miesiące w których wystąpiła przerwa w udzielaniu świadczeń, dokonano korekty ryczałtu systemu podstawowego szpitalnego zabezpieczenia świadczeń opieki zdrowotnej (PSZ) u obu świadczeniodawców - poinformowała Pyziak.
Kolejnym szpitalem w regionie, który ma problemy kadrowe, jest Wojewódzki Specjalistyczny Zespół Neuropsychiatryczny, gdzie wypowiedzenia z pracy złożyło kilku lekarzy, co może spowodować zamknięcie jednego z oddziałów neurologicznych szpitala.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze